Przeczytaj fragment powieści „Poeta, strażnik i więzień”

30 września 2016

poeta-straznik-fragment
Prezentujemy fragment powieści koreańskiego pisarza Jung-Myunga Lee, która ukazała się nakładem wydawnictwa Świat Książki. „Poeta, strażnik i więzień” to wciągający kryminał więzienny zainspirowany życiem koreańskiego poety Yun-Dong-ju, opowiadający o sile literatury, o tym jak sztuka potrafi dawać wybawienie i stawać ponad politycznymi reżimami.

INSPEKCJA SANITARNA

Każda pora roku przynosiła głębokie rozczarowanie: rozwijające się wiosną liście wpędzały więźniów w depresję, letnia wilgoć oraz zabójcza temperatura zsyłały na nich chmary komarów i zalewały ich potem, opadające jesienne liście i zimny wiatr przypominały im o nadchodzących mrozach, a zima pokazywała co chwilę gotowe do ataku ostre kły.

Pewnego dnia pod koniec lata 1944 roku Hasegawa i Maeda zaprowadzili na Oddział Trzeci dyrektora Moriokę i zespół jego lekarzy. Korytarzami przeszła defilada białych kitli; nigdy dotąd nie widziano tam tylu medyków.

? Otworzyć drzwi! ? krzyknął naczelnik.

Strażnicy rozbiegli się, dudniąc buciorami. Zabrzęczały klucze, trzasnęły zamki. Drzwi się otworzyły i buchnął zza nich kwaśny odór potu. Strażnicy ustawili się w równych odstępach po obu stronach korytarza. Morioka dał znak i lekarze, wszyscy w maskach i rękawiczkach, weszli do cel. Za nimi podążyli strażnicy.

? Specjalna inspekcja sanitarna! ? krzyczeli. ? Rozbierać się!

Osadzeni popatrzyli po sobie nieufnie i zaczęli się rozbierać. Ociągających się ponaglano pałkami. Gdy więźniowie ustawili się pod ścianami naprzeciwko siebie, lekarze zmierzyli ich i zważyli, po czym zajrzeli im do oczu i ust. Potem zebrali się na korytarzu i przekazali protokoły inspekcyjne Morioce, który wyszedł, pozostawiając za sobą ostry antyseptyczny zapach.

Podkręcając wąsa, Hasegawa patrzył, jak lekarze znikają w głębi korytarza.

? Koniec inspekcji! Zamknąć drzwi!

Sugiyama był zdenerwowany. Wiedział, że jest to tylko wstęp do czegoś innego, bo każde wydarzenie pociągało za sobą następne. Nie potrafił jednak przewidzieć, jakie pociągnie tym razem, czy będzie to niewiarygodny łut szczęścia, czy straszliwa katastrofa.

Nazajutrz na rozkaz Hasegawy wszyscy więźniowie z Oddziału Trzeciego ustawili się na wojskowym placu ćwiczeń. Zwarty szyk ograniczał swobodę ruchów, nikt nie mógł ani wyjść przed szereg, ani się cofnąć. Wykonując rozkazy, osadzeni zmuszali innych do pójścia w ich ślady. Naczelnik patrzył na nich bez słowa z podestu i wydawało się, że cieszy go ich narastający niepokój. Czas był po stronie silnych: im większe opóźnienie, tym słabsi bardziej się denerwowali. Osadzeni obserwowali jego usta. Minęło dużo czasu, zanim Hasegawa przemówił do mikrofonu.

? Powinniście być wdzięczni lekarzom z wydziału medycyny Cesarskiego Uniwersytetu Kiusiu!

Przez plac przetoczył się szmer głosów.

Naczelnik odczekał chwilę, podsycając ich ciekawość.

? Dzięki wspaniałomyślności Wielkiego Cesarza Japonii zbadali was najlepsi specjaliści w kraju. Okazuje się, że duża liczba osadzonych jest wątłego zdrowia. Zostaną oni objęci darmową opieką medyczną. ? Hasegawa odszedł od trzeszczącego mikrofonu.

Obok podestu była tablica informacyjna i jeden ze strażników przypiął do niej kartkę z numerami. Więźniowie stłoczyli się wokół niej, ci niepiśmienni z wyraźnym niepokojem. Gdy Maeda otworzył spis i zaczął wyczytywać numery, na placu rozległy się radosne okrzyki.

Otoczyło go kilkunastu mężczyzn, których nie wybrano.

Podszedł do nich blady więzień. Po zażółconych białkach oczu widać było, że choruje na żółtaczkę.

? Od długiego czasu mam anemię ? wymamrotał ponuro. ? Dlaczego pomagacie zdrowym, zamiast mnie?

? Nie zakwalifikowano cię, bo masz ranę na czole ? odparł Maeda. ? Ale może wybierzemy cię następnym razem. Inspekcje będą regularne. ? To powiedziawszy, roześmiał się arogancko.

Więźniowie śmiali się i wiwatowali. Smutni byli jedynie ci, których nie wybrano ? oni i stojący w rogu strażnik, który nerwowo ich obserwował.

BYĆ ALBO NIE BYĆ

Gdy wchodziłem do cenzorni, zawsze wypatrywałem śladów życia Sugiyamy. Biurko, półki, książki i pudła z dokumentami nie rzucały na jego losy zbyt dużo światła, a nie licząc regałów, jedynym meblem w pokoju była wciśnięta w wąską przestrzeń między półkami i ścianą stara drewniana szafa z zepsutym zamkiem, w której strażnik przechowywał ubranie i rzeczy osobiste. Otworzyłem ją. W środku wisiały starannie wyprasowane mundury, brązowy mundur zimowy i dwa szare, letnie. W szufladzie na dole leżała używana bielizna, skarpety, owijacze i pedantycznie złożone chustki do nosa. Na dnie stała duża skrzynka, pewnie z ubraniami do prania. Zaraz po zabójstwie, robiąc spis rzeczy Sugiyamy, zauważyłem, że wszystkie są ułożone w idealnym porządku, co dowodziło jego obsesyjnej osobowości. Zamknąłem szafę. Ale coś kazało mi znowu ją otworzyć. Podniosłem wieko skrzynki i poczułem kwaśny zapach potu i pleśni. Pranie, tak jak myślałem. Mój wzrok padł na spodnie od zimowego munduru z zabrudzonymi ziemią, wypchanymi kolanami. To mnie zastanowiło. Przecież suchy kurz z więziennego dziedzińca łatwo było strzepnąć. Obejrzałem wiszące w szafce spodnie i w połowie nogawek dostrzegłem słabo widoczne ślady ciągnięcia po mokrej ziemi. Wtedy przypomniały mi się zadrapania na kolanach Sugiyamy. O co tu mogło chodzić?

***

Otworzyły się ciężkie drzwi i do pokoju przesłuchań wszedł Choi. Błyszczącymi zapadniętymi oczami zerknął na moje ramiona, na nowiutkie sztywne naszywki.

? Winszuję. Widzę, że dostaliśmy awans.

Ogarnął mnie wstyd. Awansowałem na kaprala, robiąc z niego mordercę.

? Cóż ? dodał, widząc, że czuję się nieswojo ? ludzie, którzy mają umrzeć, powinni umrzeć, a ci, którzy mają przeżyć, powinni żyć dobrze. Dostać awans, wyjechać na urlop. ? Zmęczony i niespokojny usiadł na krześle.

Zrobiło mi się ciepło. Rozpiąłem guzik kurtki.

? Mam jeszcze kilka pytań o Hiranumę Tochu.

? Znowu o niego? ? warknął. ? On jest inny, to indywidualista. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. ? Szybko zamrugał.

? Masz rację. Hiranuma bardzo się od ciebie różni. Wiem, dlaczego ty i twoi kumple daliście się zamykać w karcerze. Ale dlaczego on?

Choi potarł brodę.

? Skąd mam wiedzieć? Dlaczego nie spyta pan jego?

Musiałem podstawić mu nogę.

? Kłamiesz. Albo nie mówisz całej prawdy. Twoi kumple zbili go, kiedy wyszedł z karceru.

? Skąd pan wie?

? Sugiyama odnotował to w księdze raportów codziennych. Uważnie go obserwował. Dlatego lepiej nie kłam.

? Nie uważa pan, że ludzie kłamią, bo się czegoś boją albo nie chcą stracić nadziei? Ale ponieważ mnie to nie dotyczy, mogę panu powiedzieć. ? Choi wziął głęboki oddech. ? Próbowaliśmy wciągnąć Hiranumę do naszego spisku. Tak, nie lubiliśmy go, ale inni Koreańczycy go podziwiali.

***

Dong-ju był łagodny, emanował bezbronnością i Choi miał na niego oko od samego początku. Mierziło go, że ten chłystek zmienił nazwisko, ponieważ Choi uważał, że jest to równoznaczne z wyparciem się ojczyzny. Jego ludzie zbierali informacje o Dong-ju. Man-gyo wyciągnął od strażników kilka faktów z jego przeszłości: Mandżuria, student prestiżowego college?u Yonhi w Seulu, potem Japonia. Intelektualista, jeden z tych, którymi Choi pogardzał.

Gdy Dong-ju przybył do więzienia, coś się zmieniło. Koreańscy więźniowie zaczęli się do niego garnąć. Choi tego nie rozumiał. Przecież Yun nie miał ani głowy do interesów, czym mógłby przekonać ich do siebie, ani krzepy, żeby dać im w kość. Mimo to przyciągał ludzi z urzekającą wprost siłą, chociaż słuchał tylko ich opowieści, pisał listy i puszczał latawiec. Nie miał nic oprócz dobrego pióra. Jednak tym zjednoczył wszystkich Koreańczyków. Choi nie do końca rozumiał, jak język może poruszyć ludzkie serce, ale chciał okiełznać wpływy Yuna i wykorzystać je do własnych celów.
(…)

poeta-straznik-wiezienLee Jung-myung „Poeta, strażnik i więzień”
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 368

Opis: Zakład karny w Fukuoce, 1944 rok. Za murami więzienia szaleje wojna ? ginie brutalnie zamordowany człowiek. Trzech wrogów zostaje połączonych przez miłość do poezji. Na rozkaz przełożonychYuichiWatanabe, młody strażnik z pasją do czytania, ma przeprowadzić śledztwo. Ofiarą morderstwa jest Sugiyama, także strażnik, którego społeczność więzienna się bała i którym pogardzała. Już na początku dochodzenia do popełnienia zbrodni przyznaje się jeden z osadzonych, ale Watanabe mu nie wierzy. I kiedy zaczyna przesłuchiwać podejrzanego oraz Yuna Donga-ju, utalentowanego koreańskiego poetę, zdaje sobie sprawę, że przerażający Sugiyama nie był tym, za kogo go uważano?

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek