Ksiądz Sidney Chambers powraca w 2. tomie „Zagadek Grantchester”. Przeczytaj fragment kryminału „Złowroga noc”

11 czerwca 2017


Ksiądz Sidney Chambers powraca. Nakładem wydawnictwa Marginesy ukazał się drugi tom detektywistycznych przygód młodego proboszcza, który wciąż wplątuje się w sprawy kryminalne, próbując rozwikłać tajemnicze okoliczności śmierci swoich parafian. Książka „Sidney Chambers. Złowroga noc” autorstwa Jamesa Runcie jest już dostępna w księgarniach, a poniżej możecie przeczytać jej fragment. Cykl doczekał się ekranizacji w postaci serialu telewizyjnego „Grantchester”.

Na znak kapłańskiej pokory dla upamiętnienia Ostatniej Wieczerzy Sidney ustanowił nowa? tradycje? umywania nóg parafianom w Wielki Czwartek. Niestosownie wręcz dumny z tego pomysłu, zignorował uwagę Leonarda Grahama, że jego entuzjazm gwałtownie opadnie, jeśli rzeczywiście przyjdzie mu wykonywać to zadanie.

Oczywiście wikariusza nie zawiodło przeczucie. Sidney nieprawdopodobnie się wręcz irytował, gdy z rosnąca? niechęcia? mył stopy mniej więcej trzydziestu członkom swojej parafii. Znalazł się wśród nich Hector Kirby, bezceremonialny, nadmiernie szczery rzeźnik. Mike Standing, biznesmen z cuchnącym oddechem, Harold Streat, przedsiębiorca pogrzebowy, Francis Tort, dentysta zmagający się z problemem alkoholowym, i nowy znajomy, Mark Bowen, rzeczoznawca pożarnictwa. Sidney wreszcie miał wyobrażenie, jak może wyglądać doroczny zjazd pedikiurzystów.

Nadeszła kolej dziewczyny Mike?a, Sandry, mistrzyni dżudo wschodniej Anglii, Marthy Headey, nerwowej organistki, i nawet pani Maguire, która przyszła z Gladys, swoja? siostra? spirytualistka?. Był pewien, że te dwie ostatnie uczestniczą w mszy nie ze względów religijnych, lecz by cieszyć się jego zażenowaniem. Zastanawiał się, czy Hildegard dołączy do kolejki bosych ludzi.

Gdy przykląkł, by wytrzeć gąbka? wodę z haluksowatych białych stóp pani Maguire, pomyślał nie o Marii, która namaściła olejkiem stopy Jezusa i otarła je swoimi długimi włosami, lecz o Adamie Cadzie, martwym w wannie. Jeśli nie miał ataku serca, to z jakiego powodu umarł? Czy Michael Robinson, lekarz obecny na dzisiejszej uroczystości, zbadał ciało w każdym szczególe, a Harold Streat, przedsiębiorca pogrzebowy, u którego w tej chwili ono spoczywało, nie przeoczył czegoś ważnego? Mało prawdopodobne, by któryś z nich spojrzał na przykład na stopy doktora Cade?a tak uważnie, jak Sidney patrzy na stopy parafian w tej chwili. Będzie musiał z nimi obydwoma porozmawiać, a potem, nawet jeśli żaden nie zdradzi zaniepokojenia, zasugeruje, by Derek Jervis, koroner, zerknął na sprawę. Oczywiście musi spytać Keatinga o pozwolenie i wiedział, że nie okaże się to łatwe, szczególnie że dzisiejsze spotkanie z inspektorem będzie pierwszym spotkaniem z Hildegard. Ale najważniejsze to zrobić wszystko, jak należy, a Sidneya w najwyższym stopniu niepokoiło, że oprócz Hildegard nikt nie traktuje śmierci Cade?a tak poważnie, jak jego zdaniem należałoby ja? traktować.

Usiadła na stołku przed nim i zdjęła proste czarne pantofle. Sidney nie musiał podnosić wzroku, by wiedzieć, że to ona. Ujął jej bosa? lewa? stopę w lewa? dłoń. Była blada, lecz ciepła, o delikatnym, niemal romańskim łuku podbicia, paznokciach równych, wręcz dziecięcych. Sidney obmył gąbka? te stopy, jedna? po drugiej, nie spiesząc się, czując ich ciężar w swoich dłoniach, a następnie osuszył je płótnem. Gdy wreszcie skończył, przytrzymał prawa? stopę odrobine? dłużej niż trzeba i leciutko ja? ścisnął, zanim podniósł wzrok i ośmielił się spojrzeć w oczy Hildegard. Uśmiechnęła się. Sidney wstrzymał oddech. Wyobraził sobie, że wszyscy na pewno zauważą, że poświęca więcej czasu przyjaciółce niż innym parafianom, ale nie przejmował się tym.

Był to jedyny miły moment tego wieczoru, który ostatecznie przybrał charakter burzliwy, gdy oboje w rozmowie z inspektorem Keatingiem poruszyli temat ewentualnego morderstwa Adama Cade?a.

? Nie do wiary, że próbujecie zepsuć serdeczny wieczór rozważaniami w sprawie śmierci, która? lekarz zakwalifikował jako absolutnie naturalna? ? tak wściekle skomentował sugestie?, że wszystko wygląda inaczej, niż się wydaje. ? Pani Staunton, musze? przeprosić w imieniu mojego przyjaciela. On czasami nie wie, kiedy przestać.

Była dwudziesta trzydzieści, siedzieli w trójkę w barze RAF-u. Hildegard zorientowała się, że to zaszczyt wziąć udział w tym tradycyjnym męskim obrządku, i okazała skruchę.

? Chyba część winy musze? wziąć na siebie.

? A to dlaczego? Proszę mi nie mówić ? i tu na twarzy inspektora odmalowało się przerażenie ? że to pani pomysł. Już wystarczy tego, co było z panna? Kendall.

? Panna Kendall nie ma z tym nic wspólnego, mogę cię zapewnić ? odrzekł Sidney.

? Naprawdę, Sidneyu ? ciągnął inspektor, wciąż próbując obrócić wszystko w żart ? skąd ty bierzesz te kobiety?

Hildegard obróciła się do Sidneya, a ton jej głosu zmienił się zaskakująco gwałtownie.

? Nie miałam świadomości, że jest nas więcej.

? Dwie to i tak za dużo ? rzekł Keating, wstając. Ruszył do baru i zamówił piwo dla siebie, a dwa napoje cytrynowe dla poszczących wichrzycieli.

W zapadłym milczeniu Sidney czuł wyraźny dyskomfort i nie miał pojęcia, jak naprawić sytuacje?. Wręcz po raz pierwszy zarówno w relacji z Hildegard, jak i z Keatngiem zabrakło mu słów.

? Jaki macie dowód, że doszło do przestępstwa? ? spytał inspektor, wróciwszy z napojami.

Hildegard spojrzała na Sidneya, zanim odpowiedziała:

? Za dużo zbiegów okoliczności.

? To nie wystarczy.

? Doktor Cade był młody ? dodała.

? Rozumiem, że to delikatna sytuacja i pamiętam tamta? smutna? sprawę z pani mężem, pani Staunton. Wtedy tak samo jak teraz wzdragałem się przed zaangażowaniem. No ale czego ode mnie oczekujecie? Nie mogę wtykać nosa w sprawy uczelni. I tak cieszę się tam średnia? popularnością.

? Na szczęście tym nie musisz się przejmować ? odrzekł Sidney, który wreszcie się ogarnął. ? Sugeruje? tylko, żebyś zamienił słowo z Derekiem Jarvisem i przekonał go, by zerknął na ciało.

? Chcesz, bym załatwił nieoficjalna? sekcje? zwłok?

? A co to szkodzi? Jeśli wszystko jest w porządku, to nikt nie musi się o niej dowiedzieć.

? Naprawdę, Sidneyu…

? To może być nasz mały sekret.

? A jeśli cos? jest nie w porządku?

? To możesz mi podziękować, że dzięki mnie zająłeś się przestępstwem.
(…)

James Runcie „Sidney Chambers. Złowroga noc”
Tłumaczenie: Ewa Penksyk-Kluczkowska
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 344

Opis: Gdy jeden z wykładowców ginie w czasie nielegalnej wspinaczki na dach świątyni, Sidney nie chce uwierzyć, że to nieszczęśliwy wypadek, a rozwiązanie zagadki przerasta jego wyobrażenia. Prozaiczny z pozoru pożar pracowni fotografika też okazuje się co najmniej zagadkowy, nie daje też spokoju Sidneyowi zgon wykładowcy matematyki, rzekomo spowodowany zawałem serca. Najbardziej wstrząsającą sprawą Sidneya jest jednak śmierć młodego zdolnego krykiecisty, który odszedł w straszliwych męczarniach. To nie wszystko, z czym Sidney musi się zmierzyć. Czy dokona wreszcie wyboru pomiędzy olśniewającą panną z wyższych sfer a czarującą niemiecką wdową? Przed podjęciem decyzji Sidney udaje się do Berlina, gdzie trafia w sam środek międzynarodowej afery szpiegowskiej.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek