Dlaczego humor to cenna broń literacka pisarza wg Julia Cortázara? Fragment książki „O literaturze. Wykłady w Berkeley, 1980”

23 czerwca 2016

Cortazar_o_humorze
Julio Cortázar wiedział, jaka siła drzemie w humorze, i sam stosował go w licznych swoich dziełach. Przedstawiamy premierowy fragment niepublikowanej dotąd w Polsce książki „O literaturze. Wykłady w Berkeley, 1980” będącej zapisem zajęć z literatury, które autor „Gry w klasy” prowadził przez dwa miesiące na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Cortázar próbuje tu wyjaśnić, dlaczego humor to tak cenna dla pisarza broń literacka.

Trochę mnie niepokoi, że mam państwu mówić o humorze, ponieważ nie ma nic gorszego niż mówienie o humorze na poważnie, a jednocześnie trudno mówić o humorze z humorem, bo wtedy humor może ukartować to tak, że człowiek mówi rzeczy, których wcale nie chce powiedzieć. Zacznę od tego, że nikt nie wie, czym jest humor i, podobnie jak w wypadku muzyki w literaturze, zazwyczaj dochodzi również do dość groźnego pomieszania humoru i zwykłej komiczności. Istnieją utwory komiczne, ale niezawierające tego czegoś, niewyrażalnego i niedefiniowalnego, co jest obecne w prawdziwym humorze. Można tu dać bardzo prosty przykład, zaczerpnięty z kina: dwóch bardzo teraz znanych aktorów ? ktoś taki jak Jerry Lewis jest według mnie komikiem, a ktoś taki jak Woody Allen ? humorystą. Różnica polega na tym, że ktoś taki jak Jerry Lewis chce jedynie tworzyć sytuacje, którymi na moment nas rozśmieszy, ale nie będą one nijak rozciągnięte w czasie; kończą się na żarcie, są systemami obiegu zamkniętego, bardzo krótkimi, które mogą być bardzo urocze, i całe szczęście, że powstały, ale nie sądzę, żeby dla literatury miało to jakieś doniosłe konsekwencje. Tymczasem każdy z efektów komicznych, które osiąga Woody Allen w swoich najlepszych dziełach, przepełniony jest znaczeniem wykraczającym daleko poza żart lub samą sytuację: zawiera pewną krytykę, satyrę lub odniesienie do czegoś, co może być nawet bardzo dramatyczne, jak można zobaczyć w jego ostatnich filmach1.

Być może ten przykład, bardzo prosty, posłuży do tego, żeby właściwie oddzielić to, co komiczne i co możemy odłożyć na bok ? za przeproszeniem Jerry?ego Lewisa ? żeby skupić się bardziej na humorze, ponieważ wydaje mi się, że już go troszkę uchwyciliśmy i możemy go jeszcze lepiej uchwycić, jeśli, rozważając humor w literaturze, powiemy, że kiedy poddamy badaniu jakiś fragment zawierający element humoru, to jego celem niemal zawsze okaże się desakralizacja, podważenie pewnej doniosłości, jaką coś może mieć, pewnego prestiżu, pewnego piedestału. Humor bezustannie kosi wszelkie piedestały, wszelkie pedanterie, wszelkie słowa zapisywane wielkimi literami. Humor desakralizuje; nie mówię tego w znaczeniu religijnym, ponieważ nie rozmawiamy o świętości religijnej: desakralizuje w znaczeniu świeckim. Wartości, które są powszechnie uznawane i zwykle zdają się zasługiwać na taki szacunek u ludzi, humorysta burzy za pomocą gry słów albo żartu. Nie chodzi dokładnie o to, że je niszczy, ale każe im na chwilę zejść z piedestału i umieszcza je w innej pozycji; przypomina to unieważnienie, cofnięcie wielu rzeczom ich pozornej doniosłości, i to dlatego humor ma w literaturze niezwykłą wartość jako środek, który wielu pisarzy zachwycająco dobrze stosowało i stosuje, aby umniejszywszy te rzeczy, które zdawały się ważne, pokazać zarazem, gdzie leży prawdziwa doniosłość rzeczy, którą jakiś posąg, jakiś blagier czy jakaś maska skrywały, przykrywały i udawały.

Humor może być wielkim burzycielem, jednak burząc, buduje. Tak samo jak wtedy, gdy robimy tunel: tunel jest pewną budowlą, ale żeby zbudować tunel, trzeba zniszczyć ziemię, trzeba zniszczyć ogromny jej kawał, robiąc dziurę, która burzy wszystko, co było tam wcześniej; budujemy tunel poprzez to burzenie. Mechanizm humoru działa po trosze w ten sposób: podważa zwykłe wartości i kategorie, obraca je, pokazuje z innej strony i nagle może wydobyć rzeczy, których w obrębie przyzwyczajenia, nawyku, codziennej akceptacji byśmy nie zobaczyli lub nie zobaczyli tak dobrze.

Wszyscy wiedzą, że humor jest wytworem, który niemal bezpośrednio wywodzi się z literatury anglosaskiej, przede wszystkim począwszy od XVIII wieku. Pozostałe literatury narodowe zawierają oczywiście swoją dawkę humoru, zawsze bowiem, od Greków i Rzymian, istnieli wielcy humoryści, ale jego systematyczne stosowanie, które angielscy pisarze wprowadzili od XVII i XVIII wieku, stopniowo ukazywało literaturze nowożytnej, że humor nie jest elementem drugorzędnym, wykorzystywanym jedynie jako dodatek, ale przeciwnie ? może zostać umieszczony w najbardziej krytycznych i rozstrzygających ustępach dzieła, żeby na zasadzie przeciwuderzenia ukazać jego tragiczny podtekst, jego niekiedy wymykający się dramatyzm. Kiedy pisałem „Grę w klasy” (przywołuję ją, ponieważ stanowi ona moje osobiste doświadczenie), były tam pewne całkiem nieznośne momenty, których nie mogłem napisać jak pisarz dramatyczny, posługując się wprost tragedią, patosem, dramatem; byłem do tego całkowicie niezdolny. Wówczas właśnie humor, niekiedy bardzo czarny, bardzo posępny, przyszedł mi z pomocą i umożliwił to, że w obszernych dialogach, w których mówi się o czymś w sposób trywialny lub niemal żartobliwy, w gruncie rzeczy roztrząsano kwestię życia i śmierci. Dla tych, którzy znają „Grę w klasy”, przykładem może być długi dialog z nocy, kiedy umiera synek Magi, ujęty w ten sposób, ponieważ opowiedzenie tego epizodu było dla mnie czymś nie do zniesienia. Również długi dialog z zerwania Oliveiry i Magi został ujęty z bardzo czarnym humorem. W obydwu wypadkach tym, co pozwoliło mi dotrzeć do końca rozdziału, było zastosowanie humoru.

W Argentynie i w ogóle w Ameryce Łacińskiej poczucie humoru jest dość późną zdobyczą: kiedy czytamy pisarzy XVI, XVII, XVIII i dużej części XIX wieku, widać, że humor pojawia się tam dość sporadycznie. Istnieją tak zwani ?humoryści?, ale to jest coś innego, bo po trosze zawodowy humorysta pisze jedynie teksty humorystyczne; nie o tym mówimy, mówimy o obecności humoru w literaturze, która nie jest humorystyczna, a to zaczyna się w Ameryce Łacińskiej dość późno. Wejście na teren humoru sporo mnie kosztowało, ponieważ to, co dawano mi do czytania, kiedy byłem dzieckiem, nie zawierało absolutnie żadnego humoru: były to teksty być może bardzo dobre, ale nie miały w sobie wcale, lub prawie wcale, humoru. Pewnego dnia, miałem wtedy osiemnaście czy dwadzieścia lat, nagle z jednej strony zacząłem czytać literaturę obcą, a z drugiej ? w moim otoczeniu zacząłem odkrywać obecność humoru, bardzo tajemnego, bardzo ukrytego, ale nadzwyczajnie oddziałującego u pisarzy takich jak na przykład Macedonio Fernández.

Cały czas pozostaje on wielkim nieznanym, pisarzem niemal dla specjalistów, i w pewien sposób jest wielką winą tak naszą, jak i kręgów uniwersyteckich, że Macedonio Fernández jest generalnie tak słabo znany, bo chociaż jego twórczość ma bardzo niewielkie rozmiary, jest jednocześnie ogromnie bogata. To w niej poczucie humoru po raz pierwszy ujawniło mi się jako wyzwalacz dla poważniejszych i głębszych rzeczy. Z zawodu Macedonio Fernández był filozofem i pisał teksty, chyba sławniejsze od niego, zawierające teorie i rozważania filozoficzne o wysokim stopniu złożoności. Potrafił to wszystko przedstawić, pokazać i wzbogacić z zupełnie niezwykłym poczuciem humoru, które pojawiało się niekiedy w krótkich aforyzmach, krótkich zdaniach, nagle odwracających sytuację. Na przykład jeden z aforyzmów Macedonia Fernandeza brzmi tak: ?Na koncercie pianistycznym panienki López brakowało tak wielu osób, że gdyby brakowało choć jednej więcej, to by się nie pomieściły?. Samo odwrócenie: przekształcić ową straszliwą pustkę w rodzaj całkowitej pełni negatywności.

W życiu osobistym Macedonio mówił cudowne rzeczy. Miał jeden kompleks: był bardzo niziutki, a na ogół bardzo niscy mężczyźni, tak samo jak bardzo wysokie kobiety, w pewnych okolicznościach nie czują się zbyt komfortowo i nie lubią, gdy im się o tym zbyt często przypomina. Jego przyjaciele dobrze wiedzieli, że nie należy z nim rozmawiać o jego wzroście, bo zwykł się obrażać. Pewnego dnia jakaś kobieta, która go nie znała, zapytała go na przyjęciu: ?A pan ile mierzy, don Macedonio??. A Macedonio odpowiedział jej: ?Proszę pani, mój wzrost jest wystarczający, bym mógł sięgać do ziemi?. Wprowadził ten rodzaj humoru do wielu swoich pism i pokazał nam, młodym tamtych czasów, że jeśli będziemy umieli go sobie przyswoić i wykorzystać, to również znajdziemy w humorze nie jakiś element dodatkowy, ale jeden z najcenniejszych i najpłodniejszych składników, jakie pisarz może dostać jako literacką broń.
_
Przypisy:
1 Ostatnimi filmami Woody?ego Allena były: Annie Hall (1977), Wnętrza (1978), Manhattan
(1979) i Wspomnienia z gwiezdnego pyłu (1980).

Cortazar_o_literaturze_wykladyJulio Cortázar „O literaturze. Wykłady w Berkeley, 1980”
Tłumaczenie: Iwona Krupecka
Wydawnictwo: W podwórku
Liczba stron: 300

Opis: Książka ukazuje mało znane oblicze Julia Cortazara jako wykładowcy akademickiego i stanowi zapis trzynastu godzin spotkań ze studentami, które jesienią 1980 roku pisarz odbył na uniwersytecie w Berkeley. Tych osiem wykładów to dla miłośników prozy Cortazara niecodzienna okazja, aby poznać tajniki jego pisarskiego warsztatu. Skąd się wzięły kronopie? Jak powstawały takie opowiadania, jak „Ciągłość parków” czy „W nocy, twarzą ku niebu”? Dzięki czemu „Gra w klasy” ma tak niezwykłą strukturę? Jakie cele przyświecały Cortazarowi, kiedy pisał „Książkę dla Manuela”? Na te i wiele innych pytań odnaleźć można odpowiedź w wykładach „O literaturze”, które oprócz walorów poznawczych nie są pozbawione również wartości literackich. Cortázar nie byłby Cortazarem, gdyby ? nawet w ustnych wypowiedziach ? nie zachwycał erudycją, jasnością i precyzją w formułowaniu myśli. Jeśli dodać do tego widoczną w wykładach łatwość, z jaką nawiązywał kontakt ze słuchaczami, oraz szacunek, serdeczność i poczucie humoru, z jakimi odpowiadał na ich pytania, czytelnik tej książki może odnieść wrażenie, że wraz z nimi zasiada w uniwersyteckiej sali, by posłuchać „najmniej przemądrzałego profesora na świecie”.

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: fragmenty książek