Kim była pierwsza żona taty? Przeczytaj przedpremierowo fragment powieści „Los” Zeruyi Shalev
17 maja nakładem Wydawnictwa W.A.B. ukaże się nowa książka cenionej izraelskiej pisarki Zeruyi Shalev. „Los” to opowieść o Atarze, która po śmierci ojca próbuje dowiedzieć się więcej na temat jego młodości i pierwszej żony, walczącej z nim w podziemiu jeszcze przed powstaniem państwa Izrael. Spotkanie kobiet wywraca do góry nogami życie bohaterki i jej rodziny, wyzwalając niekontrolowaną kaskadę dramatycznych wydarzeń. Poniżej możecie przeczytać fragment książki.
Pewnej nocy Ofra opowiedziała z przejęciem, że słyszała, jak ich matka szeptała w kuchni z wujkiem Ruwim o poprzedniej żonie taty, i kazała jej przysiąc, że nigdy się z tym nie wygada, ale Atara złamała obietnicę przy pierwszej okazji, gdy znalazła się w domu sama z matką.
– Kim była pierwsza żona taty? – zapytała bez wstępów, a matka się spłoszyła.
– Kto ci o tym naopowiadał? To nie są informacje dla ciebie! Żebyś nigdy w życiu nie pisnęła o tym ani słowa!
– Co o niej wiesz? Jak wyglądała? – naciskała Atara, ignorując skrępowanie matki, tak jak tamta zwykła ignorować jej krzywdę.
Miała wówczas niecałe trzynaście lat, ale ta rozmowa wryła się jej w pamięć. Prowadziły ją w sypialni rodziców, dużym, mrocznym jak jaskinia pokoju.
Matka powiedziała:
– Obiecuję, że ci powiem, jak będziesz starsza, tylko przyrzeknij, że nie powiesz ani słowa tacie.
– Przyrzeknę pod warunkiem, że powiesz mi teraz wszystko, co wiesz – odparła sucho Atara. – Inaczej powiem mu, że usłyszałam o niej od ciebie, i tym razem to na ciebie się wścieknie.
Matka spojrzała na nią z przerażeniem, jakby odkryła nagle, że jej córka jest potworem, ale ku zaskoczeniu Atary podeszła do regału i wyjęła pożółkłą broszurę Bojownicy o wolność Izraela lub coś podobnego. Na każdej stronie widniała czarno-biała fotografia. Matka kartkowała ją pospiesznie, aż znalazła to, czego szukała, i w milczeniu podała jej książkę, pokazując zdjęcie ładnej dziewczyny o pociągłej twarzy, szlachetnych rysach, z ciemnymi kręconymi włosami, odrobinę skośnymi migdałowymi oczami o poważnym wejrzeniu.
Atara wpatrywała się w fotografię jak zahipnotyzowana, kręcąc głową z niezrozumieniem. Znała skądś tę kobietę, była do niej podobna, chociaż niestety nie tak ładna. Gdyby była tak ładna jak ona, nie stałaby pod ścianą na szkolnych zabawach, chociaż z drugiej strony może tego rodzaju uroda pasuje bardziej do dawnych, trudnych czasów, kiedy kobiety były poważne i smutne, nie jak teraz, gdy wszyscy oczekują, że będą roześmiane i beztroskie.
– Dlaczego się rozwiedli? – zapytała, a matka odparła:
– Nie mam pojęcia. Tata nie chce o tym mówić. Wujek Ruwi też nie wie zbyt wiele. Wygląda na to, że od niego odeszła. Zresztą, co to za różnica. – Wzruszyła ramionami, zerkając na córkę z niepokojem. – Nie powiesz mu nic, prawda?
– Gdzie ona teraz jest? Co robi? – wypytywała Atara wzburzona, a matka ukradkiem rzuciła wylęknione spojrzenie na drzwi.
– Nie mam pojęcia! Pewnie wyszła za mąż, urodziła dzieci, i tyle. Nie powiesz mu, że ci pokazałam?
– Zobacz, ona jest trochę podobna do mnie. Może dlatego ojciec mnie nienawidzi.
Jej matka lekceważąco machnęła ręką.
– Nic podobnego, w ogóle jej nie przypominasz, a ojciec wcale cię nie nienawidzi. Po prostu robisz wszystko, żeby go rozgniewać. Musisz lepiej się zachowywać.
– Ale wszystko, co robię, go złości! – zaprotestowała Atara. – Nawet to, jak oddycham.
– Nie gadaj głupot – zganiła ją matka. – Przestań się z nim wykłócać, a zobaczysz, że tylko na tym zyskasz. Idź odrobić lekcje – przynagliła i wyjęła jej broszurę z ręki. – Jak będziesz mieć dobre oceny jak Ofra, ojciec rzadziej będzie się na ciebie złościć.
Atara poczekała, aż matka wyjdzie, otworzyła szafę z wielkim lustrem na wewnętrznej stronie drzwi i przyjrzała się sobie w skupieniu, starając się zmrużyć oczy i rozrzucić loki na ramionach dokładnie tak jak kobieta na fotografii, której miała nigdy nie zobaczyć.
Tego samego dnia wieczorem podeszła ukradkiem do regału i zaczęła szukać między książkami, lecz broszury nigdzie nie było, a gdy zagadnęła matkę, ta udała zaskoczenie i przysięgła, że niczego nie dotykała. Ojciec w wybuchach wściekłości często zarzucał jej kłamstwo, a matka zaklinała się ze wszystkich sił: O co ci chodzi, przysięgam na życie dziewczynek, że nie kłamię. Tymczasem, jak się okazuje, niekiedy ojciec miał rację, bo nie ma wątpliwości, że matka zniszczyła broszurę, której nie udało się znaleźć także po latach, gdy Atara opróżniała mieszkanie po jej śmierci.
– Chcesz mi narobić kłopotów? – szepnęła matka ze złością, gdy Atara znowu zapytała o tamtą kobietę. – Zaraz zacznę żałować, że ci powiedziałam. Zapomnij o tym wreszcie, zostaw tę sprawę, to nie ma związku z tobą!
Rzeczywiście dała spokój i zostawiła ich samym sobie. Miała wrażenie, że tamta rozmowa przypieczętowała ostatecznie koniec jej dzieciństwa, zaraz potem pogrążyła się w problemach niespokojnego wieku dorastania, trzymała się najdalej, jak tylko mogła, od rodziców i nigdy nie spróbowała zbliżyć się z powrotem. Po ślubie z Doronem dostała się na studia magisterskie na Technionie i z ulgą wyprowadziła z Jerozolimy; we wszystkich zmiennych rozdziałach życia nie zostawiała niemal miejsca dla rodziców, którzy zresztą niespecjalnie tego potrzebowali. Ojciec jak zawsze pogrążony był w pracy naukowej, matka – zajęta wysiłkiem przetrwania u jego boku i dopiero gdy zaczęły ich dotykać choroby i dolegliwości podeszłego wieku, Atara odwiedzała ich co jakiś czas, ale zawsze starała się traktować ich oboje – i siebie samą – z niemal oficjalnym dystansem.
Dopiero po śmierci matki, wiedząc, że nie może jej już zaszkodzić, odważyła się zapytać ojca o pierwszą żonę, w ostatnim dniu sziwy, gdy sprzątała ze stołu naczynia i resztki jedzenia. W odpowiedzi utkwił w niej lodowaty wzrok i wysyczał wściekle:
– Kto ci o tym naopowiadał? To oszczerstwo! Nie zniosę, żeby cały świat mnie wypytywał, słyszysz?
Owszem, usłyszała. Jego ton i spojrzenie przeniosły ją w jednej chwili z powrotem do więzienia dzieciństwa, gdy nie miała dokąd uciec przed jego gniewem. Ze zdumieniem przekonała się, że wrogość, która w niej wyrosła, wcale nie zmalała z biegiem lat, została tylko zepchnięta na margines życia, podobnie jak świadomość istnienia tamtej kobiety, do której pechowym zrządzeniem losu była w jakiś tajemniczy sposób podobna, a zresztą może tylko to sobie wyobraziła.
Powinnam była zostać z nim, udawać dalej, że jestem Rachel, wzdycha teraz. Czego tak strasznie się obawiała? Przecież nie był już w stanie jej skrzywdzić. Powraca piekący ból skóry głowy, który za każdym razem budzi w niej straszliwe pragnienie, by ojciec umarł. Takie życzenie zwykła była wypowiadać na widok spadającej gwiazdy albo gdy zdmuchiwała świeczki na urodzinowym torcie. Miała specjalną modlitwę, którą zwykła powtarzać przed snem, składając błagalnie szczupłe ręce. „Dobry Boże, zabierz go do siebie niedługo albo naucz go kochać”.
Łapie się na tym, że powtarza te słowa na głos w pustym samochodzie, i zawstydzona zasłania usta. Co się z nią dzieje? Ojciec już nie żyje, wcale nie dlatego, że nie podała mu wtedy lekarstw, jak się obawiała. Odszedł kilka tygodni później, gdy siedziała przy nim jej siostra. Ona sama nie odwiedziła go już ani razu, nie wspominał też więcej o Rachel, jakby rzeczywiście była to wiedza przeznaczona wyłącznie dla niej, dla kobiety, której Atara poszukuje od jego śmierci.
Zadzwoni teraz po raz ostatni i jeśli Rachel znowu nie odbierze, wróci do domu. Ileż można czekać. Od godziny siedzi w nagrzewającym się samochodzie, jej myśli wędrują między przeszłością a teraźniejszością, wzrok ma utkwiony w ścianie budynku, gdzie nagi beton spotyka się z oślepiająco białym ciosanym kamieniem. Dzieci wracają ze szkoły w hałaśliwych gromadkach, ruch uliczny się nasilił. Za nią z piskiem hamulców staje samochód kombi, który sprawia wrażenie starego, lecz solidnego, wysiada zeń starszy mężczyzna, potężnie zbudowany ortodoksyjny Żyd w długiej czarnej marynarce i czarnym kapeluszu mimo panującego chamsinu, i rusza żwawym krokiem w stronę wejścia. Atara wyskakuje z samochodu i biegnie za nim, widzi, jak mężczyzna wyjmuje z kieszeni klucz i z zaskakującą łatwością otwiera drzwi, do których tak długo pukała na próżno.
Może to rabin wezwany do ostatniej spowiedzi, myśli Atara z obawą, ale nie, to przecież w ogóle nie jest żydowski zwyczaj, członkowie bractwa pogrzebowego też nie przyjeżdżają do domu, poza tym przecież ma klucz, to na pewno syn albo jakiś krewny, wezwany nagle. Niemożliwe, by Rachel miała syna ortodoksa. Prywatny detektyw, któremu zleciła odnalezienie jej, nie wspominał o takim szczególe, w gruncie rzeczy to niczego nie zmienia, ani na dobre, ani na złe, mimo to Atara ma wrażenie, że fakt ten odbiera jej ostatnią szansę.
– Prywatny detektyw? – powiedział ze zdumieniem Aleks. – Wydajesz pieniądze, których nie mamy, na prywatnego detektywa? Skąd go w ogóle wzięłaś? Nie wierzę, że zrobiłaś coś podobnego.
– Przede wszystkim to nie twoja sprawa – odcięła się wtedy. I dodała natychmiast: – Nie udało mi się odszukać jej w żaden inny sposób.
Z czasem miało się okazać, że odnalezienie Rachel było najłatwiejszą częścią całej historii. Rzekomo przypadkowe spotkanie w Teatrze Jerozolimskim, które miało w sposób naturalny doprowadzić do tej wizyty, nie przyniosło pożądanego efektu wystarczająco szybko, a to jest ostatnie ogniwo w łańcuchu rozczarowań. Co za fatalnie wybrany moment.
Z pewnością ten człowiek właśnie wzywa karetkę, za moment wyniosą Rachel na noszach, ona zaś będzie odprowadzać wzrokiem ciało, zmuszona pogrzebać pragnienie zdobycia informacji, a może zrozumienia lub wybaczenia. Absurdalne jak większość pragnień, bo co to zmienia teraz, rok po śmierci jej ojca, gdy sama niedługo skończy pięćdziesiąt lat. Nie istnieje przecież żaden związek między tą kobietą a tym, co pozostało z jej życia, jednak Atara nadal stoi pod drzwiami w ostrym słońcu, nie rezygnuje. Może mimo wszystko została jeszcze jakaś szansa, może powinna pójść za tym człowiekiem, znowu dzwonić, aż ktoś jej otworzy.
(…)
Zeruya Shalev „Los”
Tłumaczenie: Magdalena Sommer
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 432
Opis: Nowa powieść jednej z najwybitniejszych pisarek współczesnej literatury światowej! Dwie kobiety, dwie epoki, dwa życia, jedno decydujące spotkanie. Po śmierci ojca Atara postanawia dotknąć największego tabu w jego życiu – historii pierwszego, utrzymanego w sekrecie małżeństwa z kobietą, która walczyła u jego boku w szeregach podziemnej organizacji, przed powstaniem państwa Izrael. Spotkanie, które miało zamknąć traumatyczny rozdział w życiu obu bohaterek, okazuje się pierwszym krokiem na drodze do szeregu wydarzeń, których żadna z nich nie jest w stanie zatrzymać ani przewidzieć, do czego doprowadzą. Zeruya Shalev mistrzowsko splata przeżycia obu kobiet w jedną poruszającą fabułę. W wymiarze między tym, co jawne, a tym, co ukryte, między tragedią a komedią, zagląda bezpośrednio do wnętrza ludzkiej duszy, do chwil, w których pełni zgrozy i zdumienia stajemy twarzą w twarz z naszym losem.
Kategoria: fragmenty książek