Przedpremierowy fragment nowej powieści Thomasa Pynchona „W sieci”

11 maja 2015

w-sieci-fragment
Najnowsza powieść Thomasa Pynchona w końcu doczekała się polskiej edycji. „W sieci” ukaże się 13 maja nakładem wydawnictwa Albatros. Prezentujemy przedpremierowy fragment książki w tłumaczeniu Tomasza Wyżyńskiego.

Spogląda teraz na teczkę Dizzy?ego, nie otwierając jej, sprawdzając, jak długo wytrzyma. Ćwiczenie duchowe. Rozlega się brzęczyk interkomu.

? Przyszedł jakiś gość o imieniu Reg, nie jest umówiony.

Ocalona. Odkłada teczkę, która niczym dobry koan i tak przestaje mieć jakikolwiek sens.

? Witaj, Reg. Wejdź, dupku! Dawno się nie widzieliśmy.

2

W istocie dwa lata. W tym czasie Reg Despard bardzo się postarzał. Jest dokumentalistą, który zaczął karierę od piractwa filmowego w latach dziewięćdziesiątych. Chodził z pożyczoną kamerą na pokazy przedpremierowe, filmował obraz na ekranie i nagrywał kasety, które sprzedawał na ulicy za dolara, czasem dwa, jeśli ktoś chciał tyle zapłacić. Często nieźle zarabiał, nim obraz wszedł do kin. Jakość produkowanych przez niego kopii pozostawiała wiele do życzenia ? w tle szeleściły papierowe torebki widzów, którzy jedli lunch podczas projekcji, czasem ludzie wstawali w środku seansu i zasłaniali ekran na kilka minut. Reg nie zawsze trzymał kamerę nieruchomo i obraz falował, niekiedy powoli i sennie, a momentami ze zdumiewającą szybkością. Kiedy Reg odkrył, że kamera jest wyposażona w zoom, zaczął się nim bawić ? powiększał szczegóły anatomiczne, twarze statystów w tłumie, eleganckie samochody widoczne w tle i tak dalej. Pewnego pamiętnego dnia sprzedał na placu Waszyngtona jedną ze swoich kaset profesorowi New York University, specjaliście od sztuki filmowej, który nazajutrz przybiegł w to samo miejsce i zdyszany spytał, czy Reg wie, jak bardzo wyprzedził najnowsze trendy w sztuce postmodernistycznej. Nazwał to ?neobrechtowską destrukcją diegezy?.

Ponieważ brzmiało to jak reklama terapii odchudzającej opartej na wartościach chrześcijańskich, Reg zaczął tracić zainteresowanie, ale podekscytowany uczony się nie zrażał. Wkrótce Reg pokazywał swoje filmy na seminariach doktoranckich, po czym, naturalną koleją rzeczy, zaczął kręcić własne produkcje. Filmy dokumentalne, klipy muzyczne nieznanych grup, krótkie reklamówki pokazywane późno w nocy. Praca to praca.

? Chyba jesteś trochę zajęta?

? Jak zwykle o tej porze roku. Święto Paschy, Wielkanoc, rozgrywki National Collegiate Athletic Association, w sobotę jest Dzień Świętego Patryka, nudziarstwo, żaden problem, Reg. Chcesz mi zaproponować małżeństwo? ? Można by to uznać za niegrzeczne i Maxine straciła przez to kilku klientów; z drugiej strony uwalnia się w ten sposób od nudziarzy.

Melancholijne pochylenie głowy.

? To nie wchodzi w grę od dziewięćdziesiątego ósmego… nie, czekaj, od dziewięćdziesiątego dziewiątego roku?

? Ach, tu obok jest Yenta Expresso, powinieneś tam zajrzeć, świetne miejsce na randki przy kawie, pierwsza latte grosso za darmo, jeśli poprosisz Edith o kartę stałego klienta. W porządku, Reg, skoro to nie sprawa osobista…

? Chodzi o firmę, dla której kręcę film dokumentalny. ? Jedno z tych dziwnych spojrzeń, których Maxine nauczyła się nie ignorować.

? A konkretnie?

? Kwestie dostępu do informacji. Za dużo przede mną ukrywają.

? Mówimy o czymś nowoczesnym, czy będziemy się zajmować historią, archaicznym oprogramowaniem, którego nie da się odczytać, ograniczeniami sprzętowymi?

? Nie, to jeden z dotcomów, który nie upadł, gdy w zeszłym roku pękła bańka internetowa. ? Pół decybela za cicho. ? Może nie ma też żadnych ograniczeń…

Ach…

? Jeśli chcesz zdobyć ogólne informacje, nie musisz korzystać z usług audytora sądowego, bo znajdziesz wszystko w internecie. LexisNexis, HotBot, AltaVista, sporo sekretów firmowych jest także na żółtych stronach…

? To, czego szukam, prawdopodobnie znajduje się w miejscu, gdzie nie dotrze robot żadnej wyszukiwarki.

? A czego szukasz?

? Zwykłej dokumentacji finansowej: rachunków, zestawień wpływów i wydatków, ksiąg kasowych, zeznań podatkowych. Spróbuj się temu przyjrzeć. Na pewno zauważysz coś dziwnego i wszystko okaże się ukryte daleko, daleko poza zasięgiem LexisNexis.

? Czyli gdzie?

? W ukrytej sieci. Żaden normalny użytkownik nigdy tam nie dotrze, wszystko jest zaszyfrowane, chronione przez dziwne przekierowania…

Och.

? Chyba powinien się tym zająć jakiś internetowy samuraj, bo ja tak naprawdę…

? Ktoś już nad tym pracuje. Eric Outfield, genialny absolwent Stuyvesanta, certyfikowany drań, skazany w młodości za włamania komputerowe. Mam do niego całkowite zaufanie.

? Co to za ludzie?

? Firma zajmująca się bezpieczeństwem informatycznym. Mają siedzibę w centrum Nowego Jorku, nazywają się hashslingrz.com.

? Słyszałam o nich, bardzo dobrze im idzie, ich akcje mają fantastyczny wskaźnik P do E, dostają mnóstwo zleceń.

? Moje cele są podobne. Żyć, prosperować. Tak właśnie to powinno wyglądać, prawda?

? Ale… zaczekaj… film o hashslingrz? Co można by pokazać? Nerdów gapiących się w monitory?

? W oryginalnym scenariuszu było wiele pościgów samochodowych, eksplozji, ale budżet… Dostaję od firmy maleńką zaliczkę, a poza tym mam pełny dostęp do wszystkiego. Myślałem tak do wczoraj i stwierdziłem, że powinienem się z tobą zobaczyć.

? Coś dziwnego w rachunkach?

? Chciałbym po prostu wiedzieć, dla kogo pracuję. Nigdy nie zaprzedałem swojej duszy, cóż, nawet za kilka taktów rhythm and bluesa, i doszedłem do wniosku, że poproszę Erica, by się rozejrzał. Wiesz coś o ich szefie, Gabrielu Isie?

? Niewiele. ? Maxine czytała o nim w czasopismach. Jeden z młodych miliarderów, któremu udało się ocalić majątek, gdy pękła bańka internetowa. Pamięta fotografie: kremowy garnitur Armaniego, robiony na miarę elegancki kapelusz Fedora. Mina człowieka, który za chwilę zacznie udzielać tłumom papieskiego błogosławieństwa… Zezwolenie od rodziców zamiast chusteczki w kieszonce marynarki. ? W końcu mnie to wszystko znudziło, nie podobał mi się. Bill Gates wydaje się przy nim charyzmatyczny.

? To tylko maska. Ma ogromne zaplecze.

? Co sugerujesz? Mafię, tajne służby?

? Według Erica chodzi o jakiś ogromny plan zapisany w kodzie, którego żaden z nas nie potrafi odczytać. Może z wyjątkiem liczby sześćset sześćdziesiąt sześć, która często się powtarza. Ale, ale, czy ciągle masz pozwolenie na broń?

? Hm, owszem, czasami ją noszę… Czemu pytasz?

Reg unika wzroku Maxine.

? Ci ludzie… różnią się od normalnych pracowników firm informatycznych.

? W jaki sposób?

? Na przykład nie spotkałem ani jednego geeka.

? I tylko tyle? Reg, mam ogromne doświadczenie i przekonałam się, że do ludzi zajmujących się machinacjami finansowymi nie trzeba strzelać. Wystarczy publiczne upokorzenie.

? Tak… ? Prawie przepraszająco. ? Ale przypuśćmy, że chodzi nie tylko o machinacje finansowe? Przypuśćmy, że to nie wszystko?

? Coś mrocznego, złowrogiego. I siedzą w tym po uszy?

? Wydaje ci się to zbyt paranoidalne?

? Nie mnie, paranoja to czosnek w kuchni życia, jasne, nigdy nie jest jej za dużo.

? W takim razie nie powinno być żadnych problemów…

? Bardzo nie lubię, gdy ludzie mówią, że nie powinno być problemów. Ale w porządku, rozejrzę się i dam ci znać.

? Świetnie! Czuję się jak Erin Brockovich!

? Hm. Cóż, dochodzimy do niezręcznej kwestii. Domyślam się, że nie chcesz mnie wynająć? Oczywiście nie mam nic przeciwko pracy za darmo w nadziei, że coś w końcu zarobię, ale pojawiają się tu pewne problemy etyczne. To trochę jak jazda za karetką pogotowia, prawda?

? Czy nie składałaś jakiejś przysięgi? Jeśli jesteś świadkiem oszustwa…

? To z serialu Fraudbusters, musieli go wycofać, bo dostarczał zbyt wielu pomysłów. Ale Rachel Weisz nie była zła.

? Wspominam o tym dlatego, że wyglądacie podobnie. ? Uśmiecha się, wyciąga dłonie z uniesionymi kciukami, jakby szykował się do strzału.

? Cóż, Reg…

W ten sposób zawsze było można przemówić do Rega. Poznali się podczas rejsu statkiem wycieczkowym, choć można by to również interpretować inaczej. Po separacji z mężem, Horstem Loefflerem, w czasach, gdy jeszcze nie nadszedł Ten Dzień, Maxine spędzała zbyt wiele godzin w zamkniętych pomieszczeniach z opuszczonymi żaluzjami, słuchając w nieskończoność Stevie Nicks śpiewającej Landslide i ignorując resztę składanki nagranej na taśmie. Piła koszmarne drinki Crown Royal Shirley Temple na przemian z sokiem z granatów, codziennie zużywała kilka kilogramów chusteczek higienicznych, aż wreszcie jej przyjaciółka Heidi zdołała ją przekonać, że rejs statkiem wycieczkowym po Morzu Karaibskim powinien poprawić jej stan psychiczny. Pewnego dnia Maxine poczłapała do agencji turystycznej Tu i Tam, gdzie zobaczyła zakurzone biurka, wytarte fotele i podniszczony model transatlantyku wykazującego pewne podobieństwo do Titanica.

? Ma pani szczęście. Przed chwilą mieliśmy… ? Długa pauza, brak kontaktu wzrokowego.

? Ktoś odwołał rezerwację ? zasugerowała Maxine.

? Można tak powiedzieć. Cena okazała się niewiarygodnie niska. Nikt rozsądny nie odrzuciłby takiej oferty.

Rodzice byli uszczęśliwieni, że zaopiekują się chłopcami. Maxine, ciągle pociągająca nosem, znalazła się w taksówce z Heidi, która postanowiła ją odwieźć do portu. Dotarły do terminalu w Newark czy może w Elizabeth, który obsługiwał przede wszystkim frachtowce ? statek wycieczkowy Maxine okazał się starym węgierskim kontenerowcem Aristide Olt, pływającym pod banderą Wysp Marshalla. Dopiero pierwszego wieczoru, po wyjściu w morze, Maxine dowiedziała się, że uczestniczy w zlocie AMBOPEDIA Frolix ?98, corocznym spotkaniu członków Amerykańskiego Stowarzyszenia Cierpiących na Zaburzenia Osobowości typu Borderline. Świetna zabawa, kto mógłby odwołać rezerwację? Chyba że… aaach! Maxine popatrzyła na Heidi stojącą na nabrzeżu ? może odczuwającą coś w rodzaju Schadenfreude ? która zmniejszała się na tle przemysłowego krajobrazu i w tej chwili była już zbyt daleko, by dopłynąć do niej wpław.

Wieczorem, podczas pierwszej kolacji, Maxine spostrzegła, że pasażerowie mają ochotę się bawić ? w jadalni widniał transparent z napisem: WITAJCIE, BORDERLINOWIE! Kapitan wydawał się zdenerwowany i znajdował preteksty, by spędzać czas pod obrusem swojego stolika. Co półtorej minuty didżej puszczał półoficjalny hymn AMBOPEDII, Borderline Madonny z 1984 roku, i wszyscy śpiewali chórem: O-verthe bor-derlinnne! ? szczególnie akcentując końcową głoskę n. Maxine uznała, że to chyba rodzaj tradycji.

W późniejszej części wieczoru zauważyła mężczyznę, który spokojnie krążył po sali z okiem przyklejonym do obiektywu kamery Sony VX2000 i filmował godne uwagi osoby, po kolei podchodząc do gości i nawiązując z nimi rozmowę lub milcząc. Okazało się, że to Reg Despard.

Maxine doszła do wniosku, że może to być sposób, by naprawić koszmarny błąd, jaki popełniła, i próbowała iść za nim wśród uczestników zabawy.

? Hej, śledzi mnie pani! ? odezwał się po chwili. ? W końcu zaczyna się dziać coś ciekawego.

? Nie miałam zamiaru…

? Nie, tak naprawdę mogłaby pani mi pomóc. Powinni się trochę rozluźnić, nie być tacy napuszeni.

? Nie chciałabym pana kompromitować, powinnam ufarbować włosy już kilka tygodni temu, wydałam na tę imprezę sto dolarów w Filene?s Basement.

? Myślę, że nie będą zwracać uwagi.

Cóż. Kiedy ostatni raz ktoś sugerował, nawet tak aluzyjnie, że Maxine nadaje się, by się z nią pokazać…? Może nie jest topmodelką, ale przynajmniej jako tako wygląda. Czy powinna się obrazić? Na ile?

Krążą między grupkami uczestników imprezy.

? Z tymi borderlinami nigdy nic nie wiadomo, czasami wszystko jest świetnie, czasami robią się niespokojni.

W tej chwili podchodzą do normalnie wyglądającego mężczyzny, który zbiera znaczki przedstawiające polowania na ptaki wędrowne i propagujące ich ochronę, zwane wśród kolekcjonerów ?kaczuszkami?. Towarzyszy mu żona, Gladys, wyraźnie mniej zainteresowana tematem.

? …i marzę, by zostać Billem Grossem kaczuszek.

? Chyba że Bill Gross jest już Billem Grossem kaczuszek ? zauważa jego żona.

Nie tylko federalnych kaczuszek, pamiętajcie, lecz wszystkich emisji stanowych ? z czasem ten bezwstydny miłośnik kompletności zapuścił się w głąb kuszących moczarów fanatyzmu filatelistycznego i teraz musi mieć absolutnie wszystko: serie limitowane, emisje kolekcjonerskie, znaczki podpisane przez autorów, wczesne odbitki, emisje gubernatorskie…

? Nowy Meksyk! Nowy Meksyk emitował kaczuszki tylko od dziewięćdziesiątego pierwszego do dziewięćdziesiątego czwartego roku, kończąc perłą w koronie wszystkich kaczuszek, nieśmiertelnie pięknym wizerunkiem lecącej cyraneczki, autorstwa Roberta Steinera. Udało mi się zdobyć bloczek tych znaczków…

? Któregoś dnia ? oznajmia radośnie Gladys ? zamierzam je wyjąć z klasera, polizać swoim zaślinionym językiem i nakleić na kopertę z rachunkiem za benzynę.

? W tej chwili poczta ich nie akceptuje, kochanie.

Czy można uratować to małżeństwo?
(…)

w-sieciThomas Pynchon „W sieci”
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 528

Opis: Kryminał osnuty wokół wątku zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Maxine Tarnow, mieszkanka Nowego Jorku, właścicielka agencji detektywistycznej, odkrywa, że miliarder Gabriel Ice wspiera finansowo islamskich terrorystów. Tymczasem Justin i Lucas, jej przyjaciele, opracowują aplikację, która pozwala na eksplorację ukrytych stron www, niedostępnych dla standardowych wyszukiwarek. Okazuje się, że w czasie podróży do ukrytej sieci można spotkać duchy ofiar ataków 11 września. Granica między światem rzeczywistym a światem wirtualnym zaciera się. Jak podaje The Telegraph, Thomas Pynchon błyskotliwie i ze sporą dozą czarnego humoru opisuje pogrążoną w paranoi Amerykę po 11 września.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek