banner ad

Wypadek w Studni Szpatowców. Przeczytaj fragment kryminału „Drugie dno” Klaudii Muniak

6 czerwca 2025

Czwarta Strona opublikowała nowy kryminał Klaudii Muniak. W powieści „Drugie dno” autorka zabiera nas na Jurę Krakowsko-Częstochowską i pokazuje świat ratowników górskich. Po tym, co ratowniczka Marietta Wejman odkryła na dnie jaskini, zostaje wciągnięta w śledztwo, które odsłania dawno skrywane tajemnice. Dwa rozdziały książki przeczytacie poniżej.

2

W końcu udało mu się dotrzeć na kraniec pochylni. Pokonanie siedemnastometrowego spadu, który był niczym innym jak kamiennym korytarzem, wymagało od Szymona sporego wysiłku. Grota nie należała do najłatwiejszych w eksploracji, wielu przed nią przestrzegało.

Gajewski przystanął, żeby odsapnąć. Wmawiał sobie, że napotkane trudności to wyłącznie wina miejsca, które wybrali. Do tej pory sporo się wspinali, lecz po raz pierwszy zdecydowali się zmierzyć z jaskinią. Faktem jednak było, że jeszcze do niedawana czelendże, które sobie obierali z bratem, szły Szymonowi znacznie lepiej niż teraz. Nie dało się ukryć, że ostatnio był w gorszej formie, co oczywiście nie uchodziło uwadze kolegów. A tym bardziej Damiana.

To właśnie przez młodszego brata chłopak postanowił sprawdzić się jako grotołaz. Wielka Studnia Szpatowców w Podlesicach, choć nie oferowała wielu atrakcji, była lokalną kusicielką. Drogę wspinaczkową z dna jaskini oceniono w skali Kurtyki na VI.2+. Już kilka osób straciło tu życie.

Mężczyzna przytrzymał się mocniej zabezpieczających go przed upadkiem lin, by dojrzeć półkę. Za nią miała się rozciągać głęboka na dziewiętnaście metrów studnia. Wiedział, że próg, na którym się zatrzymał, był na tyle wysoki, że w razie poślizgu właściwie nie miał szans, by w sposób kontrolowany wylądować na balkoniku. Latarka przymocowana do kasku rozjaśniła mu przestrzeń. Musiał się bardziej wychylić, dopiero wtedy w świetle bijącym z czołówki ujrzał interesujący go masyw skalny.

– No jest! – krzyknął do brata, który pozostał przy wejściu do groty. – Widzę półkę!

– Schodź na dno – usłyszał.

– Mieliśmy tylko zejść do progu!

– Sranie w banię! Schodź na sam dół!

– Tam nie ma zasięgu! – odkrzyknął.

– A na co ci zasięg? Złaź na dno! Chyba że wymiękasz, to wracaj. Ja pójdę!

Szymon się skrzywił. Stojąc już u wlotu jaskini, żałował, że dał się namówić Damianowi na ten wypad. Młodszy brat jednak skutecznie podkopywał jego poczucie własnej wartości. A Szymon miał mu coś do udowodnienia. Zresztą nie tylko jemu. Sięgnął po linę i rozejrzał po skalnych ścianach. Topografia groty wymagała skorzystania z poręczówki, oglądał filmiki na YouTubie, jak właściwie zawiązać i przymocować sznurki.

– No nie wiem! – zawołał, kiedy rzucił linę w przepaść, w którą miał się opuścić. – Wąsko tutaj – stwierdził.

– Przestań jojczeć. To jaskinia, do cholery!

– Ale pionowa!

– Serio? – Brat się zaśmiał. – Nie dasz rady?

Chłopak zaklął pod nosem, bo doskonale wiedział, że jeśli się wycofa, Damian długo nie da mu spokoju. Już teraz bywało między nimi ciężko.

Poza tym nie chodziło przecież tylko o Damiana. Chciał też pokazać samemu sobie, że wciąż potrafi. Potwierdzić, że nic się nie zmieniło.

– Idę! – zdecydował, przygotowując się do zjazdu na dno groty. Naczytał się, że zejście w tego typu jaskini nie miało nic wspólnego ze swobodnym spadaniem, że każdy ruch powinien być dobrze zaplanowany i zsynchronizowany z poprzednim. Wydawało mu się, że sobie poradzi. Musiał sobie poradzić.

Starszy z Gajewskich wychylił się ponownie, by jeszcze raz zerknąć w ciemną otchłań studni, i wtedy na własnej skórze przekonał się, jak śliski jest ten próg. Nogi mu się zsunęły, chciał chwycić linę, ale ta mu uciekła. Złapał ją dopiero po chwili, ale wtedy całkowicie stracił równowagę i runął w dół. Z jego gardła wydobył się krzyk. Nie rozumiał, co zrobił źle, dlaczego lina poleciała razem z nim. Musiała się gdzieś odwiązać. Przecież sprawdzał węzły, zanim tu zszedł. Wyglądały dokładnie jak te na filmikach w internecie.

Próbował złapać się czegokolwiek, jednak ci wszyscy, którzy pojawili się tu przed nim, mieli rację – nie było niczego, za co można się chwycić. Pęd, jakiego nabrało jego ciało, wciągnął go na samo dno studni. Wrzaski zwieńczyło głuche plaśnięcie.

Szymon Gajewski zdążył jeszcze pomyśleć o żonie i półrocznym synku, których zostawił w domu, by znów zmierzyć się ze swoim bratem, a potem uderzył o skaliste podłoże i pochłonęła go ciemność. Zginął na miejscu.

3

Nagłe poruszenie w budynku brutalnie wyrwało Mariettę z objęć Morfeusza. Ratowniczka uchyliła powieki i od razu wiedziała, że znów byli gdzieś potrzebni. Jej ciało niemal automatycznie podniosło się z kanapy, rozbudzenie przyszło chwilę później.

Do pomieszczenia wparował Pająk. Nikt nie zwracał się do ratownika po imieniu, każdy preferował nazwisko, które z biegiem czasu zmieniło się w jego ksywę. Goprowcowi to nie przeszkadzało. Ciekawie się nawet złożyło, bo mężczyzna świetnie się wspinał, mówiono, że chodzi po skałach niczym pajęczak. Hubert uprawiał wspinaczkę już jako siedmiolatek i złapał bakcyla na całe życie.

– Dobrze, że wstałaś – odezwał się do Marietty. – Jest robota.

– Co się stało? – Dziewczyna zsunęła z nadgarstka gumkę, by spiąć nią włosy. Zebrała jasne kosmyki w kucyk z tyłu głowy. Niektóre natychmiast się z niego wysunęły i opadały ratowniczce na policzki. Były zbyt krótkie, żeby je w ten sposób ujarzmić.

– Chłopak wpadł do Studni Szpatowców – poinformował kolega.

Wejman zaklęła pod nosem, bo wiedziała, że wypadki w tej jaskini właściwie nigdy nie kończyły się dobrze.

– Nie jest ciekawie. – W pokoju zjawił się Krzysiek Sieciński, Sieciarz, kierownik zmiany, do którego również nikt nie zwracał się po imieniu.

Meta menardi, po polsku sieciarz jaskiniowy, to jurajski drapieżnik zamieszkujący wnętrze jaskiń, sztolni i grot. Osiąga nawet do dwóch centymetrów wielkości bez odnóży i jest najjadowitszym pająkiem w Polsce. A ze względu na ograniczone źródło pożywienia w miejscu swojego występowania żywi się głównie… swoimi braćmi i siostrami. Krzysiek na szczęście swoje przezwisko zyskał ze względu na świetne umiejętności wspinaczkowe i nazwisko, a nie upodobania kulinarne.

– Dwóch braci. Jeden schodził na dół, drugi został u góry. Ten, który schodził, spadł. Nie odpowiada na nawoływania – przekazał goprowiec.

– Ten z góry próbował do niego dzwonić? – spytała Marietta.

– Brak zasięgu – odparł Sieciarz.

– Poleciał pewnie na samo dno – rzucił Pająk.

– Ile minęło od upadku? – dociekała Wejman.

– Według chłopaka, który zadzwonił po pomoc, dziesięć do piętnastu minut.

Jeśli doszło do zatrzymania oddechu, to mamy trupa. Dziewczyna bezgłośnie westchnęła, ale nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby się ociągać. Ani jej, ani jej kolegom. Dopóki istniał cień szansy, nawet najmniejszy, że uda się pomóc, pędzili na złamanie karku. To, jak szybko docierali do poszkodowanego, niejednokrotnie przekładało się na finał zdarzenia i mieli tego pełną świadomość.

– Bierzcie Gacka i jeźdźcie – zarządził kierownik.

Trzyosobowa szpica niemal natychmiast zebrała się do działania.

– Za chwilę dojedziemy z większym sprzętem – rzucił Sieciarz, kiedy ratownicy wskoczyli do terenowej karetki. – Raz-dwa, jedźcie! – Goprowiec poklepał drzwi, które zatrzasnął Hubert.

Wóz ruszył z impetem, koła zabuksowały, wznosząc kłęby kurzu. Wysuszone podłoże prosiło się o deszcz, którego od dawna nie było.

Ledwo wyjechali z Dzibic, Wejman poczuła wibracje swojego telefonu. Zerknęła na komórkę, wyświetlało się powiadomienie z WhatsAppa. Nie musiała odczytywać wiadomości, żeby znać jej treść. Wiedziała, że przyszedł komunikat o zdarzeniu, otrzymali go wszyscy ratownicy z Grupy Jurajskiej. W ciągu kilkunastu minut koło słynnej Studni miało zaroić się od goprowców.
(…)

Klaudia Muniak „Drugie dno”
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 344

Opis: Prawda jest jak jaskinia. Im głębiej w nią wchodzisz, tym staje się mroczniejsza. Upalne lato w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej to czas nieustannych interwencji GOPR. Jednak wezwanie do wypadku w Studni Szpatowców okazuje się czymś znacznie straszniejszym niż rutynowa akcja ratunkowa. Relacja zgłaszającego brzmi dramatycznie… ale prawda leży znacznie głębiej.

Ratowniczka Marietta Wejman nie potrafi zapomnieć tego, co zobaczyła na dnie jaskini. Na ścieżkę poszukiwania prawdy wciąga ją tajemniczy podkomisarz Łukasz Zaborowski. Dokąd zaprowadzą ich tropy, lokalne plotki i legendy oraz gąszcz sekretów i kłamstw? Jakie drugie dno skrywają dawno pogrzebane tajemnice?

Klaudia Muniak wciąga czytelników w fascynujący świat górskich ratowników i ludzi, dla których jaskinie są sceną życia… i śmierci. To opowieść o tych, którzy ratują. O tych, którzy ryzykują. I o tych, którzy nie cofną się przed niczym.

fot. Jerzy Opioła/Wikimedia Commons


Tematy: , ,

Kategoria: fragmenty książek