Nowa książka Stephena Kinga już w księgarniach! Przeczytaj u nas pierwszy rozdział „Uniesienia”

13 listopada 2018


Stephenowi Kingowi tak spodobał się powrót po latach do miasteczka Castle Rock w „Pudełku z guzikami Gwendy”, że postanowił umieścić tam akcję jeszcze jednej swojej książki. Nakładem wydawnictwa Albatros ukazało się „Uniesienie”. Z jaką tajemniczą przypadłością zmaga się jeden z mieszkańców miasteczka? I jak wpłynie to na życie jego i wszystkich ludzi w Castle Rock? „Uniesienie” Kinga już do kupienia w księgarniach, a tymczasem my polecamy lekturę pierwszego rozdziału książki.

Scott Carey zapukał do drzwi mieszkania Boba Ellisa (wszyscy w Highland Acres wciąż nazywali go ?doktor Bob?, chociaż od pięciu lat był na emeryturze), a ten zaprosił go do środka.

? No więc jesteś, Scott. Punkt dziesiąta. Co mogę dla ciebie zrobić?

Scott Carey był wielkim facetem, metr dziewięćdziesiąt trzy wzrostu w skarpetkach, z zaczątkiem brzuszka.

? Sam nie wiem. Pewnie to nic, ale? mam problem. Myślę, że niewielki, ale nigdy nie wiadomo.

? I nie chcesz z tym iść do swojego lekarza?

Ellis miał siedemdziesiąt cztery lata, rzedniejące siwe włosy i lekko utykał, co prawie nie spowalniało go na korcie tenisowym. Tam właśnie spotkali się ze Scottem i zaprzyjaźnili. Niezbyt blisko, ale jednak.

? Och, poszedłem ? odparł Scott. ? I zrobiłem badania, które dawno miałem zrobić. Krew, mocz, prostata, pełny zestaw. Cholesterol trochę podwyższony, ale jeszcze w granicach normy. To o cukrzycę się martwiłem. Lekarz, z którym kontaktowałem się przez internet, zasugerował, że mogę ją mieć.

To znaczy dopóki nie dowiedział się o ubraniach. Tej historii z ubraniami nie było na żadnej stronie, medycznej czy innej.

Ellis zaprowadził gościa do salonu z wielkim panoramicznym oknem, wychodzącym na czternasty dołek na zamkniętym osiedlu w Castle Rock, gdzie obecnie mieszkał z żoną. Od czasu do czasu doktor Bob rozgrywał rundkę, głównie jednak trzymał się tenisa. To żona doktora lubiła golf i Scott podejrzewał, że właśnie dlatego mieszkali tutaj, kiedy nie spędzali zimy w równie sportowo nastawionym ośrodku na Florydzie.

? Jeśli rozglądasz się za Myrą, to jest na zebraniu metodystek. Tak mi się zdaje, chociaż może to któryś z miejskich komitetów. Jutro wyjeżdża do Portlandu na spotkanie Towarzystwa Mykologicznego Nowej Anglii. Ta kobieta ciągle gdzieś lata jak kot z pęcherzem. Zdejmij kurtkę, usiądź i powiedz mi, czym się martwisz.

Chociaż dopiero zaczął się październik i było dość ciepło, Scott miał na sobie parkę North Face. Kiedy ją zdjął i położył obok siebie na kanapie, w kieszeniach coś zabrzęczało.

? Napijesz się kawy? Herbaty? Chyba zostały jakieś drożdżówki ze śniadania?

? Tracę na wadze ? oznajmił nagle Scott. ? Tym się martwię. Trochę to dziwne, wiesz? Zwykle omijałem wagę łazienkową szerokim łukiem, bo od jakichś dziesięciu lat niezbyt mi się podobało to, co pokazywała. Teraz pierwsza rzecz, jaką robię rano, to staję na wadze.

Ellis kiwnął głową.

? Rozumiem.

On nie ma powodu, żeby omijać wagę, pomyślał Scott, ten facet to skóra i kości, jak by powiedziała babcia Scotta. Pewnie pożyje jeszcze ze dwadzieścia lat, jeśli nie trafi go grom z jasnego nieba. Może nawet dociągnie do setki.

? Oczywiście znam syndrom omijania wagi, ciągle się z tym spotykałem, kiedy jeszcze prowadziłem praktykę. Widywałem również przeciwieństwo, kompulsywne ważenie się. Zwykle u bulimików i anorektyków. Ty raczej na takiego nie wyglądasz. ? Doktor Bob wychylił się do przodu, ściskając dłonie między chudymi udami. ? Ale rozumiesz, że jestem na emeryturze, prawda? Mogę udzielać porad, ale nie wypisuję recept. A moja rada pewnie będzie taka, żebyś wrócił do swojego lekarza i wywalił kawę na ławę.

Scott uśmiechnął się.

? Podejrzewam, że mój lekarz zaraz wysłałby mnie na badania do szpitala, a w zeszłym miesiącu trafiła mi się świetna fucha, projektowanie zintegrowanych witryn internetowych dla sieci domów towarowych. Nie będę wchodził w szczegóły, ale to niezła gratka. Miałem szczęście, że się załapałem. To dla mnie wielki krok naprzód i mogę to robić, nie ruszając się z Castle Rock. Na tym polega piękno ery komputerów.

? Ale nie będziesz mógł pracować, jeśli zachorujesz ? powiedział Ellis. ? Jesteś bystrym facetem, Scott, i na pewno wiesz, że utrata wagi jest symptomem nie tylko cukrzycy, ale i raka. Między innymi. Ile straciłeś?

? Dwanaście i pół kilo.

Scott wyjrzał przez okno i popatrzył na białe wózki golfowe jeżdżące po zielonej trawie pod błękitnym niebem. Taka fotografia dobrze by wyglądała na stronie WWW Highland Acres. Na pewno mają swoją stronę ? w tych czasach wszyscy mają, nawet przydrożne stragany sprzedające jabłka i kukurydzę ? ale nie on ją stworzył. On zajmował się teraz ważniejszymi rzeczami.

? Jak dotąd ? dodał.

Bob Ellis wyszczerzył w uśmiechu zęby, nadal własne.

? Rzeczywiście to sporo, ale moim zdaniem to ci nie zaszkodzi. Na korcie ruszasz się bardzo dobrze jak na takiego wielkiego faceta i sumiennie ćwiczysz na sprzęcie w siłowni, lecz dźwiganie zbyt wielu kilogramów obciąża nie tylko serce, ale i cały organizm. O czym na pewno wiesz. Z internetu. ? Przewrócił oczami, a Scott się uśmiechnął. ? Ile teraz ważysz?

? Zgadnij.

Bob się roześmiał.

? Co to, konkurs z nagrodami? Właśnie mi się skończyły pluszowe zwierzaki.

? Byłeś lekarzem rodzinnym przez? ile? Trzydzieści pięć lat?

? Czterdzieści dwa.

? Więc nie udawaj skromnego, ważyłeś tysiące pacjentów tysiące razy.

Scott wstał, potężny mężczyzna w dżinsach, flanelowej koszuli i znoszonej czapce Georgia Giants. Wyglądał bardziej na drwala czy kowboja niż na projektanta stron internetowych.

? Zgadnij, ile ważę. Później pogadamy o moim zdrowiu.

Doktor Bob zmierzył profesjonalnym okiem ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów Scotta Careya ? w butach raczej sto dziewięćdziesiąt pięć. Zwrócił szczególną uwagę na okrągłą wypukłość brzucha nad paskiem i długie mięśnie ud, rozbudowane przez przysiady i wyciskanie na suwnicy ? ćwiczenia, których on obecnie unikał.

? Rozepnij koszulę i rozchyl.

Scott posłuchał i odsłonił szary podkoszulek z napisem WYDZIAŁ WYCHOWANIA FIZYCZNEGO UNIWERSYTETU MAINE. Bob zobaczył szeroką klatkę piersiową, umięśnioną, ale zaczynającą obrastać złogami tłuszczu, jakie przemądrzałe dzieciaki nazywają ?męskimi cyckami?.

? Powiem? ? Ellis zawahał się, bo już go wciągnęła ta zabawa. ? Powiem: jakieś sto siedem kilo. Może sto dziesięć. Czyli pewnie ważyłeś ze sto dwadzieścia, zanim zacząłeś chudnąć. Muszę przyznać, że na korcie tenisowym dźwigałeś te kilogramy całkiem sprawnie. Nie zgadłbym, że ważysz aż tyle.

Scott pamiętał, jaki był szczęśliwy, kiedy w tym miesiącu wreszcie zdobył się na odwagę, żeby się zważyć. Wręcz zachwycony. Od tamtego czasu waga spadała w stałym tempie, i to było niepokojące, owszem, ale tylko trochę. To historia z ubraniami zmieniła jego niepokój w strach. Nie potrzeba medycznego portalu, by wiedzieć, że ta sprawa z ubraniami jest więcej niż dziwna, to cholerne kuriozum.

Za oknem przetoczył się wózek golfowy, w którym siedziało dwóch panów w średnim wieku, jeden w różowych spodniach, drugi w zielonych, obaj z nadwagą. Scott pomyślał, że dobrze by im zrobiło, gdyby zrezygnowali z wózka i zrobili rundkę po polu na piechotę.

? Scott? ? odezwał się doktor Bob. ? Jesteś tu czy odpłynąłeś?

? Jestem, jestem ? zapewnił Scott. ? Kiedy ostatnio graliśmy w tenisa, naprawdę ważyłem sto osiem. Wiem, bo wtedy wreszcie stanąłem na wadze. Postanowiłem, że czas zrzucić parę kilo. W trzecim secie zaczynało mi brakować tchu. Ale dzisiaj rano ważyłem równą setkę.

Usiadł z powrotem obok swojej parki (która znowu zabrzęczała).

Bob przyjrzał mu się uważnie.

? Nie wyglądasz mi na setkę, Scott. Wybacz, że to mówię, ale wyglądasz na trochę więcej.

? Ale zdrowo?

? Tak.

? Nie jak chory?

? Nie. Przynajmniej nie na pierwszy rzut oka, ale?

? Masz wagę? Na pewno masz. Chodźmy sprawdzić.

Doktor Bob przez chwilę patrzył na Scotta i zastanawiał się, czy jego prawdziwy problem nie tkwi w szarych komórkach nad brwiami. Z doświadczenia wiedział, że głównie kobiety wpadają w neurozę na punkcie swojej wagi, ale zdarza się to również mężczyznom.

? No dobrze, sprawdzimy. Chodź.
Zaprowadził Scotta do gabinetu z regałami pełnymi książek. Na jednej ścianie wisiała oprawiona tablica anatomiczna, a na drugiej rząd dyplomów. Scott zagapił się na przycisk do papieru pomiędzy komputerem a drukarką. Bob podążył wzrokiem za jego spojrzeniem i zaśmiał się. Wziął czaszkę z biurka i rzucił Scottowi.

? To plastyk, nie kość, więc nie bój się, że upuścisz. Prezent od mojego najstarszego wnuka. Ma trzynaście lat, co nazywam Wiekiem Niegustownych Prezentów. Podejdź tu i zobaczymy, co my tu mamy.

W kącie stała wysoka mechaniczna waga z dwoma odważnikami, dużym i małym, przesuwanymi po stalowych belkach. Ellis poklepał ją.

? Kiedy zamknąłem gabinet w mieście, zatrzymałem sobie tylko tablicę anatomiczną i to. To jest seca, najlepsza lekarska waga wszech czasów. Prezent od żony sprzed wielu lat i możesz mi wierzyć, że nikt nigdy nie oskarżył jej o brak gustu. Myra nie kupuje byle czego.

? Ta waga jest dokładna?

? Powiedzmy, że gdybym na niej zważył dziesięciokilowy worek mąki, a pokazałaby dziewięć i pół, wróciłbym do sklepu i zażądał zwrotu pieniędzy. Musisz zdjąć buty, jeśli chcesz mieć dokładny wynik. I po co przyniosłeś ze sobą kurtkę?

? Zobaczysz.

Scott nie tylko nie zdjął butów, ale przy akompaniamencie pobrzękiwania w kieszeniach włożył parkę. Teraz, całkowicie ubrany, i to o wiele za ciepło na taką pogodę, wszedł na wagę.

? No to dawaj.

Z powodu butów i kurtki Bob przesunął odważnik prawie do końca, na sto piętnaście kilogramów, po czym go cofał, najpierw przesuwał, potem popychał. Wskaźnik skali opierał się na podstawie przy stu ośmiu kilogramach, stu pięciu i stu, co doktor Bob uznałby za niemożliwe. Mniejsza o kurtkę i buty, Scott Carey po prostu wydawał się cięższy. Doktor mógł się pomylić w ocenie o parę kilogramów, ale ważył zbyt wielu otyłych pacjentów, żeby aż tak spudłować.
Języczek wagi zabalansował przy dziewięćdziesięciu sześciu kilogramach.

? A niech mnie drzwi ścisną! ? zawołał doktor Bob. ? Muszę ją dać do przekalibrowania.

? Niekoniecznie ? powiedział Scott. Zszedł z wagi i sięgnął do kieszeni kurtki. Z każdej wyciągnął garść ćwierćdolarówek. ? Odkładałem je w zabytkowym nocniku od lat. Zanim Nora odeszła, był prawie pełny. Miałem w każdej kieszeni ze dwa kilogramy metalu, jeśli nie więcej.

Ellis milczał. Odebrało mu mowę.

? Teraz rozumiesz, dlaczego nie chciałem iść do doktora Adamsa? ? Scott z następnym wesołym brzękiem wrzucił monety z powrotem do kieszeni kurtki.

Doktor Bob odzyskał głos.

? Dla pewności, czy dobrze zrozumiałem? w domu ważysz tyle samo?

? Co do grama. Mam wagę łazienkową Ozeri, może nie tak dobrą jak to cacko, ale sprawdzałem ją i jest dokładna. Teraz patrz. Zwykle lubię się rozbierać przy nastrojowej muzyce, ale skoro rozbieraliśmy się razem w klubowej szatni, jakoś się obejdę bez akompaniamentu.

Scott zdjął parkę i powiesił ją na oparciu krzesła. Potem, podpierając się o biurko doktora Boba najpierw jedną ręką, potem drugą, ściągnął buty. Następnie poszła flanelowa koszula. Rozpiął pasek, zsunął dżinsy i został w bokserkach, skarpetkach i podkoszulku.

? Mogłem zdjąć z siebie wszystko, ale chyba tyle wystarczy dla demonstracji. Bo widzisz, właśnie to mnie przestraszyło. Ta historia z ubraniami. Dlatego chciałem pogadać z przyjacielem, który umie trzymać gębę na kłódkę, zamiast z moim lekarzem. ? Scott wskazał ubrania i buty na podłodze, a potem parkę z obwisłymi kieszeniami. ? Ile to wszystko może ważyć według ciebie?

? Z monetami? Co najmniej siedem kilo. Może osiem. Chcesz to zważyć?

? Nie ? rzucił Scott.

Znowu wszedł na wagę. Nie trzeba było przesuwać odważników. Języczek wagi pokazał dziewięćdziesiąt sześć kilogramów.
(…)

Stephen King „Uniesienie”
Tłumaczenie: Danuta Górska
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 176

Opis: Tajemnicza przypadłość i zwykły człowiek, który w upiornym miasteczku Castle Rock wywoła rewolucję ? zjednoczy ludzi, których dzieli wszystko. Scott Carey wciąż traci na wadze. Świetna wiadomość dla kogoś, kto zawsze miał lekki problem z nadwagą! Tylko że on wygląda wciąż tak samo. Nikt z jego otoczenia nie uwierzyłby, że waga, na którą codziennie wchodzi, za każdym razem pokazuje mniej kilogramów. Niezależnie od tego, ile Scott zje i co na siebie włoży. Nawet hantle, które w momencie ważenia trzyma w rękach, nie mają na nią żadnego wpływu. Jak gdyby otaczał go kokon nieważkości. Scott podchodzi do całej sprawy ze stoickim spokojem, bo, o dziwo, czuje się wspaniale, jakby jego przedziwna przypadłość wyzwalała w nim wszystko co najlepsze. Nawet kiedy zdaje sobie sprawę, że tajemniczy proces przyśpiesza i Godzina Zero być może nadejdzie znacznie szybciej, niż przewidywał. Ale zanim to nastąpi…

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek