Biurka polskich pisarzy: Anna Fryczkowska

7 września 2020

Pisze powieści, zarówno kryminalne jak i obyczajowe, w których występują silne postaci kobiece. Za „Równonoc” była nominowana do Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia, „Wdowinek” przyniósł jej nominację do Nagrody Wielkiego Kalibru, a dzięki „Sześciu kobietom w śniegu (nie licząc suki)” otrzymała Różę Gali w kategorii „Książki”. W październiku do sprzedaży trafi jej nowa powieść – „Cyrkówka Marianna” – opowiadająca o dwójce niezwykłych osób w niezwykłych czasach. Swoje miejsce pracy i zmieniające się tapety na ekranie laptopa pokazuje wam Anna Fryczkowska.

Miejsce pracy: Biurko przeniosło mi się w sferę wirtualną. Nieco pokruszony laptop (ciągle mi spada) towarzyszy mi w kawiarniach, pociągach, na tarasie i w wannie. W podstawówce wsadzałam pod szklany blat biurka pocztówki, teraz prokrastynuję, szukając fajnej tapety na pulpit. Dobieram takie, które dodają mi otuchy, bo świat jakiś ostatnio mało przyjazny. Jeszcze niedawno miałam tam dwie genialne Kanadyjki, Margaret Atwood i Alice Munro, jedna drugiej gratulowała Nobla i razem spełniały toast szampanem, ważne dla mnie zdjęcie, bo opowiadało o kobiecej solidarności, o talentach, o świętowaniu. Potem całymi miesiącami wpatrywałam się w pulpit ze zdjęciem pary cyrkowców, bo i o cyrkowcach pisałam, o parze niezwykłych polskich cyrkowców jeżdżących po powojennej Polsce. Teraz mam na pulpicie zdjęcie bardzo wesołej mongolskiej dziewczynki z równie wesołym wielbłądem. Cieszy mnie ten wielbłąd, ma szelmowski uśmiech.

Tryb pracy: Lubię być sama, ale czasem samotność pisarska robi się bolesna, wtedy ruszam z moim pulpitem w świat, wsiadam w metro, by wysiąść gdziekolwiek, i cumuję w jakiejś nieznanej knajpce lub bibliotece, żeby widzieć ludzi. Ostatnio jednak pandemia ostudziła mojego ducha przygody, więc chodzę na pewniaka do kawiarni 'Początek’ przy placu Wilsona. To dobre miejsce, gniazdko przy każdym stoliku, ściany czarne jak podświadomość, zawsze tam pachnie pieczonym ciastem, co prowadzi do bardzo twórczego uczucia niespełnienia (bo ograniczam słodycze). Inhaluję się więc tylko i piszę nad czarną kawą. Najpierw lecę z tzw. wersją zerową, wtedy wysyłam wewnętrznego krytyka na urlop. A gdy już nastukam dziesiątki znaków, przywołuję zrzędliwego drania, by razem z nim czytać tekst dziesiątki razy i jak mistrz Ryszard Kapuściński wycinać wszystko, co zbędne. Lubię, gdy zostaje taki tekst, w którym już żadnej cegiełki nie da się usunąć.

Aktualny projekt: Ostatnie dwa pisarskie lata spędzałam bardzo intensywnie, bo towarzyszyła mi Marianna Razik, dziewczyna ze wsi, która przypadkiem została cyrkówką. Przez 23 lata zjeździła całą Polskę, zabawiając widzów we wsiach i miasteczkach, choć nie miała wielkiego pojęcia o sztuce cyrkowej. Wszystko dzięki temu, że tuż po wojnie poznała byłego atletę, z którym, zaraz po ślubie, ruszyli w podróż po Polsce, romantyczną, pełną przygód, ale nie pieniędzy. A gdy Marianna Razik przestała jeździć, wróciła do rodzinnej wioski i zaczęła malować swoje cyrkowe podróże. Artystka totalna! Jej obrazy wiszą teraz w wielu polskich muzeach etnograficznych. Tam też zresztą zetknęłam się z nią po raz pierwszy. Potem, żeby dowiedzieć się o niej czegoś więcej, czytałam jej dzienniczki, rozmawiałam z dziesiątkami osób, studiowałam z lupą jej obrazy – praca naprawdę detektywistyczna. Tak się zrosłyśmy ze sobą, że miewałam dziwne przygody – nie raz wymyślałam sobie o Mariannie jakiś detal czy wydarzenie i nagle, podczas rozmów z osobami, które ją znały, okazywało się, że dobrze wymyśliłam, że tak było naprawdę. „Cyrkówka Marianna” ukaże się w październiku.

fot. Anna Fryczkowska dla Booklips.pl

Tematy: , , , , ,

Kategoria: biurka polskich pisarzy