Długi branży książkowej w Polsce sięgają 45 milionów złotych. Tylko przez dwa miesiące pandemii wzrosły o niemal kolejny milion
W trakcie pandemii wydawnictwom zaczęło przybywać zaległości z tytułu niezapłaconych faktur i rat kredytów, a długi księgarzy zaczęły rosnąć jeszcze szybciej niż wcześniej. Nieopłacone w terminie zobowiązania branży książkowej w dwa miesiące podwyższyły się o niemal 900 tysięcy złotych, by na koniec maja przekroczyć 44,7 miliona złotych – wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Cała nadzieja w poprawie czytelnictwa.
Reprezentująca wydawców i księgarzy Polska Izba Książki na przełomie kwietnia i maja przeprowadziła ankietę, w której sprawdzała sytuację swojej branży. Aż 89 procent badanych prognozowało wtedy, że z powodu pandemii będzie zmuszona ograniczyć funkcjonowanie, co dwunasty zakładał nawet rezygnację z dotychczasowej działalności, a 3 procent rozważało przeprofilowanie charakteru prowadzonego biznesu. Spadek sprzedaży w stosunku do okresu bezpośrednio poprzedzającego wprowadzenie ograniczeń odczuło 91 procent pytanych. Jedna trzecia określiła tę zmianę jako dramatyczną, czyli sięgającą ponad 70 procent. Jednocześnie nie powinno dziwić, że ze względu na zmianę sposobu dokonywania zakupów przez konsumentów w trakcie koronawirusa, spadku sprzedaży nie odczuły księgarnie internetowe.
„Jak wskazuje Polska Izba Książki, ponad połowa ankietowanych zapowiedziała, że w najbliższym czasie nie będzie w stanie regulować zobowiązań względem swoich kontrahentów, a co trzeci przewiduje konieczność odłożenia w czasie opłat stałych czy podatków. Oznacza to, że ogromnej części firm z tego rynku grozi kryzys płynnościowy, który będzie z pewnością miał wpływ na podmioty powiązane: samych autorów, ale też redaktorów czy grafików, drukarnie oraz hurtownie” – mówi Halina Kochalska, ekspert BIG InfoMonitor.
Rosnące długi księgarń
Niepokój przedsiębiorców jest zrozumiały, jeśli weźmie się pod uwagę ogólną sytuację gospodarczą. Wskaźniki ekonomiczne dopiero teraz zaczynają pokazywać, jak głęboki kryzys spowodowała pandemia. Wiele wskazuje jednak na to, że wymuszona izolacja mogła w rzeczywistości mieć pozytywny wpływ na poziom czytelnictwa, a wydawnictwa, mocno poobijane przez koronawirusa, w dłuższej perspektywie mają szansę skorzystać na pandemii. Oby się tak stało, bo obecne statystyki pokazują, że w kwietniu i maju, sytuacja branży pod względem solidności płatniczej zaczęła się pogarszać.
W dwa miesiące zaległości wydawców wobec partnerów biznesowych i banków wzrosły z 31,76 miliona złotych do ponad 32 milionów złotych, po tym jak wcześniej przez rok spadły o niemal 0,5 miliona zł (1,5 proc.). W przypadku księgarzy daje się zauważyć stały wzrost zaległości: między marcem a majem ich długi z 12,1 miliona zwiększyły się do 12,6 miliona złotych, a wcześniej przez rok (licząc od marca 2019 roku) aż o 2,8 miliona (ponad 12 proc.).
Przed koronawirusem wyraźnie spadł też odsetek wydawców książkowych opóźniających regulowanie zobowiązań. W marcu 2019 roku było to 6,2 procent firm, a w momencie wybuchu pandemii – 5,2 proc. Kwarantanna wyhamowała jednak trend spadkowy, a w księgarniach wręcz przyśpieszyła i obecnie 5,1 procent sklepów opóźnia spłatę zobowiązań.
„Widoczny w danych BIG InfoMonitor niewielki wzrost zaległości niestety może być początkiem długofalowego trendu spowodowanego przez gospodarcze konsekwencje koronawirusa, jednocześnie akurat ta branża ma szansę skorzystać na wywołanych przez pandemię zmianach zachowań i idącym za tym wzrostem czytelnictwa” – komentuje Halina Kochalska.
Przyszłość branży pod znakiem zapytania
Wiele wskazuje na to, że już na początku pandemii czytelnictwo miało nie najgorszy poziom. Z badania zrealizowanego na zlecenie BIG InfoMonitor w czasie ogólnokrajowej kwarantanny, gdy zamknięte były m.in. galerie handlowe, salony urody i siłownie, wynika, że w trakcie pandemii: 63 procent Polaków nie zmieniło swoich przyzwyczajeń w tym zakresie, czyli można zakładać, że tak jak nie czytali wcześniej, nie robią tego również teraz. Ale, co jednak ważne dla branży, blisko co czwarty czytał częściej, a znacznie mniejszy odsetek, bo 13 procent, po lekturę sięgał rzadziej.
Jeśli podobna stabilna, a nawet lekko wzrostowa tendencja będzie utrzymana, to jest dla wydawców światło w tunelu. Czytelnicy wskazali bowiem w badaniach, że to różne formy komercyjne są podstawowymi sposobami pozyskiwania książek. 41 procent preferuje samodzielne kupno, 35 procent pożycza książki od znajomych, a ponad jedna trzecia liczy na prezent do poczytania. Wypożyczenie z biblioteki wybrało 27 procent pytanych, a co piąty sięga po egzemplarze z własnego księgozbioru.
„Jeśli utrzyma się zapoczątkowany wiosną trend częstszego sięgania po książkę, długoterminowo może zrekompensować problemy, jakich wydawcom przysporzył lockdown. Na pewno warto trzymać kciuki za wzrost czytelnictwa również z wielu innych powodów” – podsumowuje Halina Kochalska.
[am]
fot. Ekrulila/Unsplash
Kategoria: newsy