Umberto Eco oprowadza po swojej domowej bibliotece

22 lutego 2016

biblioteka-eco-1
Zmarły 19 lutego 2016 roku Umberto Eco słynął nie tylko z dorobku literackiego i naukowego, ale również z imponującej kolekcji rzadkich książek. Zapraszamy na wędrówkę po domowej bibliotece autora „Imienia róży”.

W swoim domu w Mediolanie Eco zgromadził trzydzieści tysięcy książek. Osobom, które przechadzały się pośród tych labiryntów korytarzy wyłożonych regałami, najczęściej cisnęło się na usta jedno pytanie: czy właściciel przeczytał je wszystkie? Zawsze w takiej sytuacji padała jedna i ta sama odpowiedź: „Nie, to są te, które muszę przeczytać do końca miesiąca. Pozostałe trzymam w biurze”.

Oczywiście był to żart, ale kryła się za nim najzupełniej poważna idea, jaka przyświecała Eco przy gromadzeniu zbiorów. „Przeczytane książki są znacznie mniej wartościowe niż te nieprzeczytane” – mawiał. W związku z tym większość pozycji znajdujących się w jego bibliotece nie zostało przeczytanych. Eco traktował bibliotekę nie jako wizualne odzwierciedlenie zdobytej wiedzy albo coś służącego do podbudowania ego, lecz jako narzędzie badawcze, dlatego jego osobista biblioteka miała przypominać bibliotekę publiczną czy uniwersytecką. Z tą różnicą, że właściciel mógł z niej „wypożyczać” dowolną ilość książek na nieokreślony czas.

Rodzi się więc pytanie: według jakiego klucza Eco gromadził swoje zbiory? „Jako kolekcjoner rzadkich książek jestem zafascynowany ludzką skłonnością do myślenia odbiegającego od norm. Zbieram więc książki na tematy, w które nie wierzę, jak kabała, alchemia, magia, wymyślone języki. Książki, które kłamią, aczkolwiek nieświadomie. Posiadam Ptolemeusza, ale nie Galileusza, bo Galileusz mówił prawdę. Wolę szalone nauki” – tłumaczył. To jednak nie wszystko. W bibliotece Eco znalazła się również odtwarzana przez lata kolekcja magazynów podróżniczych i książek, które jego rodzina odziedziczyła po dziadku, a później utraciła. Jak przystało na powieściopisarza, zbierał również dzieła z zakresu literatury pięknej i popularnej. Prozę czytał jednak wyłącznie nocą, przed pójściem spać. Taki obyczaj nazywał „moralną przeszkodzą”. Uważał, że w ciągu dnia powinien poświęcać czas na ważniejsze dzieła. Zdarzały się jednak wyjątki, kiedy na przykład chorował lub przebywał w szpitalu.

biblioteka-eco-2

Biblioteka w domu w Mediolanie to nie wszystkie książki, jakie autor posiadał w swojej kolekcji. W XVII-wiecznej rezydencji na wsi niedaleko Urbino trzymał kolejne dwadzieścia tysięcy woluminów. Była to tzw. biblioteka pierwszej potrzeby. Znalazło się w niej wiele zdublowanych pozycji. „Kiedy otrzymuję dwie kopie książki Moravii lub Hemingwaya, zawsze wysyłam drugi egzemplarz na wieś” – tłumaczył.

Eco uważał, że przebywanie w bibliotece powinno być przygodą. W związku z tym gdy sekretarka zaproponowała mu, że skataloguje zbiory, poprosił, aby pod żadnym pozorem tego nie robiła. Lubił spacerować między regałami, licząc na odkrycie tytułów, których istnienia nawet nie podejrzewał. „Jeśli masz dwadzieścia tysięcy książek, nie daje to gwarancji przygody, ale jeśli – tak jak w moim przypadku w Mediolanie – posiadasz trzydzieści tysięcy, przygoda jest nieuchronna”.

Poniżej możecie zobaczyć, jak Umberto Eco wybiera się na „poszukiwanie przygody” po swojej domowej bibliotece w Mediolanie:

Artur Maszota
źródło: The Paris Review, Alain Elkann, Books Tell You Why, „O bibliotece”

Tematy: , , ,

Kategoria: ciekawostki