Biurka polskich pisarzy: Julia Fiedorczuk
Autorka i tłumaczka tomów poetyckich, propagatorka pojęcia „ekopoezji”, od kilku lat coraz aktywniejsza na polu prozy. Właśnie ukazał się jej najnowszy zbiór opowiadań „Bliskie kraje”.
Zadebiutowała w 2000 roku tomem wierszy „Listopad nad Narwią”, który przyniósł jej nagrodę Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Później przyszły następne zbiory poezji, aż wreszcie tom opowiadań „Poranek Marii” oraz powieści „Biała Ofelia” i „Nieważkość”. Pracuje jako adiunkt w Instytucie Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Przekładała na polski utwory Laurie Anderson i Laury Riding Jackson. Z kolei jej twórczość była przekładana na 17 języków, w tym walijski, japoński i islandzki. Nam pokazuje miejsce, w którym rodzą się te wszystkie aktywności, choć z uwagi na prowadzony tryb życia, ową pracownię należy traktować raczej umownie, bowiem pisać i tworzyć można… No właśnie, gdzie? Przekonajcie się.
Miejsce pracy: Własny pokój? Pokój przeznaczony wyłącznie do pracy? Biurko, przy którym zasiadam codziennie o dziewiątej rano na sześć godzin pisania? Lampka wina, jeśli pierwsza część dnia była udana, fotel, w którym popołudniami zagłębiam się w lekturach, uporządkowana biblioteka? To marzenia. Rzeczywistość wygląda nieco inaczej: biegam od sprawy do sprawy, od zadania do zadania, a przestrzeń wokół mnie to pole bitwy, na którym bez ustanku ścierają się różne części życia ? myślenie, pisanie, miłość. Żyję przeważnie jak nomadka: przemieszczam się między domem a uniwersytetem, podróżuję, często w związku z pracą; często muszę pisać w biegu, w pociągach, samolotach albo pokojach hotelowych.
Wobec powyższego trudno opisać moje stanowisko pracy: czasem jest to fotel lotniczy i laptop na składanym stoliku, czasem kawiarniany stolik (lubię pracować w gwarze, zwłaszcza obcojęzycznym), innym razem ? ławka w parku. Gdziekolwiek uda się wykroić dwie godziny czasu niepodporządkowanego innym sprawom (rodzinie, studentom, czy też tak zwanej „bieżączce”) ? tam piszę. Na komputerze albo w notesie. Czasem notuję jakieś pomysły na telefonie i wysyłam sobie mailem ? mam w tej chwili 44 nieprzeczytane wiadomości od samej siebie.
Raz na jakiś czas siadam do swojego domowego biurka, zaczynam wtedy od sprzątania ? bardzo lubię sprzątać. Segreguję kartki z notatkami i wycinki z gazet (ostatnio zaczęłam robić gazetowe kolaże), wyrzucam niepotrzebne papiery, układam książki w kolejności, w jakiej chciałabym je przeczytać (potem i tak czytam dziesięć książek jednocześnie), temperuję ołówki. Jeż, będący figurą poezji, zawsze dotrzymuje mi towarzystwa podczas pracy. Lubię też notesy. W jednym zapisuję pomysły, w innym ? słówka w językach obcych. Bardzo chciałabym nauczyć się greckiego, na razie jednak idzie mi to dość opornie. Próbowałam też prowadzić dziennik, ale nic z tego; kiedy tylko zaczynam pisać, rytm akapitów staje się ważniejszy od faktów, naginam zdarzenia, żeby lepiej się ze sobą komponowały ? tworzę fikcję (rzecz jasna fikcja literacka nie jest kłamstwem, ale jej prawdziwość nie jest prawdziwością faktów).
Tryb pracy: Z tego samego powodu trudno mi opisać moją pisarską rutynę ? po prostu nie ma żadnej rutyny, chociaż bardzo za nią tęsknię. Piszę, kiedy mogę. Czasem wcześnie rano, zanim obudzą się domownicy; ranek to ulubiona pora dnia, mam wtedy najwyższy poziom energii i największą jasność myślenia. Środek dnia to zwykle zajęcia na uniwersytecie albo sprawy domowe ? prace domowe to zresztą część twórczości: nie oddzielam pisania od innych spraw, wszystko jest częścią większego procesu ? procesu budowania duszy. Popołudnia lubię spędzać leniwie, o ile jest czas na leniuchowanie, a chciałabym, żeby było go dużo więcej, chciałabym uwolnić dni od tego przymusu, w którym wszyscy żyjemy ? przymusu wydajności.
Wieczór to dobry czas na czytanie, gotowanie i rozmowy ? także o literaturze. Czytanie na głos to ulubiona rodzinna rozrywka, rozmawianie o literaturze to moja wielka pasja. W drugiej połowie maja wraz z grupą przyjaciół i byłych studentów rozkręcamy poniedziałkowe wieczorne spotkania poetyckie pod hasłem „Slow poetry, czyli Alternatywny hedonizm”. Będziemy się spotykać w klubokawiarni Tam i z Powrotem na warszawskim Mokotowie, żeby wspólnie czytać poezję ? absolutne hity ? myśleć i uwalniać wyobraźnię ? na przekór czasom, pełnym językowej i realnej przemocy, interesowności, pośpiechu. Wszyscy będą mile widziani!
Aktualny projekt: Tym samym właściwie odpowiedziałam już na pytanie o aktualne projekty twórcze. Co do kolejnych książek, pomysły wykluwają się powoli, pozwalam im dojrzeć, niczego nie przyspieszam. Chciałabym stworzyć nowy sposób opowiadania, nową formę, odpowiadającą na potrzeby tych czasów. Chciałabym mieć swój drobny wkład w skomplikowany cud, jakim jest literatura.
Opracowanie: Artur Maszota
fot. Julia Fiedorczuk dla Booklips.pl
Kategoria: biurka polskich pisarzy