Cornelia Funke zdecydowała się na samopublikowanie, bo wydawca przekładu zażądał zmian w książce
Po tym jak amerykański wydawca zasugerował pisarce zmiany w książce, na które nie chciała się zgodzić, Cornelia Funke postanowiła, że anglojęzyczną edycję swej najnowszej powieści, „The Golden Yarn” (z ang. „Złota przędza”), opublikuje samodzielnie.
Jak się okazuje, nie tylko mało znani pisarze muszą borykać się z wydawcami próbującymi nadmiernie ingerować w ich twórczość. Spotkało to również Cornelię Funke, popularną autorkę książek dla dzieci i młodzieży nazywaną „niemiecką J.K. Rowling”. Poszło o najnowszą, trzecią część cyklu „Mirrorworld” znanego w Polsce pod nazwą „Reckless”. Po powrocie do swojego domu w Los Angeles z trasy promującej książkę w jej ojczystych Niemczech, pisarka dowiedziała się, że amerykański wydawca chce wprowadzić w książce zmiany. „Wróciłam bardzo zadowolona, nie spodziewając się niczego innego, jak tylko tego, że mój amerykański wydawca będzie szczęśliwy z powodu tej książki, a tu słyszę: 'Kochamy twoją książkę, ale chcemy zmienić pierwszy rozdział i przenieść zakończenie do epilogu’. Powiedziałam: 'O czym wy mówicie? To jest opublikowana książka. Nie można jej redagować’. Ciężko nad nią pracowałam z moimi redaktorami w Niemczech. Sama poprawiałam ją sześć czy siedem razy? Rozumiem redakcję przekładu, ale nie fabuły. Więc byłam w szoku i powiedziałam: 'Przepraszam, ale nie zmienię ani słowa’. Moi czytelnicy w Stanach i w Wielkiej Brytanii dostaną taką samą książkę, jak ci w Niemczech” – opowiedziała całe zajście w rozmowie z ?The Guardian?.
W spornym pierwszym rozdziale powieści pojawia się scena narodzin. Zdaniem Funke wydawca zapewne obawiał się problemów ze strony bibliotek i księgarni, co dla niej jest zupełnie niezrozumiałe, ponieważ, jak podkreśla, to nie jest scena seksu, lecz narodzin dziecka, które jest owocem miłości. Nie godząc się na wprowadzenie zmian, otrzymała z powrotem prawa do publikacji serii w języku angielskim. Uznała więc, że książkę wyda samodzielnie. Założyła firmę wydawniczą Breathing Books, pod szyldem której powieść ukaże się w formie e-booka i limitowanym do pięciu tysięcy sztuk wydaniu tradycyjnym. Zważywszy na fakt, że poprzednie części cyklu cieszyły się w Stanach dużym powodzeniem (ponad 150 tysięcy sprzedanych egzemplarzy), autorka nie wyklucza dodruku.
Decydując się na samopublikowanie, Funke dołączyła do Davida Mameta, Jamesa Freya, Jamie McGuire i wielu innych znanych autorów, którzy zdecydowali się wydać swoje książki bez pomocy wydawców. Pisarka myśli już o wznowieniu tą metodą poprzednich części cyklu w nowych edycjach oraz wydaniu nowej książki obrazkowej.
[aw]
źródło: The Guardian
Kategoria: newsy