George R.R. Martin narzeka na popularność
Podczas festiwalu literackiego w Edynburgu autor sagi „Pieśń Lodu i Ognia” mówił o ciemnych stronach sławy, presji związanej z kolejnymi tomami i o „selfies”, które doprowadzają go do szewskiej pasji.
„Czasami to wydaje się nierealne. Nieustannie zapominam, że moje życie przeszło przemianę” – powiedział pisarz, zapytany o swoje odczucia związane z ogromną popularnością, którą przyniósł mu cykl Pieśń Lodu i Ognia. „Część mnie podświadomie zakłada, że wciąż jestem tą samą osobą i mogę prowadzić takie samo życie. A potem przypomina mi się, że nie mogę, ponieważ ?Gra o tron? stała się fenomenem i zostałem celebrytą”.
Martin nie krył, że poza dobrymi aspektami bycia rozpoznawanym na każdym kroku sława ma również swoje nieprzyjemne strony. „Nie mogę już wychodzić, spacerować po ulicy. To wspaniale mieć tylu czytelników i fanów, którzy przez większość czasu są wspaniałymi ludźmi. Ale jest ich tak wielu i to po prostu się nie kończy” – przyznał pisarz, który z nostalgią wspominał czasy, kiedy mógł udać się na konwent SF i po zdjęciu plakietki z nazwiskiem pójść w spokoju do restauracji.
Ale największą uciążliwością zdają się być dla niego „selfies”, czyli fotografie wykonane z ręki. „Gdybym mógł klasnąć i spalić wszystkie aparaty w telefonach, przysięgam, że bym to zrobił!” – nie krył swojej niechęci do robiących oszałamiającą karierę współczesnych cyfrowych autoportretów.
Martin odniósł się przy okazji do coraz większej presji związanej z publikacją kolejnych tomów uwielbianej na świecie sagi. „Moi wydawcy chcą następnej książki, tak samo HBO i tak samo moi czytelnicy. Ale muszą mieć świadomość, że to przez książki będę oceniany w ostateczności. Jeśli będą wciąż czytane za pięćdziesiąt lat, to nikt nie powie: ?Wspaniałe w szóstym tomie jest to, że wyrobił się z terminem?”.
[ks]
źródło: The Guardian
Kategoria: newsy