Biurka polskich pisarzy: Daniel Wyszogrodzki
Powiedzieć, że porusza się na styku trzech światów – muzyki, literatury i teatru – to nic nie powiedzieć, ponieważ jego aktywność rozciąga się na o wiele szersze obszary. Jest dziennikarzem muzycznym. Pisał dla takich czasopism, jak „Tylko Rock” czy „Machina”. Był redaktorem naczelnym „Muzy”, a do dziś współpracuje z „Jazz Forum”. Kiedyś mogliśmy słuchać go w Programie 1 Polskiego Radia, teraz w każdy poniedziałek na antenie Radia 357 prowadzi audycję „Godzina satysfakcji”. Był redaktorem wielu edycji płytowych z archiwaliami polskiej muzyki popularnej. Tłumaczył utwory Boba Dylana i Woody’ego Guthrie’ego. Sam również pisze teksty piosenek – m.in. dla Seweryna Krajewskiego i Krzysztofa Krawczyka (to on jest autorem słów przeboju „Mój przyjacielu”). Przełożył wiele popularnych musicali, m.in. „Koty”, „Les Misérables” i „West Side Story”. Stuletniej historii musicali poświęcił też książkę. Jest autorem poetyckich przekładów wierszy Leonarda Cohena, które ukazały się w tomach „Księga tęsknoty”, „Księga miłosierdzia” i „Płomień”. Pisze również prozę, czego przykładem jest najnowsza książka „Plac Leńskiego” (Wydawnictwo Marginesy). Swój gabinet pokazuje wam Daniel Wyszogrodzki.
(kliknij w zdjęcia, żeby powiększyć)
Miejsce pracy: Moje biurko jest wielkie i piękne. I stare. Pochodzi z pierwszej połowy XIX wieku i chciałbym powiedzieć, że było w rodzinie od pokoleń, ale tak nie jest. Kupiłem je przed laty w antykwariacie na placu Hallera, czyli tytułowym „Placu Leńskiego” z mojej powieści. Blat wypełnia płyta bazaltowa i nawet po zdemontowaniu szuflad potrzeba „czterech chłopa”, żeby go unieść. Poza komputerem, na którym pracuję, znajduje się na nim minizestaw stereo dobrej firmy – małe głośniki mam dokładnie za plecami, stoją na pianinie po mojej Ba (pianino ma w książce osobny rozdział). Staram się utrzymywać porządek na biurku, jednak nieustająca rotacja płyt, które recenzuję, albo których po prostu słucham, stale powiększa entropię tego układu. Podczas pisania słucham wyłącznie muzyki instrumentalnej – najczęściej jazzu lub klasycznej pianistyki (jestem miłośnikiem Beethovena i Coltrane’a). Natomiast kiedy pracuję nad aktualizacją mojej „Satysfakcji” (książka miała już sześć edycji), słucham tylko Rolling Stonesów; całej dyskografii, po kolei, a potem jeszcze raz i od początku. Bardzo lubię swój gabinet, sam go zaprojektowałem. Z trzech stron otaczają mnie książki i płyty, zajmują dwa poziomy. Dokoła stoją instrumenty muzyczne. Czwarta ściana z dwoma oknami otwiera się na polanę. Dalej jest las, a tuż za furtką płynie rzeczka – niewielka, ale malownicza, tym bardziej że daremnie wypatrywać wokół śladu człowieka. Nie potrafię pracować w innym miejscu. Kiedy byłem kierownikiem literackim warszawskiego teatru i musiałem napisać więcej niż trzy zdania, jechałem do domu i wysyłałem tekst mailem. Za plecami mam dwa plakaty z artystami, których sztuka towarzyszy mi przez całe życie: Bob Dylan pali papierosa na czarno-białym zdjęciu reklamującym film „Don’t Look Back” z 1967 roku. Leonard Cohen patrzy z barwnego plakatu do sztuki „Boogie Street” Teatru Starego w Lublinie. Projekt jest jednym z ostatnich dzieł legendarnego Rosława Szaybo. Nad moją głową, między oknami, wisi jeden z oryginalnych projektów Janusza Kapusty do amerykańskiej biografii Boba Dylana „No Direction Home”. Spotkałem artystę w Nowym Jorku i odszukał na moją prośbę szkice sprzed lat. Otaczają mnie świeckie ołtarzyki.
Tryb pracy: Mój cykl pracy uzależniony jest w ogromnym stopniu od pór roku, co niestety go ogranicza. Nie potrafię efektywnie pisać, kiedy jest widno. Zmuszam się do tego, gdy pracuję nad przekładami musicali, ponieważ zawsze zajmują one wiele tygodni, a nawet miesięcy. Ale nawet wtedy bardziej złożone kwestie rozwiązuję po zmierzchu. Moje duże projekty książkowe powstawały od października do marca, długi dzień to krótka praca, co jednak nie oznacza, że chciałbym mieszkać za kołem polarnym. Kocham lato i kocham południe. Po prostu nie jest to mój efektywny czas pracy. Ważnym przedmiotem na moim biurku jest mosiężna „sówka” – podstawka izolująca kubek z kawą od bazaltowej płyty. Kamień szybko odbiera ciepło, a gorąca kawa to mój podstawowy napęd. Najbardziej lubię kawę Kenia klasy AA. Rytuał mielenia i zaparzania kawy na różne sposoby skraca mi czas oczekiwania na wieczór.
Aktualny projekt: Moja książka „Plac Leńskiego” to powieść oparta na wątkach autobiograficznych. Długo ją w sobie nosiłem, ale obecnego kształtu nabrała dopiero w czasie pisania. Jest opowieścią dziecka (później nastolatka) dorastającego w czasach PRL, ale nie jest „książką o PRL”. To raczej opowieść o odkrywaniu świata, a tytułowy plac, przy którym spędziłem młode lata (dzisiaj to plac Hallera na warszawskiej Pradze), staje się w niej metaforą – mój bohater Danek rozciąga go w przestrzeni i w czasie. Nie jest to również książka o Warszawie, chociaż moje rodzinne miasto ożywa w niej i wypełnia tło chłopięcych szaleństw. Jej akcja obejmuje z czasem nawet inne kraje! Dojrzewanie bohatera to także wczesne lektury i odkrycia muzyczne, a osobne miejsce zajmują poszukiwania nieświętego Grala pod sukienkami koleżanek.
Pandemia zatrzymała – między innymi – całą branżę teatralną, a teatr muzyczny to moje główne pole pracy translatorskiej. Po raz pierwszy w historii zgasły światła na Broadwayu. Mam obecnie trzy gotowe przekłady musicali i pracuję nad czwartym; nadal czekają w kolejce na realizację, ale pierwszy z nich powinniśmy zobaczyć już we wrześniu w Teatrze Muzycznym w Łodzi i będzie to międzynarodowy hit „Pretty Woman”. Prawdziwy pandemiczny eskapizm zapewniła mi dopiero kolejna powieść, nad którą pracuję, a której akcja rozgrywa się w całości na Sycylii. Z zadowoleniem przenoszę się myślami na wysoki brzeg południa wyspy, z którego mój bohater wypatruje nadciągającego od Afryki sirocco. Mieszka tam samotnie i nie jest mu z tym źle, ale nieoczekiwanie odwiedza go kobieta, o której udało mu się zapomnieć. Dlaczego tam przyjechała? Jaki ma cel? Co zmieni w życiu bohatera? Sam jestem tego ciekawy, muszę jednak poczekać, aż dni zrobią się nieco krótsze i na dobre powrócę do opowieści, której finał długo jeszcze pozostawać będzie zagadką.
[am]
TweetKategoria: biurka polskich pisarzy