Autor „Calvina i Hobbesa” udzielił wywiadu. Drugiego od 18 lat!

19 października 2013

Autoportret Wattersona
Fanów komiksów o przygodach 6-letniego Calvina i jego pluszowego tygrysa Hobbesa spotkała nie lada niespodzianka. Dziennikarzowi amerykańskiego magazynu „Mental Floss” udało się coś, czego wielu przed nim bezskutecznie próbowało. Strzegący pilnie swej prywatności autor serii, Bill Watterson, udzielił gazecie wywiadu, drugiego od 1995 roku, kiedy to zakończył publikowanie komiksów i w zupełności odciął się od mediów.

54-letni Watterson uchodzi za komiksowy odpowiednik Thomasa Pynchona i J. D. Salingera. Jak przystało na idealistę, który sprzeciwiał się wszelkiej komercjalizacji swego dzieła (m.in. sprzedaży gadżetów i koszulek z podobiznami swych bohaterów), w 1995 przestał rysować swoje komiksy, nie bacząc na ogromną popularność, jaką cieszyły się (i nadal cieszą) wśród czytelników. Od tego czasu autor nie udziela wywiadów, nikt nie wie również, jak obecnie wygląda, jedyne dostępne zdjęcia pochodzą sprzed ponad dwudziestu lat. Dziesiątki dziennikarzy, którzy próbowali namówić go na wywiad, odprawiał z kwitkiem. Wyjątek zrobił jedynie w 2010 roku, w piętnastą rocznicę zakończenia publikowania „Calvina i Hobbesa”, odpowiadając mailowo na kilka pytań przesłanych przez redaktora „The Plain Dealer”.

Kiedy więc dziennikarz Jake Rossen z magazynu „Mental Floss” przesłał swoje pytania na adres mailowy, który udało mu się zdobyć w maju tego roku, wszystkich w redakcji zamurowało. Watterson odesłał odpowiedzi. Jak wyjaśnił w rozmowie z serwisem Poynter.org szef gazety, Mangesh Hattikudur, nie mieli pojęcia, dlaczego Watterson się zgodził. „Nie byliśmy do końca pewni czy to on, zatrudniliśmy nawet dwie osoby do sprawdzania faktów, do momentu aż jego syndykat zwrócił się do niego o pozwolenie na użycie rysunku z Calvinem i Hobbesem na naszej okładce (bardzo strzeże swoich licencji). Natychmiast udzielił pozwolenia” – wyjaśnił.

W wywiadzie Watterson dementuje kilka plotek, jakie krążyły w sieci od lat: po pierwsze nigdy nie powstanie film o Calvinie i Hobbesie; autor nigdy też nie spalił sterty maskotek Hobbesa przesłanych mu przez producenta, który chciał wprowadzić je do rozpowszechniania. Nie przeszkadzają mu również naklejki na samochodach z Calvinem, które ludzie samowolnie sobie naklejają. „Długo po tym, jak komiks zostanie zapomniany, te kalkomanie staną się moją przepustką do nieśmiertelności” – zażartował.

Watterson wypowiedział się również z ostrożnością na temat postępującej digitalizacji i miejscu komiksu na cyfrowym rynku: „Osobiście bardziej lubię papier i atrament niż jarzące się piksele. Oczywiście rola komiksu zmienia się bardzo szybko. Z jednej strony myślę, że komiksy nigdy wcześniej nie były tak powszechnie akceptowane i traktowane z powagą, jak to ma miejsce teraz. Z drugiej strony media się rozdrabniają i publiczność się rozdrabnia. Przypuszczam, że komiksy będą miały mniej rozległy wpływ kulturowy i będą przynosić mniej pieniędzy. Jestem wystarczająco stary, aby uznać to wszystko za niepokojące, ale świat idzie dalej.”

Po zaprzestaniu publikowania komiksów Watterson skupił się na malowaniu. Nigdy jednak nie wystawiał swych prac, gdyż – jak wyjaśnił – „nie maluje zbyt ambitnie”. Zdaniem Wattersona popularność ?Calvina i Hobbesa? zrodziła zbyt duże oczekiwania, aby miał zaprezentować obrazy publicznie. „To maleńkie rybki, niewarte zachodu, aby je oczyścić i ugotować” – powiedział o swojej nowej, nieujawnianej twórczości.

15 listopada do szerokiej dystrybucji trafi dokument „Dear Mr. Watterson” (z ang. „Drogi panie Watterson”) Joela Schroedera, w którym znani artyści mówią o tym, jak wielki wpływ na ich twórczość miał autor ?Calvina i Hobbesa?. Jak wyznał w jednym z wywiadów reżyser obrazu, z szacunku dla prywatności autora nie podejmował prób kontaktu z nim ani jego rodzicami.

Poniżej możecie zobaczyć zwiastun filmu dokumentalnego „Dear Mr. Watterson”:

Na obrazku załączonym do newsa autoportret wykonany przez Billa Wattersona.

Tematy: , ,

Kategoria: newsy