Czy Albert Camus został zamordowany przez KGB?

5 grudnia 2019


Włoski pisarz i krytyk literacki Giovanni Catelli twierdzi, że wypadek, w którym prawie 60 lat temu zginął Albert Camus, nie był dziełem przypadku. Noblista miał zostać zamordowany przez agentów lub współpracowników KGB w odwecie za antyradziecką retorykę.

Camus zmarł 4 stycznia 1960 roku w drodze do Paryża, kiedy jego przyjaciel i wydawca Michel Gallimard stracił kontrolę nad samochodem, zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Pisarz poniósł śmierć na miejscu, a kierowca był ciężko ranny i zmarł kilka dni później w szpitalu. Prasa snuła różne domysły na temat przyczyn tragicznego wypadku. Wspominano o nadmiernej prędkości, ataku padaczki wywołanym szybkim mijaniem drzew na drodze czy też niefortunnym przebiciu opony podczas szybkiej jazdy. Biograf Camusa Herbert Lottman pisał w 1978 roku w swej książce: „Wydaje się, że wypadek był spowodowany pęknięciem lub złamaniem osi; eksperci byli zaskoczeni tym, że doszło do tego na długim odcinku prostej drogi, szerokiej na ponad 9 metrów i o małym natężeniu ruchu”. Czy możliwe więc, że za śmiercią pisarza stał ktoś trzeci?

O dziwo takie podejrzenia pojawiły się od razu po śmierci Camusa. Pisarz miał bowiem wrogów w wielu kręgach, żeby wymienić chociażby algierskich rewolucjonistów, Związek Radziecki, francuskich komunistów, reakcjonistów czy przyszłych członków Organizacji Tajnej Armii. Catelli przypomina, że w dniu pogrzebu pisarza szef czasopisma literackiego „Cahiers du Sud”, Jean Ballard, mówił bardzo otwarcie o zamachu. Później jednak Sartre i jego poplecznicy, którzy sprawowali niepodzielnie rządy nad światem kultury, „zredukowali wszystkie te wątpliwości do milczenia”.

Giovanni Catelli po raz pierwszy przedstawił światu swoją teorię w 2011 roku. W artykule opublikowanym na łamach gazety „Corriere della Sera” napisał, że w dzienniku znanego czeskiego pisarza i tłumacza Jana Zábrany z 1980 roku odkrył fragmenty, które sugerowały, że śmierć Camusa nie była wypadkiem. „Dobrze poinformowany człowiek z dużymi znajomościami” miał powiedzieć Zábranie, że winę za spowodowanie wypadku ponosi KGB, które działało na polecenie radzieckiego ministra spraw zagranicznych Dmitrija Szepiłowa.

Rozkaz zabicia Camusa miał zostać wydany w odwecie za artykuł pisarza opublikowany w marcu 1957 roku we francuskiej gazecie „Franc-Tireur”. Autor „Dżumy” popierał w tekście powstanie węgierskie z 1956 roku i krytykował zbrojną interwencję Armii Radzieckiej. Rok później zaś publicznie wstawił się za Borisem Pasternakiem, który otrzymał Nobla m.in. za „Doktora Żywago”, ale partia komunistyczna uznała powieść za antyradziecką i zmusiła autora do odmowy przyjęcie nagrody. „Najwyraźniej realizacja zlecenia zajęła wywiadowi trzy lata” – pisał Zábrana. „W końcu udało im się to zrobić w taki sposób, że aż do dziś wszyscy myślą, że Camus zmarł z powodu zwykłego wypadku samochodowego. Ten człowiek odmówił podania mi źródła, ale twierdził, że jest całkowicie wiarygodne”. Warto wspomnieć, że śmierć w wypadkach czy z przyczyn zdrowotnych była metodą powszechnie stosowaną przez KGB, szczególnie w obcych krajach.

Oczywiście zabójstwo musiałoby zostać wykonane za przyzwoleniem francuskiego wywiadu, a to – zdaniem Catelliego – wydaje się wielce prawdopodobne. Poglądy wyrażane publicznie przez Camusa mogły bowiem przeszkodzić układającym się coraz lepiej stosunkom francusko-radzieckim, dlatego władze obu krajów odniosłyby znaczne korzyści z uciszenia pisarza. Według Catelliego tym, co ostatecznie przypieczętowało realizację planu, była zapowiadana na marzec 1960 roku wizyta Chruszczowa w Paryżu. Władze Francji i ZSRR chciały jeszcze bardziej zacieśnić współpracę, kosztem Stanów Zjednoczonych. Można sobie wyobrazić, że wrogo nastawiony do dyktatury komunistycznej Camus nie zostawiłby w mediach suchej nitki na przywódcach obu krajów i zepsułby wizerunek Sowietów w opinii publicznej. Po jego śmierci Chruszczow mógł spokojnie spędzić we Francji jedenaście dni. Przez ten czas w prasie czy radiu nie pojawił się żaden wyraźnie krytyczny głos którejkolwiek znanej osobistości przeciwko zacieśnianiu więzi z ZSRR.

Wykonanie zlecenia nie musiało nastręczać większych problemów, ponieważ podróż Camusa do Paryża planowana była z kilkudniowym wyprzedzeniem. Pisarz informował o niej krewnych i wydawcę w rozmowach osobistych, w listach i przez telefon. Prawdopodobnie postanowiono uszkodzić oponę w samochodzie Gallimarda, przecinając ją specjalnym narzędziem tak, aby pękła, gdy samochód nabierze odpowiedniej prędkości. Dlatego do zdarzenia nie doszło pierwszego dnia podróży, gdyż z powodu deszczu pojazd poruszał się wolniej. Dopiero drugiego dnia droga była wystarczająco sucha, by Gallimard mógł docisnąć pedał gazu.

Ktoś mógłby zapytać, dlaczego akurat Jan Zábrana zdobył takie informacje? Otóż czeski pisarz był wybitnym tłumaczem literatury rosyjskiej, dzięki czemu miał kontakty z wieloma ludźmi, którzy dobrze znali reżim komunistyczny. Dodatkowo w całej sprawie pojawia się wątek czeski. W trakcie zimnej wojny tajne służby Czechosłowackie często pełniły rolę zbrojnego ramienia KGB poza ZSRR. Wiadomo, że w tamtych latach we Francji działała komórka StB, znane są nawet nazwiska jej agentów. Byli oni odpowiedzialni m.in. za zabójstwo w 1957 roku żony francuskiego dyplomaty André-Marie Trémeauda (otworzyła zaadresowaną do męża paczkę z cygarami, w której ukryto bombę) i niewykluczone, że mogli również zająć się lub pomóc w zajęciu się Camusem.

Catelli spędził lata, badając autentyczność historii opisanej przez Jana Zábranę. Rozmawiał z wdową po czeskim pisarzu, analizował historię działalności KGB we Francji, spotkał się również z włoskim adwokatem Giuliano Spazzalim, który znał francuskiego prawnika Jacquesa Vergèsa. Ten miał mu powiedzieć, że wypadek upozorowano, a zabójstwa dokonało KGB z poparciem francuskiego wywiadu. „Moim zdaniem Vergès posiadał więcej dowodów, niż chciał mi powiedzieć. Nie pytałem. Dyskrecja to najlepsze podejście, gdy nieoczekiwanie pojawia się gorący temat. Nie prowadziłem dalszych badań, a jednak pamiętam, że Vergès był pewien tego, co mówił” – wspomina Spazzali.

Efektem wieloletnich badań Catelliego jest książka zatytułowana „Le mort de Camus” (z fr. „Śmierć Camusa”), która została niedawno opublikowana we Francji, a wcześniej m.in. we Włoszech. Aktualnie trwają rozmowy na temat wydania angielskiego przekładu. Książkę wstępem opatrzył Paul Auster, który napisał: „Po przeanalizowaniu dowodów, które przedstawił nam Catelli, trudno się z nim nie zgodzić. Tak więc ten 'wypadek samochodowy’ należy teraz umieścić w szufladzie z napisem 'zabójstwo polityczne'”.

Trzeba dodać, że teoria Catelliego spotyka się również z krytyką. Nie przekonała się do niej chociażby cytowana przez „The Guardian” Alison Finch, profesor literatury francuskiej z Cambridge. Twierdzi ona, że gdyby rzeczywiście do śmierci Camusa doszło za przyzwoleniem francuskich służb, zabójstwo musiałoby zostać zatwierdzone na najwyższym szczeblu, prawdopodobnie przez De Gaulle’a. A to wydaje się nieprawdopodobne. „De Gaulle, sam znakomity pisarz, darzył wielkim szacunkiem francuskich intelektualistów, również tych, z których poglądami się nie zgadzał” – powiedziała.

Czy kiedykolwiek dowiemy się, jak było naprawdę? Trudno powiedzieć, gdyż od tragicznego wypadku minęło już sześćdziesiąt lat. Catelli wciąż szuka kolejnych dowodów, które mogłyby jeszcze lepiej potwierdzić jego teorię.

[am]
fot. Ina.fr
źródło: L’inactuelle, The Guardian

Tematy: , , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: newsy