„Absolutne paskudztwo” – wnuk Oscara Wilde’a krytykuje nowy pomnik poświęcony pisarzowi
Dwumetrowa rzeźba z brązu poświęcona Oscarowi Wilde’owi (na zdj. powyżej) ma stanąć niebawem w publicznym ogrodzie w londyńskiej dzielnicy Chelsea, nieopodal dawnego domu autora „Portretu Doriana Graya”. Projekt autorstwa Eduarda Paolozziego zdecydowanie nie przypadł do gustu Merlinowi Hollandowi, jedynemu wnukowi Irlandczyka, a zarazem cenionemu badaczowi jego życia i twórczości.
„Jestem zwolennikiem wszelkich innowacji w sztuce współczesnej, ale to jest dla mnie nie do zaakcepowania. Wygląda absolutnie paskudnie” – skrytykował pomnik w wywiadzie dla tygodnika „The Observer”. Zdaniem Hollanda dzieło jest zbyt ponure, przez co będzie raczej przypominać o przedwczesnej śmierci przodka, a nie o jego błyskotliwej twórczości i barwnym życiu. „Wydaje się mówić: 'Oto jest pomnik człowieka, którego społeczeństwo skróciło o głowę’. Jak chcemy go zapamiętać? Jako zabawnego, czarującego i angażującego czy ociosanego i ściętego za złamanie ówczesnego prawa? Ja wiem którą wersję wybieram” – dodał Holland.
Wykonany z brązu pomnik przedstawia popiersie Wilde’a, tyle że ustawione horyzontalnie na boku, z głową podzieloną na segmenty. Jego projektant, szkocki artysta włoskiego pochodzenia Eduardo Paolozzi stworzył makietę rzeźby w roku 1995 na konkurs dotyczący upamiętnienia pisarza. Jury, w składzie którego zasiadali wówczas m.in. Ian McKellen, Judi Dench, jak również Merlin Holland, wybrało jednak projekt Maggi Hambling przedstawiający popiersie Wilde’a wyłaniające się z granitowego sarkofagu i opatrzone cytatem z „Wachlarza lady Windermere”. Gotowy monument stanął w 1998 roku w sąsiedztwie stacji metra Charing Cross.
Paolozzi, jeden z czołowych twórców brytyjskiego pop artu, nie porzucił jednak pomysłu realizacji projektu, który jury konkursu uznało za „zbyt brutalistyczny”. Ponieważ podobnie jak Wilde, silnie związany był z Chelsea, jego ambicją było, aby dzieło odsłonięto w roku 2024, a więc w 100. rocznicę własnych urodzin. I choć Paolozzi zmarł w 2005 roku, fundacja jego imienia, przy wsparciu gminy Kensington i Chelsea, z powodzeniem zebrała fundusze na wykonanie odlewu rzeźby i instalację monumentu w publicznym ogrodzie nieopodal słynnej Kingston Road, głównej ulicy dzielnicy.
Rzeźba Paolozziego nie spodobała się także Simonowi Wilsonowi, byłemu kuratorowi galerii Tate. „Dlaczego jego głowa jest odcięta? Czy leży na boku? Jako historyk sztuki mógłbym pokusić się o odczytanie, że nacięcia na jego głowie są symbolem cierpienia Wilde’a, a jego ustawienie na boku symbolizuje upadek” – spekuluje Wilson. „Ale czy niewykwalifikowany widz to dostrzeże? To, co dostajemy, to rzeźba, którą Paolozzi nazwał Oscarem Wilde’em. Tymczasem paląco potrzebujemy naprawdę dobrego, przystępnego i tradycyjnego monumentu Wilde’a”.
Na krytykę odpowiedziała Fundacja Paolozziego, pisząc w oświadczeniu: „Fundacja jest zdania, że każdy ma prawo do własnej opinii, w tym także wnuk Oscara Wilde’a. Pragniemy też zaznaczyć, że cieszymy się pełnym poparciem The Oscar Wilde Society (stowarzyszenia literackiego skupionego na twórczości pisarza – przyp. red.)”.
Niezależnie od kontrowersji pomnik ma zostać odsłonięty w ciągu kilku tygodni.
[sr]
fot. główna: The Paolozzi Foundation
źródło: The Guardian
Kategoria: newsy