Wiedźmin Geralt łapie stopa ? fragment powieści „Siódemka” Ziemowita Szczerka

30 marca 2015

siodemka-fragment
Ziemowit Szczerek ponownie rusza w drogę, tym razem wybierając krajową „Siódemkę”. Poniżej możecie przeczytać fragment najnowszej powieści pisarza, która ukazała się w marcu nakładem Korporacji Ha!art.

I w tym całym burdelu stał, wyobraźcie sobie, wiedźmin Geralt i łapał stopa.

Oczy ci się zrobiły jak mandarynki, patrzysz ? i nie wierzysz: Geralt. Długie, białe włosy, skórzany wiedźmiński strój i nawet klinga miecza za ramieniem, tylko klaczy Płotki nigdzie nie było widać, no ale pewnie właśnie dlatego Geralt stopem podróżował, że Płotki nie było. Tylko jakiś taki grubawy był, trochę za gruby na Geralta i trochę za niski, właściwie to bardziej przypominał krasnoluda niż porządnego wiedźmina. Patrzył na drogę krajową numer siedem równie smutnymi, skacowanymi oczami jak twoje i wyciągał w górę kciuk bez specjalnej nadziei.

Dałeś po hamulcach.

Otworzyłeś okno.

? Geralt! ? krzyknąłeś. ? Wsiadaj!

Geralt, który już od dłuższej chwili patrzył na ciebie z wiarą, nadzieją i lekką konsternacją, wskoczył do twojej vectry. Ruszyłeś. Wiadukt z Janem iii został w tyle. Wiedźmin tak walił przetrawionym alkoholem, że poczułeś się jak na imprezie w korytarzu akademika.

? Ja chędożę ? powiedział wiedźmin Geralt ? już myślałem, że nikt się nie zatrzyma. Cześć. Jestem Gerard. Mamon. Gerard Mamon.

? Paweł ? przedstawiłeś się. ? Halloween?

? Proszę? ? Wzrok Gerarda-Geralta wydał ci się dość błędny. ? A, nie, nie Helloween. W rzyci mam Helloween. Ja ? wskazał sam na siebie kciukiem ? miałem zjazd. Zjazd miłośników prozy Andrzeja Sapkowskiego, wiesz. W Krakowie był.

? No i co ? zagadnąłeś ? wszyscy się przebrali za Geraltów z Rivii?

? No tak ? nieco posmutniał. ? Wszyscy. A laski za Yennefer. Nikogo, wiesz, innego nie było. Żadnych Jaskrów, żadnych wampirów Regisów. Żadnych, wiesz, Boholtów.

Ale zaraz odsmutniał i uśmiechnął się do ciebie szeroko uśmiechem ewidentnego wariata.

? Ale, wiesz, za to mamy dzięki temu dużo zajefajnych, wiesz, eliksirów. Eliksirów, wiesz ? mrugnął błędnym okiem.

? Jakich eliksirów? ? spytałeś.

Zaczęło ci się rozjaśniać.

? No ? odpowiedział ? jak to jakich. Wiedźmińskich eliksirów. Co ty, Sagi nie czytałeś?

Słowo ?saga? wypowiedział w taki sposób, że nie miałeś wątpliwości, czy zaczyna się wielką literą, czy nie.

? Czytałem ? odpowiedziałeś.

? No. ? Pokiwał głową Gerard. ? No, to wiesz, że każdy wiedźmin ma swoje eliksiry. Wiedźmińskie.

? Aha. ? Pokiwałeś głową ty. ? Wiedźmińskie eliksiry. Jasne. I co one robią?

? Ooo ? rozruszał się Gerard i zaczął wiercić na siedzeniu ? różnie, wiesz. Każdy wiedźmin na zjazd przywiózł swoje. No i się, wiesz, powymienialiśmy. Tymi eliksirami. I teraz ? zachichotał, trochę ci się ten jego chichot nie spodobał, bo chichotał jak wariat ? mam dużo różnych eliksirów. Od różnych wiedźminów. Hi, hi.

? Tak? ? spytałeś głupawo, bo o co miałeś spytać.

? No ? odpowiedział.

Dopiero teraz zorientowałeś się, że trzyma w ręku zielony wojskowy plecak, znany ci z licealnych lat jako kostka. Na kostce wiedźmin Gerard wypisane miał nazwy zespołów. No, Paweł, czegóż to on mógł słuchać, jak myślisz: Samael, na przykład, My Dying Bride, Death, a wszystkie napisy wiernie odtworzoną oryginalną czcionką. Morbid Angel tam był, Paradise Lost, ale i klasyka: Black Sabbath, King Diamond i inni. Polskę reprezentował zespół Kat. I wielki napis polska pośrodku kostki wpisany w krzyż celtycki. ?Mój Boże ? pomyślałeś ? gdzie te czasy, kiedy skini ganiali metali za długie włosy?.

Gerard otworzył plecak (zauważyłeś, że na wewnętrznej stronie klapy ma wyrysowaną mapę Rzeczpospolitej od morza do morza) i wyjął stamtąd niewielką, skórzaną skrzyneczkę. Wyglądała bardzo hipstersko i wintydżowo. Podejrzewałeś, że było to coś w rodzaju przybornika przedwojennego lekarza albo nawet xix-wiecznego, cholera wie. Gerard otworzył ją. Było tam mnóstwo różnokolorowych fiolek powtykanych w specjalne zagłębienia. Fiolki wyglądały bardzo podejrzanie.

siodemkaZiemowit Szczerek „Siódemka”
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: Korporacja Ha!art
Liczba stron: 256

Opis: Znów w drodze. Dziennikarz przemierza mizerny, rozpadający się „krajobraz kulturowy”, jednak tym razem Ziemowit Szczerek nie pisze o Ukrainie, a o Polsce ? choć tak naprawdę pisze o niej zawsze. W Siódemce poddaje wiwisekcji „Polskę najpolstszą”, samo jej serce, gdzie biją źródła wszystkich jej bolączek i frustracji, matecznik polskiego marazmu, bylejakości i magmy, rdzeń pełen szyldozy i płotów odlanych z betonu, gdzie winy za chaos i syf nie można zrzucić na nikogo prócz nas samych. Opisuje Polskę leżącą przy drodze krajowej numer 7. Jak opisać tę niezwykłą krainę? Pytanie trudne. Niewielu dotychczas próbowało. Siódemka tylko pozornie kpi z prowincji, prowincji leżącej w centrum naszego kraju. To dużo więcej niż żarty napędzane poszerzającymi świadomość wiedźmińskimi eliksirami. To brutalna, szczera do bólu próba opisu tego, co swojskie, a zarazem bardzo tajemnicze i dotąd niezbadane. Siódemka stanowi podróż przez polskie jądro ciemności, przez kompleksy i fantazje narodowe, przez wieki historii ? wędrówkę pełną groteski i przegięcia, napędzaną alkoholem i narkotykami (to wciąż #gonzo!), ale to przecież jedyny sposób na opisanie bezforemnej polskiej formy.

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek