Powieściowy debiut dziennikarki Natalii Szostak. Przeczytaj przed premierą fragment „Zguby”
Dziennikarka Natalia Szostak, znana m.in. z dwumiesięcznika „Książki. Magazyn do czytania” i współprowadzenia kanału YouTube „Krótka Przerwa”, debiutuje jako powieściopisarka. 8 marca nakładem Wydawnictwa W.A.B. ukaże się jej książka „Zguba”. To opowieść o matce, która wraca z emigracji, by odnaleźć 15-letnią córkę, Mariannę. Poniżej przedpremierowo możecie przeczytać fragment.
Marianna straciła głos – może od tego wszystko się zaczęło? Jednego dnia buzia się jej nie zamykała, paplała wesoło o szkole, o tym, co usłyszała od koleżanek i jaką śmieszną rzecz zrobił akurat jej pies; drugiego milczała głucho, czasem tylko wypuszczając z płuc długie westchnienia.
Żadnych słów.
Tak, chyba od tego się zaczęło. Kiedy chciała się odezwać, jej gardło było suche, nieprzyjazne, język buksował o podniebienie i nie mógł wystartować. Wciskała paznokcie w miękką część dłoni, odrywała odstające skórki, aż na palcu pojawiała się kropelka krwi, ale głos nie wracał; słowa pozostawały w zasięgu wzroku, ale zbyt daleko, by po nie sięgnąć.
Nikt z tego powodu nie wszczął alarmu, zresztą i ona sama na początku to zbagatelizowała. Przecież codziennie coś ulegało zmianie i niepokój mogłaby wzbudzić raczej stałość. Jej kości cały czas robiły się dłuższe, ręce i nogi zaczynały przypominać patykowate odnóża chrabąszczy, a Marianna traciła nad nimi kontrolę. Kiedy się spieszyła, wpadała na meble, uderzała o futryny, zahaczała o klamki, jakby ciało przestało się mieścić w dotychczasowym korycie rzeki i zalewało okolicę. Mogła tylko obserwować i próbować zachować odrobinę godności. Dlatego kolejną anomalię – brak głosu – zrzuciła po prostu na karb dojrzewania. To wytłumaczenie pasowało prawie do wszystkiego. Cera przestaje być gładka? Ciało poci się w najmniej oczekiwanych miejscach? Wszystko to, co dotąd się uwielbiało, zaczyna wkurzać? Ach, to przecież dojrzewanie. Rodzice wymawiali to słowo szeptem, przewracając przy tym oczami, jakby Marianna wymyśliła sobie chorobę. Nasza córka d o j r z e w a. Nic przyjemnego.
Ale z tym głosem to była jednak inna sprawa. Dlaczego zniknął tak nagle? I czy kiedyś wróci? Zadawała sobie te pytania w myślach, może dlatego, że czuła się z tym kłopotem zupełnie sama. Wokół niej nie było nikogo, kto tak jak ona męczyłby się ze słowami, żadnej koleżanki, której obecność mogłaby dodać otuchy.
To było tak, jakby świat stanął na głowie: krople deszczu spadały z ziemi na niebo, rzeki zmieniły bieg, a Marianna przestała mówić.
* * *
Klik, przycisk nagrywania na telefonie. Można mówić.
Justyna Pyzik, wychowawczyni (42 lata): – Słucham? Aha, Marianka… Na lekcje przychodziła chwilę przed dzwonkiem. Zawsze schludnie ubrana, uczesana. Koszulka na WF czysta i wyprasowana. Zeszyty prowadzone były starannie, tylko z tyłu coś sobie rysowała. Odrabiała zadania domowe. Jak powiedziałam, żeby przynosić kanapki do szkoły, to codziennie miała, jeszcze się z koleżankami dzieliła. Miłe dziecko.
Agnieszka Korzeniowska, koleżanka z klasy (14 lat): – Była okej. Trochę z boku, ale w porządku. Dawała spisać zadania. Gdzie to pójdzie? Na TikToku?
Pola Łyżwa, przyjaciółka (15 lat): – Moim zdaniem to musiało być porwanie, jakby uciekła, to ja bym na pewno wiedziała. Bo jestem najlepszą przyjaciółką Mery, znaczy Marianny. No przecież mówię, że nie wiem. Kłótnia? A nie, zaraz jej przejdzie, zawsze tak jest.
Marta Goc (14 lat): – Piętnaście kończę dopiero w lipcu. To nie jest fajne, mieć wakacje w urodziny, to znaczy urodziny w wakacje. Mania zazwyczaj zostawała w mieście, tak jak my. Więc chodziłyśmy po osiedlu i tak sobie świętowałyśmy. Chodziłyśmy pod blok takiego chłopaka, mówią na niego Baca.
Mateusz Bacławski (17 lat): – A faktycznie, czasem spotykałem je pod blokiem, ale myślałam, że tu mieszkają. Są ze Słonecznego? Nie znam ich. Ani tej Marty, ani tej drugiej, co zwiała z domu.
Katarzyna Staniszewska, nauczycielka matematyki, dyrektorka (56 lat): – …odpowiednie procedury… program naprawczy… dołożymy największych starań… sytuacja nie powinna mieć miejsca… w naszej ocenie wina leży przede wszystkim w domu rodzinnym… rozpad więzi, odizolowanie… dołożymy… wiem, że już mówiłam.
Hanna Sadowska, matka (36 lat): – Ostatni raz rozmawiałam z nią… Zaraz, chwila. We wtorek. Nie, jednak w poniedziałek, tak, na pewno, to był mój wolny dzień, ale zadzwoniłam później niż zwykle, pamiętasz? Bo ciągle coś miałam do załatwienia i tak się zeszło. Każdego dnia dzwoniłam. Jak miałam wolne i jak padałam po wieczornej zmianie. Oprócz tego Messenger. Memy, filmiki, zwierzątka z TikToka. Żeby człowiek wiedział, co się dzieje. Czy jesteście dla siebie mili, czy dalej się boisz pająków, co dostała z kartkówki z historii. Opowiadała o siatkówce, o zawodach, o koleżankach. Miałyśmy dobry kontakt, mimo tej odległości. Ja się przyjaźnię z moimi dziećmi i mówię to z dumą.
Iga Szulik (15 lat), koleżanka z ławki: – Nie, nic nie mówiła. Ta babcia to był trochę słaby pomysł, to na pewno.
Alicja Sadowska, babcia (61 lat): – Wracała ze szkoły, przemykała jak cień, brała kanapkę i już jej nie było. „W porządku”. „Wszystko dobrze”. Jak się wprowadzali, to spodziewałam się głośnej muzyki, głupot ryczących na telefonie, koleżanek, trzaskania drzwiami, a tu nie. „Jest okej”. Czasem zapominałam, że jest w pokoju obok. No idź już z tym telefonem.
Obrót kamery, tryb selfie. Klik.
Jakub Sadowski, brat (11 lat): – Do szkoły chodziliśmy razem, mama kazała, bo po drodze jest dużo samochodów, wracaliśmy też razem, tylko nie w środy i czwartki, bo wtedy ja mam mniej lekcji, więc bym musiał na nią czekać, dlatego wracałem już sam, a ona dopiero po swoich lekcjach i siatce. No i właśnie w środę to się wydarzyło. Mama miała rację, jak mówiła, że powinniśmy się nawzajem pilnować.
Publikuj. Klik.
(…)
Natalia Szostak „Zguba”
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 256
Opis: Nowy – silny i delikatny jednocześnie – głos na polskiej scenie literackiej. Debiutancka książka dziennikarki Natalii Szostak to powieść o rzeczach, uczuciach i nadziejach, które gubimy po drodze.
Matka piętnastoletniej Marianny wraca z emigracji zarobkowej, by odnaleźć córkę. Pomóc może jej teściowa, która przez ostatnie miesiące opiekowała się Marianną. Ale co właściwie się stało? Kto stoi za zniknięciem? Może wszystko zaczęło się wtedy, gdy dziewczyna straciła głos?
Kategoria: fragmenty książek