Biurka polskich pisarzy: Justyna Bargielska

20 marca 2017


Jedna z najzdolniejszych polskich poetek i prozaiczek młodego pokolenia. Regularnie obecna na listach nominowanych do wszystkich najważniejszych nagród literackich, z Nike i Paszportami Polityki włącznie. Dwukrotna laureatka Nagrody Literackiej Gdynia – za tomik poezji „Dwa fiaty” oraz zbiór krótkich form prozatorskich pt. „Obsoletki”.

Jak mówi, szczyci się swoim brakiem wyobraźni. Stąd też jej twórczość, począwszy od debiutanckiego zbioru wierszy „Dating Sessions” z 2003 roku, opiera się przede wszystkim na doświadczeniu. Z dezynwolturą przyodziewa słowa w baśniowo-dziecięce pejzaże i makabryczny humor. Jej utwory były tłumaczone m.in. na język angielski, słoweński i bułgarski. W grudniu ubiegłego roku opublikowała swoją pierwszą książkę dla dzieci, zbiór opowiadań „Siedem przygód Rozalii Grozy”.

Czytelnikom Booklips.pl swoje nieoczywiste miejsce pracy prezentuje Justyna Bargielska.

Miejsce pracy: Mam biurko, ale na nim nie piszę, bo jest malutkie i się chybie. Czasem trzymam na nim pranie przed prasowaniem. Piszę na materacu, który jest moim materacem do spania. Kupiłam go w dziale smutnych mebli w Ikei. Smutne meble to te z ekspozycji albo wielokrotnie zwracane, które w naszej Ikei mają taką jaskinię w prawo za magazynem i kasami: za każdym razem, kiedy coś tam kupuję, czuję się, jakbym adoptowała ślepego bernardyna. Psa, nie zakonnika.

Bardzo ważnym elementem mojego miejsca do pracy jest kołderka sensoryczna (to czerwone w kotwice). Kołderka waży siedem kilo i jej ciężar pomaga mi w chwilach zawodowej paniki. Właściwie cały czas pod nią siedzę, wystawiam tylko ręce do klawiatury (marzę jednak o takich obciążeniowych, wypełnionych granulatem szklanym zarękawkach).

Żółwia dostałam od dzieci, wołamy go „Major”. W dzień Major służy jako podpórka pod laptop, w nocy jako poduszka. Tak, widziałam w internecie, jak wyglądają roztocza. Staram się trzepać Majora regularnie.

Tryb pracy: Pracuję, kiedy trzeba, ale raczej nie nocami. Jestem bowiem skowronkiem. Pracuję metodą, której nauczyła mnie moja angielska tłumaczka: zakładam, że będę pisać dziesięć minut i ani chwili dłużej. Cokolwiek by się działo, po dziesięciu minutach wstaję i robię pięciominutową przerwę, układam widelce, sprzątam kocie kupy czy coś. Najpierw pomaga mi świadomość, że ta obmierzła, nikomu niepotrzebna czynność, którą muszę wykonać – pisanie – potrwa zaledwie dziesięć minut, więc idzie się przemęczyć. Kilka, kilkanaście takich dziesięciominutowych odcinków później nie mogę się doczekać, kiedy porzucę tarcie kurzów dla pisania. Oto jak działa mózg!

Aktualny projekt: W dokładnie tej chwili przygotowuję plan warsztatów opartych na mojej świeżo wydanej książce dla dzieci, które to warsztaty będziemy z jedną przemiłą osobą, która mi pomaga wychodzić do ludzi, proponować szkołom. Trzeba to ładnie napisać, męczę się straszliwie. Wiersze natomiast będę pisać w lecie.

Opracowanie: Artur Maszota
fot. Justyna Bargielska dla Booklips.pl

Tematy: , , ,

Kategoria: biurka polskich pisarzy