Niesłabnące uwielbienie Kubańczyków dla Hemingwaya. Fragment książki „Hawana. Podzwrotnikowe delirium” Marka Kurlansky’ego

23 lutego 2018


W swej książce o Hawanie Mark Kurlansky, dziennikarz „New York Timesa”, opisuje m.in. niesłabnące uwielbienie, jakim cieszy się wśród Kubańczyków Ernest Hemingway. Polecamy krótki fragment „Hawany. Podzwrotnikowego delirium”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne w przekładzie Tomasza Fiedorka.

Sloppy Joe?s, El Floridita i La Bodeguita są znane jako miejsca, w których stałym bywalcem był Hemingway. Niewykluczone, że właśnie w tym można upatrywać powodu ich przetrwania. Hawana bowiem nigdy nie marnuje okazji do upamiętnienia miejsc związanych z Hemingwayem.

Tego amerykańskiego pisarza wspomina się wszędzie tam, gdzie spędził część swojego życia ? w Oak Park (Illinois), Paryżu, Madrycie, Key West i Ketchum (Idaho) ? ale w Hawanie jest upamiętniany tak obsesyjnie, że graniczy to wręcz z fetyszyzmem. Tylko tutaj można się dowiedzieć, że nie nosił bielizny i ciągle pierdział. Kiedy habaneros widzą słusznych rozmiarów Amerykanina, który ma siwą brodę, wołają na niego „Papa”. Przytrafiło mi się to niejeden raz.

Kubańczycy, którzy mieli okazję znać Hemingwaya, przez resztę życia zarabiali na udzielaniu wywiadów na jego temat. Obecnie żyje już niewielu starszych ludzi, których powiązania z Hemingwayem były na tyle mgliste, że trudno oczekiwać, aby ktoś chciał płacić za rozmowę z nimi. Nadal jednak są oni, niczym zabytki minionej ery, atrakcją dla odwiedzających Kubę turystów. W Cojímar mieszka niejaki Osvaldo Carnero, zwany Ova, który pojechał z Hemingwayem do Peru, żeby tam nakręcić ekranizację noweli Stary człowiek i morze. To on złowił siedemsetkilogramowego marlina, stoczywszy z nim walkę, którą pokazano potem w filmie. Kiedy do Cojímar przyjeżdżają wycieczki, sprowadza się Osvaldo oraz pewnego mężczyznę, który jako dziecko obserwował kręcenie wspomnianego filmu i twierdzi, że widział na planie Hemingwaya. Z kolei turyści odwiedzający Hawanę mogą się spotkać z niejakim Cayuco, niskim, żylastym mężczyzną, który naprawdę nazywa się Oscar Blas Fernández. Dorastał on w pobliżu domu Hemingwaya i grał w baseball z jego synami. Jak twierdzi ów człowiek, Hemingway nazywał go Cayuco Jonronero, co oznacza „zdobywca home runów”.

? Dlaczego? ? zapytałem go. ? Czy zdobył pan mnóstwo home runów?

? Nie ? odparł z nieśmiałym uśmiechem. ? Tylko jednego.

Oprawione w ramkę słowa Ernesta Hemingwaya, który pisał, że na Mojito przychodzi zawsze do La Bodeguita del Medio. To właśnie we wnętrzu tego lokalu wisi ta cenna pamiątka.

Książki o Hemingwayu wciąż ukazują się w Hawanie i zawsze dobrze się tam sprzedają, mimo że z powodu sporu o prawa autorskie powieści Hemingwaya są na Kubie niedostępne i niewielu Kubańczyków je czytało.

Hemingway mieszkał w Hawanie przez trzy dekady, czyli dłużej niż gdziekolwiek indziej, jednak stale podróżował i bardzo mało napisał o tym mieście. Jego dobrze zachowany dom na podmiejskim wzgórzu nie ma w sobie prawie nic kubańskiego. Zamieniono go w muzeum i stanowi on obecnie jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Hawany. W 2015 roku dyrektorka muzeum Ada Rosa Alfonso Rosales mówiła mi: „Na Kubie słowo 'Hemingway’ ma magiczną moc. Jeśli tylko potrzebuję czegoś od kogoś, mówię, że jestem dyrektorką Museo Hemingway. Gdy tylko wymawiam słowo 'Hemingway’, wszystkie drzwi stają otworem”.

Dzieje tego muzeum wiele mówią o kubańskiej rewolucji. René Villarreal, który w dzieciństwie mieszkał w sąsiedztwie domu pisarza, a następnie został szefem personelu w muzeum, opowiadał, że Castro pojawił się tam niespodziewanie latem 1961 roku, po tym, jak Hemingway zastrzelił się w Ketchum w stanie Idaho. Fidel, jak większość Kubańczyków, był fanem Hemingwaya. Na słynnym zdjęciu widać obu mężczyzn podczas sponsorowanego przez pisarza turnieju wędkarskiego. Odbył się on na Kubie w maju 1960 roku, wygrał go Castro. Prawdopodobnie na żadnym innym zdjęciu nie udało się zmieścić w jednym kadrze większego ego. Widać na nim młodego Castro, który wyraźnie był podekscytowany faktem, że znalazł się w obecności starzejącego się pisarza. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy się spotkali.
(…)

Mark Kurlansky „Hawana. Podzwrotnikowe delirium”
Tłumaczenie: Tomasz Fiedorek
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 192

Opis: Mówią, że to miasto „jest niczym miłość brzydkiej kobiety, namiętne i rozgorączkowane”. Że mężczyźni wciąż są tu ostentacyjnie męscy, a kobiety o rozłożystych biodrach ? najbardziej kobiece na świecie. Mówią, że powietrze drży tutaj jak w delirium, kołysze się tanecznymi rytmami granej na żywo muzyki, że nawet chodzi się tu w rytmie sonu. Nakręcono o niej setki filmów, choć wciąż najlepiej wypada w stylu noir. Kiedyś miasto-występek, dziś miasto-upadek ? Hawana. Mark Kurlansky, dziennikarz „New York Timesa”, zapuszczał się w wąskie uliczki „żółtego miasta” przez blisko trzydzieści lat. Podążał śladami Hemingwaya, Greena, Carpentiera, czytał wielbionego przez habaneros Lorcę, spędzał noce w legendarnych kawiarniach i sam sprawdził prawdziwość zdania, które Errol Flynn nabazgrał na ścianie jednej z nich: „Najlepsze miejsce, żeby się upić”. Bo przecież tu powstały popularne drinki: cuba libre, daiquiri, mojito. Jednak Hawana to nie tylko miasto słońca, zabawy i tańca. Nie można jej zrozumieć bez poznania jej tragicznej, burzliwej historii: kolonializmu, protektoratu USA, reżimu Batisty, rewolucji Fidela Castro i dominacji Związku Radzieckiego. Jej ulice wielokrotnie nasiąkały krwią niewolników i więźniów politycznych. Ta książka to wyznanie nieskrywanych uczuć Kurlansky?ego do tego niezwykłego miasta. Bo ? jak sam pisze ? Hawana, ze wszystkimi swoimi zapachami, rozsypującymi się murami, izolacją i trudną historią, jest najbardziej romantycznym miastem na świecie. Napisano o niej niezliczone pieśni miłosne. To miasto zawsze oczarowuje.

fot. (1) Jack Wickes, (2) Martin Abegglen

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek