Debiutantka rozczarowana, że na podpisywanie książek przyszły dwie osoby. Zareagowali m.in. Atwood, King i Gaiman, dzięki czemu zyskała międzynarodowy rozgłos
Debiutująca powieściopisarka Chelsea Banning otrzymała na Twitterze słowa wsparcia od wielu znanych autorów, w tym Margaret Atwood, Stephena Kinga, Jodi Picoult i Neila Gaimana, gdy zwierzyła się, że na podpisywanie książek z nią przyszły tylko dwie osoby.
Chelsea Banning mieszka niedaleko Youngstown (USA) i pracuje jako bibliotekarka, ale od dawna marzyła o pisaniu. Ukończenie debiutanckiej powieści fantasy zajęło jej ponad 15 lat. Książka zatytułowana „Of Crowns and Legends” ukazała się w sierpniu i jest pierwszą częścią planowanej trylogii, opowiadającej o losach bliźniaków, które były dziećmi króla Artura. Akcja rozgrywa się dwadzieścia lat po śmierci władcy. Od czasu bitwy pod Camlann Camelot stał się tętniącym życiem centrum handlowym, ale nie wszystkim podoba się rosnąca potęga zamku-miasta. Historia przedstawia zmagania tej dwójki z życiem w cieniu legendy swego ojca.
Autorka zorganizowała na początku grudnia podpisywanie książek w księgarni Pretty Good Books w Ashtabula w stanie Ohio. Jak mówiła później w rozmowie z „USA Today”, nie mogła doczekać się tego wydarzenia, bo było to rodzinne miasto jej męża. Na dodatek 37 osób zaznaczyło na Facebooku, że „weźmie udział” w spotkaniu. Ci, którzy organizują różnego rodzaju wydarzenia, niejednokrotnie przekonali się, że tego typu wirtualne deklaracje niewiele znaczą. Wiele osób zmienia na przykład decyzję pod wpływem nieprzewidzianych okoliczności, a tego popołudnia było zimno, wietrznie i deszczowo. Chelsea Banning przeżyła niemały zawód, kiedy na miejscu pojawiły się tylko dwie osoby.
Następnego dnia rozczarowaniem z powodu niskiej frekwencji podzieliła się na swoim profilu na Twitterze, który obserwowało około 100 osób. Opisała krótko całe wydarzenie, przyznając, że jest tą sytuacją zasmucona i trochę zakłopotana. Nie przypuszczała, że jej post dotrze do wielu popularnych na całym świecie autorów i zainspiruje ich do wyrażenia wsparcia i pocieszenia poprzez podzielenie się własnymi historiami z nieudanych spotkań, jakie przytrafiły im się na początku kariery.
Jedną z pierwszych bestsellerowych autorek, które zareagowały na wpis, była Jodi Picoult. Choć pisarka ma już na koncie ponad 25 książek, które sprzedały się w nakładzie ponad 40 milionów egzemplarzy, wciąż pamięta, że nie od razu osiągnęła taki status na rynku. „Wiele razy siedziałam samotnie przy stoliku do podpisywania tylko po to, żeby ktoś podszedł… i zapytał mnie, gdzie jest łazienka” – odpowiedziała.
Z kolei dwukrotna laureatka Nagrody Bookera i autorka „Opowieści podręcznej” Margaret Atwood napisała: „Witaj w klubie. Miałam podpisywanie książek, na które nikt nie przyszedł z wyjątkiem faceta, który chciał kupić taśmę klejącą i myślał, że jestem z obsługi”.
Podobną historię przeżył też autor thrillerów Linwood Barclay. „Jednego razu siedziałem w wejściu do księgarni, żeby podpisywać. Nikt się nie zatrzymał, aż do samego końca, kiedy starszy facet stanął, spojrzał na mnie, spojrzał na książki, spojrzał na mnie, podszedł i zapytał: 'Czy sprzedają tu flagi?'”.
W reakcji na opowieść Barclaya do wątku przyłączył się też Stephen King, który przypomniał zdarzenie mające miejsce przy okazji premiery jego drugiej powieści. „Podczas mojego pierwszego podpisywania 'Miasteczka Salem’ miałem jednego klienta, grubego dzieciaka, który powiedział: 'Hej, koleś, wiesz, gdzie tu są jakieś książki o nazistach?'” – napisał.
W międzyczasie Neil Gaiman przyznał, że na spotkaniu promującym jego pierwszą powieść było jeszcze gorzej niż w przypadku Chelsea Banning. „Terry Pratchett i ja mieliśmy podpisywanie 'Dobrego Omenu’ na Manhattanie, na które w ogóle nikt nie przyszedł. Więc masz o dwie osoby więcej od nas” – zauważył.
Jonathan Coe przywołał historię, która przydarzyła się, kiedy został zaproszony na festiwal kryminału: „Colin Dexter miał spotkanie w tym samym czasie. U mnie zjawił się tylko jeden człowiek. Porozmawialiśmy chwilę i powiedziałem mu, jak bardzo się cieszę, że przyszedł. Odparł: 'Właściwie to jestem Ian Rankin i miałem cię zapowiedzieć'”.
John Green nie krył, że do niego na pierwsze podpisywanie „Szukając Alaski” też przyszły tylko dwie osoby, a gdyby miał podsumować, to na żadnym z pierwszych pięćdziesięciu spotkań nigdy nie pojawiło się więcej niż osiem osób. Aktor Henry Winkler, który jest współautorem serii książek dla dzieci „Hank Zipzer”, pocieszał Banning, że to tylko początek, a potem wieści o jej książkach się rozejdą i ludzie zaczną przychodzić. Jak się okazało, na spełnienie jego słów nie trzeba było długo czekać.
Zaangażowanie znanych autorów sprawiło, że wpis Chelsea Banning dotarł do ogromnej rzeczy ludzi. Polubiło go ponad osiemdziesiąt tysięcy osób, ponad trzy tysiące internautów podało dalej, a ponad cztery tysiące – zacytowało. O debiutującej autorce zaczęto pisać w mediach na całym świecie. Aktualnie jej profil na Twitterze śledzi już ponad 13,5 tysiąca osób, w tym Stephen King, a powieść „Of Crowns and Legends” wylądowała na pierwszym i drugim miejscu listy amerykańskiego Amazona w kategorii „fantastyka arturiańska”.
Banning nie kryje szoku z popularności, jaka niespodziewanie na nią spadła. Jak powiedziała w filmiku nagranym na TikToku, nigdy nie wyobrażała sobie, że jej wpis może wywołać taką reakcję. „To tylko potwierdza, jak niesamowita jest społeczność pisarzy” – skomentowała. 28 stycznia 2023 roku planuje po raz kolejny zorganizować spotkanie w księgarni Pretty Good Books w Ashtabula. Tym razem na spotkanie powinno przybyć więcej osób, w czym pomocny będzie z pewnością rozgłos zdobyty w mediach, ale też zachęta Stephena Kinga, który we wpisie adresowanym do siedmiu milionów swoich obserwatorów namawiał do zjawienia się na podpisywaniu.
[am]
fot. archiwum Chelsea Banning
Kategoria: newsy