Biurka polskich pisarzy: Janusz Leon Wiśniewski

18 stycznia 2016

biurko-janusz-l-wisniewski
Choć napisał kilkanaście powieści, a większość z nich okazała się bestsellerami, to najbardziej znany jest z debiutu wydanego w 2001 roku, czyli „S@motności w sieci”, na podstawie której powstał film oraz serial telewizyjny wyprodukowany przez TVP. Tłumaczenia jego książek ukazały się w 18 krajach. Swoje życie dzieli między pracę pisarską a naukową. Z wykształcenia jest fizykiem, ekonomistą, doktorem informatyki i doktorem habilitowanym chemii. Mieszka i pracuje we Frankfurcie. Nieustannie podróżuje. Ostatnia jego książka, „I odpuść nam nasze…”, to reportaż na temat zabójstwa genialnego polskiego muzyka jazzowego Andrzeja Zauchy.

Jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy dzieli się z czytelnikami Booklips.pl opowieścią o biurku, przy którym niekoniecznie pisze.

Miejsce pracy: Biurko pisarza to, moim zdaniem, jedynie umowa z samym sobą. Pozorny splendor biurka nie spływa na utwór, który na nim powstaje. Nabokov na przykład nigdy nie pisał przy biurku. Robił przy nim zupełnie inne rzeczy. Zdarzało mi się, iż spisywałem swoje myśli do ważnych książek w samolocie, na kolanach. Nawet w ekskluzywnych liniach lotniczych „Emirates” nie mają tam (jeszcze) biurek. To, co pokazuję na fotografii, przypomina bardziej miejsce pracy chemio-informatyka niż pisarza. Nie czuję się ciągle pisarzem, więc więcej w tym miejscu informatyki, chemii niż literatury. W biurowcu, w niewielkim pokoju na szóstym piętrze, w centrum Frankfurtu nad Menem. Napisałem tutaj więcej – trudno w to uwierzyć – programów niż Katarzyna Bonda kryminałów. I tylko kilka książek. Zazwyczaj zaczynam pracę nad książką po 19-tej, kiedy biurowiec już opustoszał. Praca nad książką nie oznacza koniecznie pisania. Wiele czasu spędzam, projektując książkę (łącznie z rysowaniem schematów blokowych), zbierając lub analizując zebrane materiały faktograficzne. Niekiedy notuję myśli w brulionie. Pisanie to dopiero ostatnia faza. Dla mnie najbardziej magiczna i ta, której nie mogę się doczekać. Piszę na jednym komputerze (tym po prawej). Chociaż pracuję na dwóch. Słucham przy tym muzyki (słuchawki), gryzę pomarańcze, niekiedy spaceruję po biurze, niekiedy wpatruję się w skyline Frankfurtu za oknem, a niekiedy w fotografie, które postawiłem. Jest mi przy tym biurku przytulnie i dobrze. Gdy pisanie książki mnie za bardzo emocjonalnie zmaltretuje, to wracam do rzeczywistości i piszę programy albo czytam. W pewnym momencie przychodzi strażnik i mnie z biura grzecznie wyprasza. I tak kończy się mój kontakt na dany dzień z literaturą.

PS: Znajomi strażnicy „po znajomości” pojawiają się bardzo późno. Odwdzięczam się im za to smakołykami przywożonymi z Polski…

Tryb pracy: Otwieram pierwszą pustą stronę dokumentu Word i sam jestem ciekawy, co będzie dalej. Piszę pierwszy akapit i potem już się wszystko samo dalej toczy. Pracuję nad książką bez żadnego ustalonego rytmu. Niekiedy potrafię napisać trzy rozdziały w trzy dni, a niekiedy – trzy linijki w dwa tygodnie. Kiedy mam ważne projekty naukowe do ukończenia, nie piszę w ogóle. Nauka ma zawsze pierwszeństwo.

Aktualny projekt: Ostatnie poprawki redakcyjne do zbioru esejów pt. „Udręka utraty pożądania”. Zacne Wydawnictwo Literackie zaplanowało datę premiery tej książki na 31 marca 2016 roku, więc to pilne. Ponadto praca nad nową powieścią: dojrzały mężczyzna w podróży z Berlina wychodzi na peron dworca kolejowego na przedmieściach Amsterdamu. Na peronie pęka mu naczynie krwionośne w mózgu i na sześć miesięcy zapada w śpiączkę. Gdy się budzi, dowiaduje się, że w swoim życiu skrzywdził wielu ludzi, których kochał. A tak naprawdę to najbardziej skrzywdził siebie. Gdyby nie przestał istnieć przez te 6 miesięcy, nigdy by się o tym nie dowiedział.

Opracowanie: Milena Buszkiewicz
fot. Janusz Leon Wiśniewski dla Booklips.pl

Tematy: , , , , ,

Kategoria: biurka polskich pisarzy