Powieść wojenna Szczepana Twardocha. Przeczytaj przed premierą fragment „Nulla”

14 lutego 2025

26 lutego Wydawnictwo Marginesy opublikuje nową książkę Szczepana Twardocha. „Null” to pierwsza od lat powieść pisarza tak mocno zakotwiczona w naszej rzeczywistości. Historia rozgrywa się za wschodnią granicą, na ukraińskim froncie, gdzie żołnierze kryją się po jamach w oczekiwaniu na rozkazy. Poniżej możecie przeczytać przedpremierowo fragment książki.

Zaczynasz się zastanawiać, dlaczego siedzicie w tej bardzo kiepskiej piwnicy, a nie po dobrych piwnicach, które zostały po domach, co już ich nie ma, i zastanawiasz się po to, by czuć bezradną złość, że to niesprawiedliwe, inni siedzą po dobrych piwnicach, sucho mają i ciepło, a nad sobą betonowe stropy, a nie deski, jak wy, a wy musicie siedzieć w tej jebanej na chuj, bo dobra, którą sobie upatrzyliście, okazała się zawalona po bezpośrednim trafieniu 152 milimetrów.

Jagoda ma dobrą piwnicę, ale to cię akurat bardzo cieszy. Rozdzielili was niedawno, w każdej musi być jeden doświadczony żołnierz, powiedział rotny, nie mogę was dwóch trzymać w jednej.

Zastanawiasz się nad tym, żeby się nie bać.

Niech to już przyleci. Lepiej już zginąć, niż się bać.

I nagle, jak zawsze nagle, niespodziewanie chociaż wyczekiwane, przylatuje. Świst i cztery eksplozje. Nie bardzo blisko, ale ziemia i tak zadrżała, posypało się ze ścian.

Szczur trzęsie się dalej.

– Wasylok – mówi, szczękając zębami.

– Tak są blisko…? – pytasz głupio, trochę zdziwiony, że rzeczywiście są tak blisko, a trochę po to, żeby znowu zabić ciszę, ale cisza zaraz umiera sama, bo znowu cztery eksplozje, cały magazynek wasyloka, tym razem bliżej. Nie mogą być dalej niż cztery kilometry, bo taki jest wasyloka zasięg. Nie ma żadnego powodu, żeby byli dalej. Zasadniczo są nawet o wiele bliżej, tak myślisz, bo przecież wasyloka nie wysunęli na null, jest gdzieś kilometr od nulla, albo dwa. Albo trzy. Więc są o wiele bliżej.

– Korygują z drona – mówi Szczur rzecz oczywistą, żeby coś powiedzieć.

Znowu świst i cztery eksplozje. Jebany wasylok na chuj, nie wiesz nawet, czy mówisz to na głos, czy tylko w myślach. Jebany wasylok, pizdiec, na chuj. Cztery pociski 82 milimetry podawane do tego minomietu w magazynie, wystrzeliwane w serii, jeden po drugim, i wszystkie w waszą stronę.

Jeśli trafi w waszą jamę, zginiecie obaj.

Obaj zginiemy prędzej czy później, przecież nikt nie dożyje końca wojny, więc co za różnica, myślisz, ale okłamujesz sam siebie, Koniu.

Jest różnica.

Kolejne cztery eksplozje, jedna po drugiej, bam, bam, bam, bam. Ziemia drży, fala uderzeniowa przeciska się przez wejście do waszej jamy, czujesz ją całym ciałem. Bam, bam, bam, bam.

Nie trafili w blindaż.

Bam, bam, bam, bam.

Nie trafili w jamę. To jedyna rzecz na całym świecie, w całej jego rozciągniętej na tysiąclecia, na miliony lat historii, która ma znaczenie. Nie trafili w waszą jamę. Może trafili w którąś piwnicę i strop nie wytrzymał, dobrze im tak, tym, co mają dobre piwnice z betonowym stropem. Nie trafili w waszą jamę. Nic więcej nie ma znaczenia.
(…)

Szczepan Twardoch „Null”
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 280

Opis: Nadziei nie ma. Jest błoto, drony i betonowy strop piwnicy, jeśli masz dość szczęścia, i bunkier, który nazywasz blindażem, a zwykle jest marną jamą w ziemi. O co więc walczysz? Czy wierzysz jeszcze w sens tej walki?

Na pierwszej linii frontu – na „nullu” – w odciętym rzeką kawałku świata, którego nie można oddać, choć się go nie ocali, Koń i jego towarzysze wypatrują światła, wiedząc, że to, które nadejdzie, będzie raczej rozpalającą niebo eksplozją. Na nullu braterstwo i odwaga nabierają nowego znaczenia, racjonalność ustępuje intuicji, przesądom i wierze. Są ochotnicy i są mobiki, którzy nie chcą walczyć, jest miłość krótka jak życie na froncie i bywa też internet ze starlinka.

Koń to rozumie, chociaż żołnierzem jest od niedawna. Wszystko, w co dotąd wierzył i co kochał, umarło, zostawił więc za sobą zgliszcza dawnego życia w Polsce i wyjechał walczyć i szukać odkupienia – a może śmierci? Obumarły w środku poznaje Zuję, pierwszą, która nosi to imię. Zuja wyzwala w nim to, co uważał za dawno martwe. Przeszłość, o której Koń nie mówi i nie chce myśleć, ciągle powraca. Jest też pies, którego nie uzdrowił mag z Tadżykistanu.


Tematy: , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek