Medialna wrzawa wokół ucieczki Tołstoja. Fragment książki „Lew Tołstoj. Ucieczka z raju” Pawieła Basińskiego

12 października 2015

tolstoj-ucieczka-z-raju-fragment
W swej książce „Lew Tołstoj. Ucieczka z raju” Pawieł Basiński rekonstruuje ostatnie dni Lwa Tołstoja, obdzierając z mitów i legend zagadkę ucieczki pisarza z jego domu w Jasnej Polanie. Poniżej prezentujemy fragment książki, którą uhonorowano najbardziej prestiżową nagrodą dla literatury rosyjskiej ? „Bolszaja Kniga”.

rozdział 1
ODEJŚCIE CZY UCIECZKA?

W noc z 27 na 28 października1 1910 roku w powiecie krapiwieńskim w guberni tulskiej wydarzyło się coś niesłychanego, coś bez precedensu nawet w miejscu tak niezwykłym jak Jasna Polana, rodowa posiadłość słynnego na cały świat pisarza i myśliciela hrabiego Lwa Nikołajewicza Tołstoja. Osiemdziesięciodwuletni hrabia nocą potajemnie uciekł z domu w nieznanym kierunku, za towarzysza mając Makowickiego2, swego osobistego lekarza.

Oczy gazet

Przestrzeń informacyjna w owych czasach nie różniła się aż tak bardzo od dzisiejszej. Wieść o skandalicznym zdarzeniu błyskawicznie rozeszła się po Rosji i całym świecie. 29 października z Tuły do Petersburskiej Agencji Telegraficznej zaczęły nadchodzić pilne telegramy, których treść następnego dnia podały gazety.

Otrzymaliśmy wprawiającą wszystkich w zdumienie wiadomość: Lew Nikołajewicz Tołstoj w towarzystwie doktora Makowickiego niespodziewanie opuścił Jasną Polanę i wyjechał. Lew Tołstoj zostawił list, w którym informuje, że porzuca Jasną Polanę na zawsze.

O liście tym, który Lew Tołstoj napisał do śpiącej żony i który rano ich najmłodsza córka wręczyła adresatce, nie wiedział nawet jego towarzysz podróży Makowicki. Przeczytał o tym w gazetach.

Najsprawniejszy okazał się moskiewski dziennik ?Russkoje Słowo?. 30 października opublikował reportaż własnego korespondenta z Tuły, który szczegółowo opisał to, co stało się w Jasnej Polanie.

Tuła, 29 x (pilne). Po powrocie z Jasnej Polany przekazuję szczegóły wyjazdu Lwa Nikołajewicza.
Lew Nikołajewicz wyjechał wczoraj o piątej rano, kiedy było jeszcze ciemno.
Lew Nikołajewicz przyszedł do wozowni i rozkazał zaprząc konie.
Stangret Andrian wykonał polecenie.
Kiedy konie były gotowe do drogi, Lew Nikołajewicz razem z doktorem Makowickim zabrali niezbędne rzeczy, spakowane jeszcze nocą, i udali się na stację Szczokino.
Z przodu jechał pocztylion Filka, oświetlając drogę latarnią.
Na stacji Szczokino Lew Nikołajewicz kupił bilet do jednej ze stacji Kolei Moskiewsko-Kurskiej i odjechał pierwszym pociągiem.
Kiedy rankiem w Jasnej Polanie dowiedziano się o nagłym wyjeździe Lwa Nikołajewicza, powstało straszne zamieszanie. Nie sposób opisać rozpaczy małżonki Lwa Nikołajewicza, Sofii Andriejewny.

Informacja ta, o której następnego dnia mówił cały świat, została wydrukowana nie na pierwszej kolumnie, ale na trzeciej. Pierwszą, jak to było wówczas przyjęte, zajmowały reklamy najróżniejszych
towarów.

Najlepszym przyjacielem dla żołądka ? wino Saint-Raphaël

Jesiotry średniej wielkości. 20 kopiejek za funt

Kiedy ?Russkoje Słowo? dostało nocny telegram z Tuły, od razu wysłało dziennikarza do domu Tołstojów w Chamownikach3 (obecnie muzeum Lwa Tołstoja, znajdujące się między stacjami metra ?Park Kultury? a ?Frunzeńską?). Brano pod uwagę możliwość, że hrabia z Jasnej Polany uciekł właśnie do moskiewskiej rezydencji. Ale jak napisano potem w gazecie, ?w starym szlacheckim domu Tołstojów było cicho i spokojnie. Nic nie wskazywało na to, by Lew Nikołajewicz przyjechał do dawnej siedziby. Brama była zamknięta. Wszyscy w domu spali?.

Trasą przypuszczalnej ucieczki wyruszył młody dziennikarz Konstantin Orłow, recenzent teatralny, syn zwolennika Tołstoja, nauczyciela i dawnego członka Narodnej Woli4 Władimira Orłowa, przedstawionego w opowiadaniach Sen i Na świecie nie ma winnych. Dziennikarz dopędził uciekiniera już w Kozielsku i potajemnie jechał za nim do Astapowa, skąd telegraficznie powiadomił Sofię Andriejewnę i dzieci Tołstoja, że ich mąż i ojciec jest poważnie chory i przebywa na stacji węzłowej kolei w domu zawiadowcy Iwana Ozolina.

Gdyby nie inicjatywa Orłowa, rodzina dowiedziałaby się o miejscu pobytu śmiertelnie chorego Lwa Nikołajewicza nie prędzej, niż o tym doniosły wszystkie gazety. Czyż trzeba dodawać, jakie to było dla niej bolesne? Dlatego, w odróżnieniu od Makowickiego, który postępowanie ?Russkiego Słowa? nazwał ?detektywistycznym?, Tatiana Suchotina, najstarsza córka Tołstoja, napisała we wspomnieniach, że ?do śmierci będzie czuła wdzięczność wobec dziennikarza Orłowa?. ?Ojciec umiera gdzieś niedaleko, a ja nie wiem, gdzie jest. Nie wiem i nie mogę się nim opiekować. Może nawet go już więcej nie zobaczę? Czy pozwolą mi bodaj popatrzeć na niego na łożu śmierci? Bezsenna noc. Prawdziwa tortura? ? wspominała później stan ducha swój i całej rodziny po ?ucieczce? (jak to określiła) Tołstoja. ?Znalazł się jednak nieznajomy, który nas zrozumiał i ulitował się nad rodziną. Zatelegrafował: ?Lew Nikołajewicz w Astapowie u zawiadowcy stacji. Temperatura 40 st. C??.

W ogóle trzeba powiedzieć, że w stosunku do rodziny, a przede wszystkim do Sofii Andriejewny gazety zachowywały się delikatniej i bardziej powściągliwie niż w stosunku do uciekiniera z Jasnej Polany, którego każdy krok był bezlitośnie śledzony, chociaż wszyscy dziennikarze wiedzieli, że w pożegnalnym liście Tołstoj prosił, by go nie szukano. ?Proszę… nie jedź za mną, nawet jeśli się dowiesz, gdzie przebywam? ? pisał do żony.

?W Bielowie Lew Nikołajewicz wyszedł do bufetu i zjadł jajecznicę?. Prasa delektowała się faktem, że pisarz złamał swoje wegetariańskie zasady. Wypytywano jego stangreta i Filkę, lokajów i chłopów z Jasnej Polany, kasjerów i bufetowych na stacjach, dorożkarza, który wiózł Lwa Nikołajewicza z Kozielska do klasztoru optyńskiego5, mnichów z hotelu i wszystkich, którzy mogli powiedzieć cokolwiek o podróży osiemdziesięciodwuletniego starca pragnącego jedynie uciec, ukryć się, stać się niewidocznym dla świata.

?Nie szukajcie go!? ? wołały cynicznie ?Odiesskije Nowosti?, zwracając się do rodziny. ?Nie jest wasz, należy do wszystkich!?.

?Ma się rozumieć, że jego nowe miejsce pobytu bardzo prędko zostanie odkryte? ? z zimną krwią oznajmiała ?Pietierburgskaja Gazieta?.

Lew Nikołajewicz nie lubił gazet (chociaż je czytywał) i nie ukrywał tego. Co innego Sofia Tołstoj. Żona pisarza świetnie rozumiała, że renoma zarówno męża, jak i jej własna, czy chcą tego, czy nie, zależy od publikacji w gazetach. Dlatego z ochotą kontaktowała się z dziennikarzami i udzielała wywiadów, tłumacząc te lub inne osobliwości zachowania Tołstoja czy też jego wypowiedzi i nie zapominając przy tym (było to jej słabością) podkreślić swojej roli u boku wielkiego człowieka.

Właśnie to sprawiło, że dziennikarze traktowali Sofię Andriejewnę dosyć życzliwie. Ton nadało sprawie ?Russkoje Słowo? felietonem Własa Doroszewicza Sofia Andriejewna, zamieszczonym w numerze z 31 października. ?Stary lew odszedł, by umrzeć w samotności? ? pisał Doroszewicz. ?Orzeł odleciał od nas tak wysoko, że mowy nie ma, byśmy mogli śledzić jego lot!?.

(Ależ śledzili, i to jeszcze jak!)

Sofię Tołstoj autor porównywał do Jasodary, młodej żony Buddy. Był to niewątpliwy komplement, ponieważ Jasodara ani trochę nie przyczyniła się do odejścia męża. Złośliwe języki natomiast porównywały Sofię Andriejewnę nie do Jasodary, ale do Ksantypy, małżonki Sokratesa, która miała rzekomo wykańczać męża swoją kłótliwością i brakiem zrozumienia dla jego poglądów.

Doroszewicz słusznie podkreślał, że bez żony Tołstoj nie żyłby tak długo i nie napisał swoich późnych dzieł (chociaż co z tym wspólnego ma Jasodara?).

Wniosek z felietonu był następujący: Tołstoj to ?nadczłowiek? i jego postępku nie możemy sądzić ludzką miarą. Sofia Andriejewna jest zwykłą ziemską kobietą, która robiła dla męża, co mogła, kiedy był po prostu człowiekiem. W obszarze ?nadludzkim? jest jednak dla niej niedostępny i na tym polega jej tragedia.

Sofia Andriejewna jest sama. Nie ma jej dziecka, jej starca-dziecka, jej tytana-dziecka, o którym trzeba myśleć, o którego trzeba troszczyć się w każdej chwili ? czy jest mu ciepło, czy jest syty i zdrowy? Nie ma komu oddawać po kropli całego swojego życia.

Sofia Tołstoj czytała felieton, który jej się podobał. Była wdzięczna gazecie ?Russkoje Słowo? i za artykuł Doroszewicza, i za telegram Orłowa. Dlatego mogła nie zwracać uwagi na takie szczegóły jak na przykład niezbyt miły opis swojego wyglądu zewnętrznego autorstwa tegoż Orłowa: ?Błędny wzrok Sofii Andriejewny wyrażał wewnętrzną udrękę. Głowa jej się trzęsła. Miała na sobie niedbale narzucony szlafrok?. Mogła też wybaczyć i nocną obserwację moskiewskiego domu, i dość bezceremonialne ujawnienie sumy, jaką zapłaciła rodzina, żeby wynająć specjalny pociąg z Tuły do Astapowa ? 492 ruble 27 kopiejek, i nawet zdanie: ?Więzień zbiegł z łagodnego lochu?, przejrzystą aluzję Wasilija Rozanowa do tego, że Lew Nikołajewicz uciekł mimo wszystko od rodziny.

Białe wieże ? wjazd do majątku i symbol Jasnej Polany.

Białe wieże ? wjazd do majątku i symbol Jasnej Polany.

Kiedy przebiegniemy wzrokiem tytuły gazet, w których wyjaśniano odejście Tołstoja od rodziny, stwierdzimy, że samego słowa ?odejście? używano w nich rzadko. Nagły wyjazd, Zniknięcie, Ucieczka…, Tolstoy Quits Home [Tołstoj opuszcza dom].

Nie chodzi wcale o to, że dziennikarze chcieli w ten sposób podrażnić wyobraźnię czytelników. Wydarzenie samo w sobie miało charakter skandalu. Bo też okoliczności, w jakich Tołstoj opuszczał Jasną Polanę, istotnie o wiele bardziej przypominały ucieczkę niż pełne godności odejście.

Nocny koszmar

Po pierwsze, wszystko odbyło się w nocy, kiedy hrabina mocno spała.

Po drugie, trasa podróży Tołstoja była tak starannie utajniona, że jego żona poznała ją dopiero 2 listopada z telegramu Orłowa.

Po trzecie (o czym nie wiedzieli ani dziennikarze, ani Sofia Tołstojowa), trasy tej, a przynajmniej jej końcowego punktu, nie znał sam uciekinier. Tołstoj dobrze zdawał sobie sprawę z tego, skąd i przed czym ucieka, ale dokąd się kieruje i gdzie znajdzie ostatnią przystań, nie tylko nie wiedział, ale nawet nie starał się dowiedzieć.

W pierwszych godzinach po wyjeździe tylko córka Tołstoja Aleksandra i jej przyjaciółka Warwara Fieokritowa wiedziały, że Lew Nikołajewicz zamierza udać się do siostry, mniszki Marii z Klasztoru Szamordińskiego6. A jednak w nocy, kiedy wyjeżdżał, nawet to stało pod znakiem zapytania.

??Ty zostaniesz tu, Sasza? ? powiedział do mnie. ?Wezwę cię po kilku dniach, kiedy ostatecznie zdecyduję, dokąd pojadę. A pojadę najprawdopodobniej do Szamordina, do Maszeńki?? ? wspominała Aleksandra Tołstoj.

W nocy Tołstoj zbudził najpierw doktora Makowickiego, ale nawet tej informacji mu nie udzielił. Co jednak najistotniejsze, nie powiedział lekarzowi, że opuszcza Jasną Polanę na zawsze, o czym Saszę jednak uprzedził. Makowicki początkowo myślał, że jadą do Koczetów na granicy guberni tulskiej i orłowskiej, posiadłości Michaiła Suchotina, zięcia Tołstoja. W ciągu minionych dwóch lat Tołstoj niejednokrotnie tam wyjeżdżał, sam i z żoną, ratując się przed napływem gości do Jasnej Polany. Brał wtedy, jak to sam określał, ?urlop?. W Koczetach mieszkała jego najstarsza córka Tatiana. Mimo że w konflikcie między rodzicami stała po stronie ojca, to w odróżnieniu od Saszy nie aprobowała jego zamiaru odejścia od matki. Tak czy owak w Koczetach nie można się było ukryć przed Sofią Andriejewną. Trudniej było odgadnąć, że Tołstoj pojawi się w Szamordinie. Przyjazd ekskomunikowanego pisarza do klasztoru prawosławnego był postępkiem nie mniej skandalicznym niż odejście od rodziny. Ponadto Lew Nikołajewicz mógł tam liczyć na całkowite poparcie i dyskrecję siostry.

Biedny Makowicki nie od razu zrozumiał, że jego podopieczny postanowił wyjechać z domu na zawsze. Myśląc, że wyjeżdżają do Koczetów na miesiąc, nie zabrał ze sobą wszystkich swoich pieniędzy. Nie wiedział nawet tego, że uciekając, Tołstoj miał ledwie pięćdziesiąt rubli w notesie i trochę bilonu w portmonetce. Kiedy pisarz żegnał się z Saszą, Makowicki usłyszał po raz pierwszy o Szamordinie. Dopiero gdy siedzieli w powozie, Tołstoj zaczął się z nim naradzać, dokąd mają jechać.

Wiedział, kogo wybrać na towarzysza podróży. Potrzeba było kogoś tak opanowanego i oddanego jak Makowicki, żeby w tej sytuacji nie stracić kontenansu. Lekarz niezwłocznie zaproponował, żeby pojechać do Besarabii, do robotnika Gusarowa, który wraz z rodziną mieszkał na własnym kawałku ziemi. ?Lew Nikołajewicz nic nie odpowiedział? .

Wyruszyli na stację Szczokino. Za dwadzieścia minut miał nadjechać pociąg do Tuły, a za półtorej godziny ? do Gorbaczowa. Przez Gorbaczowo do Szamordina droga jest krótsza, ale Tołstoj obawiał się, że Sofia Andriejewna obudzi się i go dopędzi. Pragnąc więc zmylić pogoń, zaproponował, by jechać przez Tułę. Makowicki odradzał; przekonywał, że w Tule z całą pewnością zostanie rozpoznany! Pojechali w końcu do Gorbaczowa…

Trzeba przyznać, że wszystko to mało przypomina odejście z domu. Nawet jeśli nie rozumieć tego dosłownie (Tołstoj nie szedł przecież piechotą), ale w sensie przenośnym. Tymczasem nasza kołtuneria do dzisiaj troskliwie pielęgnuje właśnie takie dosłowne wyobrażenie o odejściu. Koniecznie pieszo, ciemną nocą, z torbą na plecach i kosturem w ręku. Tak miałby wędrować osiemdziesięciodwuletni starzec, niechby i krzepki, ale bardzo chory, skłonny do omdleń, cierpiący na zaniki pamięci, arytmię serca i żylaki nóg. Cóż byłoby pięknego w takim ?odejściu?? Z jakiegoś jednak powodu kołtun woli sobie wyobrazić, że wielki Tołstoj ot tak zwyczajnie poszedł sobie w świat.

Iwan Bunin w książce Wyzwolenie Tołstoja z zachwytem cytuje słowa z pożegnalnego listu pisarza: ?Robię to, co zazwyczaj robią starcy w moim wieku. Odchodzą od ludzi, żeby w odosobnieniu i ciszy spędzić ostatnie dni swego życia?.

Czy rzeczywiście tak postępują starcy?

Także Sofia Andriejewna zwróciła uwagę na te słowa. Ledwie pozbierała się po pierwszym szoku wywołanym nocną ucieczką męża, zaczęła pisać do niego listy, błagając, by wrócił; miała nadzieję, że ktoś mu je doręczy. W drugim liście, którego Tołstoj nie zdążył przeczytać, oponowała: ?Piszesz, że starcy odchodzą od ludzi. Gdzie widziałeś coś takiego? Starzy chłopi dożywają swoich dni na piecu, otoczeni dziećmi i wnukami, tak samo dzieje się u szlachty i innych. Czyż to naturalne, by słaby staruszek odsuwał się od troskliwej opieki i miłości otaczających go dzieci i wnuków??.

Pani Tołstoj nie miała racji. W chłopskich chatach zwyczajną sprawą było to, że opuszczali je starcy, a nawet staruszki. Udawali się na pielgrzymkę albo po prostu odchodzili, by zamieszkać osobno. Odchodzili, żeby dożyć swych dni, żeby nie przeszkadzać młodym albo nie chcąc słyszeć wymówek, że jedzą darmo chleb, kiedy już nie mogli pomagać w polu czy w pracach domowych. Odchodzili, kiedy w domu ?zamieszkał grzech?: pijaństwo, kłótnie, nienaturalne związki seksualne. Tak, odchodzili. Nikt jednak nie uciekał nocą od starej żony w porozumieniu z córką i przy jej pomocy.

Wróćmy do fatalnej nocy z 27 na 28 października i prześledźmy krok za krokiem, jak Tołstoj porzucał rodzinę.

Z notatek Makowickiego:

Rano, o trzeciej, zbudził mnie Lew Nikołajewicz. Był w szlafroku i w kapciach na bosą nogę, w ręku miał świecę; na twarzy ? cierpienie, zdenerwowanie i zdecydowanie.

? Postanowiłem wyjechać. Pojedzie pan ze mną. Pójdę na górę, a pan niech tam przyjdzie, tylko nie budzi Sofi i Andriejewny. Nie zabierzemy wielu rzeczy, tylko te najpotrzebniejsze. Po trzech dniach przyjedzie do nas Sasza i przywiezie wszystko, co trzeba.

Zdecydowanie malujące się na twarzy nie oznaczało zimnej krwi. Tak zdecydowany bywa ktoś, kto za chwilę skoczy w przepaść. Jako lekarz Makowicki zauważył: ?Nerwowy. Obmacałem puls ? 100?. Jakie ?najpotrzebniejsze? rzeczy powinien zabrać osiemdziesięciodwuletni starzec, odchodząc z domu? Tym akurat Tołstoj najmniej się przejmował. Martwił się o to, czy Sasza ukryje przed Sofią Andriejewną rękopisy jego dzienników. Wziął ze sobą wieczne pióro, notatniki. Ubrania i jedzenie pakowali Makowicki, Sasza i jej przyjaciółka Warwara Fieokritowa. Wyszło wtedy na jaw, że tych ?wyłącznie najpotrzebniejszych rzeczy? zebrało się mimo wszystko dużo, niezbędna więc okazała się wielka waliza, której nie dało się wyjąć bez hałasu i nie budząc Sofi i Andriejewny.
(…)
_
Przypisy:
1 Wszystkie daty według kalendarza juliańskiego. Według gregoriańskiego ? z 9 na 10 listopada (o ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).
2 Duszan Makowicki (Dušan Makovický, 1866?1921) ? Słowak, był osobistym lekarzem Tołstoja od 1904 roku. Zostawił szczegółowe notatki o życiu w domu pisarza.
3 Chamowniki ? dzielnica Moskwy, niegdyś osada tkaczy (od słowa cham, oznaczającego płótno lniane).
4 Narodna Wola (Wolność Ludu) ? powstała w 1879 roku organizacja rewolucyjna, mająca w programie m.in. wprowadzenie swobód demokratycznych i przekazanie całej ziemi chłopom. Narodowolcy stosowali terror indywidualny i w roku 1881 zabili cara Aleksandra II. Represje po zamachu znacznie osłabiły organizację, która w 1887 roku została rozwiązana.
5 Klasztor pod Kozielskiem (Pustelnia Optyńska), według legendy założony przez pokutującego rozbójnika Optę. W XIX wieku odgrywał dużą rolę w życiu religijnym Rosji; zamknięty został przez bolszewików. W latach 1939?1940 NKWD więziło tu polskich jeńców, których zamordowano później w Katyniu.
6 Klasztor żeński we wsi Szamordino położonej między Kozielskiem a Kaługą.

tolstoj-ucieczka-z-rajuPawieł Basiński „Lew Tołstoj. Ucieczka z raju”
Tłumaczenie: Jerzy Czech
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 624

Opis: Sto lat temu w Jasnej Polanie zdarzyło się coś, co wstrząsnęło całym światem. Osiemdziesięciodwuletni pisarz, geniusz i największa ówczesna sława literacka, hrabia Lew Tołstoj, potajemnie uciekł z domu w nieznanym kierunku. Od tego czasu szczegóły ucieczki i śmierci wielkiego starca obrosły mnóstwem mitów i legend? Ostatecznie w listopadzie 1910 roku z 50 rublami w kieszeni dotarł do stacji Astapowo, gdzie stan zdrowia zmusił go do zatrzymania się i gdzie zmarł. Na wieść o tym, że Lew Tołstoj umiera na stacji kolejowej w niewielkiej i oddalonej od cywilizacji miejscowości Astapowo, zjechały się media, by na bieżąco relacjonować stan zdrowia ?sumienia narodu?. Aby ułatwić komunikację ze światem, wybudowano prowizoryczny telegraf, a raportom towarzyszyły komentarze najznamienitszych rosyjskich pisarzy, duchownych i władzy. To, co miało być dla Tołstoja początkiem nowego życia jako pielgrzymującego ascety, poszukującego prawdy o człowieku, stało się medialnym cyrkiem, w który włączyły się najważniejsze siły ówczesnej Rosji: Cerkiew, tajna policja i władze z carem Mikołajem II i premierem Piotrem Stołypinem na czele.

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek