Przeczytaj fragment powieści „Rok Potopu” Margaret Atwood
W księgarniach znajdziecie już drugą część trylogii spekulatywnej „MaddAddam” autorstwa Margaret Atwood, zapoczątkowanej powieścią „Oryks i Derkacz”. „Rok Potopu” to mroczna, subtelna, brutalna, dająca do myślenia i pełna posępnego humoru historia, która pokazuje niepokojącą wizję technologicznego rozwoju ludzkości. Poniżej możecie przeczytać premierowy fragment książki.
Któregoś popołudnia ktoś zapukał do drzwi biura Toby. Gdy powiedziała „proszę”, do środka wszedł zwalisty mężczyzna w zielonym dżinsowym kombinezonie służby parkowej. Gwizdał melodię, która ? bez wątpienia ? była jej znana.
? Przyszedłem przyciąć różoświetliki ? powiedział. Toby podniosła wzrok, urwała oddech. Była na tyle bystra, żeby ugryźć się w język: biuro mogło być naszpikowane podsłuchami.
Zeb obejrzał się za siebie, badając korytarz, potem wszedł i zamknął za sobą drzwi. Usiadł przy jej komputerze, wziął do ręki cienkopis i napisał w jej notatniku: „Patrz, co robię”.
„Co z Ogrodnikami? ? napisała. ? Co z Adamem Pierwszym?”
„Schizma ? odpowiedział jej Zeb. ? Jesteśmy odrębną grupą”.
? Czy ma pani jakieś problemy z roślinami? ? zapytał na głos.
„A Shackleton i Crozier? ? pisała Toby. ? Są z tobą?”.
„Można powiedzieć ? odpisał Zeb. ? Oates, Katuro, Rebecca. I paru nowych”.
„Amanda?”.
„Odeszła. Studia. Bystra. Sztuka”.
Zeb otworzył jakąś stronę internetową: „Wymaraton, nadzorowany przez MaddAddama, Adam nazwał wszystkie żywe zwierzęta, MaddAddam nazywa martwe. Chcesz zagrać?”.
„MaddAddam? ? zapytała pisemnie Toby. ? To twoja grupa? Jest was więcej?”. Nie posiadała się ze szczęścia: Zeb z krwi i kości był przy niej, tuż obok, a przez tak długi czas sądziła, że nigdy go już nie zobaczy.
„Obejmuję całe rzesze ? napisał Zeb. ? Wybierz nick, wymarłą bioformę”.
„Dodo”.
„Z ostatnich pięćdziesięciu lat” ? napisał Zeb. ? „Mało czasu. Ekipa czeka z przycinaniem. Zapytaj o mszyce”.
? Na różoświetlikach są mszyce ? powiedziała Toby. W myślach przelatywała dawne Ogrodnicze rejestry ostatnio wymarłych ssaków, ryb, ptaków, kwiatów, małży i jaszczurek. „Chruścielak Karłowaty ? napisała. Ten ptak zniknął dziesięć lat temu. ? Czy mogą się włamać na tę stronę?”.
? Zajmiemy się nimi ? rzekł Zeb. ? Chociaż podobno mają wszczepiony jakiś czynnik antyinsektycydowy? Pobiorę próbki. Znajdziemy jakiś sposób, żeby im pogonić kota.
„Nie ? napisał. ? Stworzyliśmy własne, prywatne sieci. Poczwórnie kodowane. Przepraszam za tekst o kocie. To jest twój numer”.
Zapisał w notatniku jej nowego nicka i numer hasłowy. Potem wprowadził nick i własny numer w pole logowania. Wyświetlił się komunikat: „Witaj, Niedźwiedziu-Duchu. Chcesz zagrać w grę ogólną czy zagrać z Mistrzem?”.
Zeb kliknął na Mistrza. „Świetnie! Znajdź swój pokój gry. Spotka się tam z tobą MaddAddam”.
„Patrz” ? napisał w notatniku. Wszedł na stronę reklamującą transplanty megarunosowe, przez wejście wielkości piksela umieszczone w oku purpurowej owcy przeszedł na bulgoczący żołądek z reklamy ZdrowoTechowego środka na nadkwasotę, który doprowadził go w rozdziawioną paszczę klienta SekretBurgera. Pojawił się szeroki zielony pejzaż, w oddali drzewa, na pierwszym planie jezioro, w którym poił się nosorożec i trzy lwy. Scena z przeszłości.
W poprzek obrazka rozwinął się napis: „Niedźwiedziu-Duchu, witamy w pokoju gry MaddAddama. Masz wiadomość”.
Zeb kliknął w: „Odczytaj wiadomość”.
„Wątroba jest złem i trzeba ją karać!”.
„Słyszę cię, Derkaczu Zwyczajny ? wpisał Zeb na klawiaturze. ? Wszystko w porządku”.
Zamknął stronę i wstał.
? Jeśli znów pojawią się mszyce, proszę do mnie zadzwonić ? powiedział. ? Byłoby dobrze, gdyby od czasu do czasu sprawdziła pani rezultat naszej pracy i dała mi znać.
W notatniku napisał: „Świetny fryz, laleczko. Zabójcze skośne oczy”. I wyszedł.
Toby zebrała wszystkie kartki z notatnika. Szczęśliwym trafem miała przy sobie zapałki, żeby je spalić. Zapałki zbierała do Araratu, gromadziła je w pojemniku z napisem „Maseczka Bez-owo-Cytrynowa”.
Po wizycie Zeba poczuła się mniej samotna. Zaczęła regularnie logować się do Wymaratonu i przechodzić znaną jej ścieżkę do pokoju Wielkiego Mistrza MaddAddama. Na ekranie wyświetlały się różne nicki i wiadomości: „Czarny Nosorożec do Niedźwiedzia-Ducha: Idzie nowe. Dzięcioł Wielkodzioby do Lisa Płowego: Nie lękaj się ryjkowca. Biała Turzyca i Modraszek: Mysz-kompozyt w dziesiątkę. Derkacz Zwyczajny do MaddAddama: Piankowe autostrady świetne!”. W większości wypadków nie miała pojęcia, co one znaczą, ale przynajmniej czuła, że należy do grupy.
Czasami trafiały się e-biuletyny, które wyglądały na poufne materiały KorpuSOKorpu. Wiele z nich dotyczyło wybuchów nowych dziwnych chorób lub niezwykłych epidemii: kompozyt jeżozwierzobra niszczył paski klinowe w samochodach, chrząszcz ryjkowiec pustoszył plantacje PychaKawy, asfaltożerny mikrob powodował roztapianie się autostrad.
Jakiś czas potem sieć restauracji „Mamy To we Krwi” przestała istnieć w wyniku serii śmiercionośnych zamachów bombowych. W zwykłych wiadomościach, które Toby również śledziła, winę przypisywano bliżej nieokreślonym ekoterrorystom. Ale na stronie Mad-dAddama przeczytała szczegółową analizę na ten temat: ich zdaniem zamachów dokonali Izajaszowcy Lwi, „Mamy To we Krwi” wprowadziło bowiem do menu nowe danie: lwiagniora, ich święte zwierzę. MaddAddam dodał postscriptum: „Ostrzegam wszystkich Ogrodników: zwalą to na was. Kryjcie się”.
Wkrótce potem do spa niespodziewanie przybyła Muffy. Jak zwykle była bardzo elegancka, jej zachowanie nie zdradzało nic szczególnego.
? Przejdźmy się po trawie ? zaproponowała.
Gdy wyszły na wolną przestrzeń, oddalając się od ukrytych mikrofonów, szepnęła:
? Nie przyjechałam na kurację. Chciałam ci powiedzieć, że wyjeżdżamy. Nie mogę powiedzieć dokąd. Nie martw się. To sprawa niecierpiąca zwłoki, lecz tylko dla nas.
? Dasz sobie radę? ? spytała Toby.
? Czas pokaże. Powodzenia, moja droga Toby, moja droga Tobiatho. Otocz mnie Światłem.
Tydzień później nazwiska Muffy i jej męża znalazły się na liście ofiar katastrofy lotniczej. Toby dowiedziała się od Zeba, że KorpuSOKorpowi świetnie wychodzi aranżowanie wysokiej klasy nieszczęśliwych wypadków, a giną w nich podejrzani z wyższych sfer ? ludzie, których zniknięcie bez śladu wywołałoby poruszenie wśród korporacyjnych hierarchów.
Od tamtego czasu Toby nie zaglądała do pokoju MaddAddama przez kilka miesięcy. Czekała, kiedy ktoś zapuka do drzwi, wybije szybę, buchnie miotaczem. Nic takiego się jednak nie działo. Gdy wreszcie zebrała się na odwagę, by wejść na MaddAddama, znalazła tam wiadomość:
„Do Chruścielaka Karłowatego od Niedźwiedzia-Ducha: Ogród zniszczony. Adamowie i Ewy wyciemnili się. Obserwuj i czekaj”.
(…)
Margaret Atwood „Rok potopu”
Tłumaczenie: Marcin Michalski
Wydawnictwo: Prószyński
Liczba stron: 560
Opis: Czasy i gatunki błyskawicznie się zmieniają, zgoda społeczna chyli się ku upadkowi, równowaga ekologiczna ulega zachwianiu. Adam Pierwszy, dobrotliwy przywódca Bożych Ogrodników ? sekty religijnej dążącej do połączenia nauki z religią oraz ocalenia światowej flory i fauny ? od dawna przepowiada nadejście katastrofy, która odmieni Ziemię. I oto spełnia się jego przepowiednia. Ginie prawie cała ludzkość. Z życiem uchodzą dwie kobiety: Ren, młoda tancerka trapezowa zamknięta w ekskluzywnym klubie ze striptizem, i Toby, Boża Ogrodniczka zabarykadowana w luksusowym spa, w którym wiele produktów kosmetycznych jest jadalnych. Czy przeżył ktoś jeszcze? Przyjaciółka Ren, bioartystka Amanda? Ekowojownik Zeb, jej ojczym? Dawny kochanek Ren, Jimmy? A może krwiożerczy paintbólowcy? Nie wspominając o KorpuSOKorpie, tajemniczej, skorumpowanej służbie bezpieczeństwa strzegącej interesów władzy? W czasie gdy Adam Pierwszy i jego zwolennicy przemierzają zmieniony świat, Ren i Toby szukają z niego ucieczki, co prowadzi do niespodziewanego, poruszającego zakończenia powieści.
TweetKategoria: fragmenty książek