Hans Christian Andersen „Świeca Łojowa”

31 grudnia 2012


Prezentujemy nieznaną dotychczas baśń Hansa Christiana Andersena pt. „Świeca Łojowa”. Utwór odkryto na początku listopada na dnie pudła znajdującego się w Duńskich Archiwach Narodowych. Jest to prawdopodobnie pierwsza baśń autora, napisana kiedy miał 18 lat.

Hans Christian Andersen „Świeca Łojowa”

Dla Madame Bunkeflod od oddanego jej H.C. Andersena

Zaskwierczało i zasyczało w podgrzewanym ogniem kotle. To była kołyska Świecy Łojowej. Z tej ciepłej kołyski wyszła świeca bez skazy. Solidna, smukła, błyszcząca bielą. Była tak sposobnie uformowana, iż każdy, kto ją ujrzał, wierzył, że jest obietnicą jasnej i promiennej przyszłości. Obietnicą, którą chciano dochować i wypełnić.

Owca – ładna mała owca – była świecy matką. Kocioł do topienia łoju ojcem. Po matce odziedziczyła lśniącą biel i przeczucie istoty życia, po ojcu zaś pożądliwość ognia, oświetlającego jej drogę życia, który ostatecznie miał przeniknąć ją do szpiku kości.

Tak narodziła się i rosła świeca, pełna najlepszych i najjaśniejszych oczekiwań od swego istnienia. Poznała wiele przedziwnych stworzeń, z którymi się związała, chcąc dowiedzieć się czegoś o życiu i być może znaleźć swoje miejsce. Ale pokładała za dużo wiary w świat, który dbał jedynie o siebie, nie zaś o Świecę Łojową. W świat, który nie dostrzegał jej wartości i źle się z nią obchodził; czarne paluchy zostawiały coraz większe ślady na jej nieskazitelnie białej niewinności, aż ta ostatecznie znikła, przykryta brudem otaczającego świata, który zbliżył się do świecy za bardzo, znacznie bliżej niż była ona w stanie znieść, i nie dało się już odróżnić brudu od czystości ? pomimo tego świeca pozostała wewnątrz nietknięta i dziewicza.

Fałszywi przyjaciele twierdzili, że nie potrafią dotrzeć do jej wnętrza i w gniewie odrzucali świecę jako bezużyteczną. Brudna skorupa nie dopuszczała dobrych – odstraszeni, że sami zostaną skażeni brudem, trzymali się z daleka.

Była więc oto Łojowa Świeca, samotna i pozostawiona samej sobie, bez pojęcia co robić. Odrzucona przez dobro zrozumiała, że stanowiła jedynie narzędzie dalszej nikczemności. Czuła się przez to niewiarygodnie nieszczęśliwa. Tak marnie spędziła swe życie i zniszczyła lepszą część swego otoczenia. Nie potrafiła jedynie zrozumieć, dlaczego została stworzona lub gdzie należała; dlaczego została wypchnięta na tą ziemię – jedynie by skończyć, rujnując siebie i innych?

Więcej i więcej, i głębiej, i głębiej, kontemplowała tę myśl – ale im dłużej się nad sobą zastanawiała, tym bardziej była przybita, nie znajdując niczego dobrego, żadnej prawdziwej natury samej siebie, żadnego prawdziwego celu istnienia, który zostałby jej dany przy urodzinach. Jakby brudny płaszcz nakrył oczy świecy.

Lecz wtedy poznała mały płomyk, krzesiwo. Znało świecę, lepiej niż Łojowa Świeca znała siebie. Krzesiwo widziało wszystko przejrzyście – prosto przez skorupę – i znajdowało wewnątrz świecy wiele dobra. Zbliżyło się i obudziło w niej radosną nadzieję. Świeca zapłonęła, a jej serce zmiękło.

Wybuchł płomień, niczym tryumfalna pochodnia radosnego wesela. Rozbłysnął jasny blask i skąpał wszystko dookoła w świetle. W nim prawdziwi przyjaciele mogli teraz szukać prawdy.

Świeca miała na tyle mocny korpus, aby dać ognistym płomieniom wystarczającą pożywkę. Jedna kropla po drugiej, niczym nasiona nowego życia, ściekały i oblepiały świecę, pokrywając swymi ciałkami stary brud.

Były one nie tylko cielesnymi, ale i duchowymi owocami owych zaślubin.

I Świeca Łojowa znalazła swoje miejsce w życiu. Udowodniła, że była prawdziwą świecą i dawała światło przez wiele lat ku zadowoleniu swemu i żyjących wokół niej stworzeń.

Z angielskiego przełożył Krzysztof Stelmarczyk

fot. Bibliothek des allgemeinen und praktischen Wissens. Bd. 5 / iStockphoto

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: opowiadania