„Zabójcze maszyny” ? gigantyczne miasta na kołach w ekranizacji serii książek Philipa Reeve’a

5 grudnia 2018


W piątek 7 grudnia na ekrany polskich kin wchodzi wysokobudżetowy film „Zabójcze maszyny” w reżyserii Christiana Riversa, stworzony na podstawie nagradzanej serii książek autorstwa Philipa Reeve?a. Za scenariusz odpowiedzialni są twórcy „Hobbita” i „Władcy pierścieni” ? Fran Walsh, Philippa Boyens i Peter Jackson. Wznowienie pierwszej części cyklu w filmowej okładce znajdziecie już w księgarniach.

Siedem lat zajęło brytyjskiemu autorowi i ilustratorowi Philipowi Reeve?owi napisanie swej pierwszej książki ? „Mortal Engines”. „Najbardziej zależało mi, by przedstawić światu miasta poruszające się na kołach, ale, naturalnie, musiałem odpowiedzieć samemu sobie na proste pytanie 'Dlaczego chcę miast na kołach?’. Wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale chciałem, by wielkie miasta na kołach pochłaniały mniejsze miasta na kołach ? i kiedy to odkryłem, wszystko stało się dla mnie proste” ? wspomina autor. Niedługo później jego książki zyskały międzynarodową popularność, stając się nagradzanymi bestsellerami.

Wydarzenia w książce i filmie dzieją się setki lat po wielkim kataklizmie, który zniszczył cywilizację, znanym też jako „Wojna Sześćdziesięciominutowa”. Ludzkość musiała przywyknąć do nowych warunków. I tak, gigantyczne miasta przemierzają Ziemię, wchłaniając mniejsze miasta. Tom Natsworthy, który niespodziewanie z winy Hester Shaw znalazł się poza monstrualnym Londynem, gdzie wiódł dostatnie, spokojne życie, musi przeżyć na wrogiej, nieprzystosowanej do życia Ziemi. Może liczyć wyłącznie na pomoc uciekinierki Hester. Ich drogi nigdy miały się nie przeciąć, teraz jednak zaczynają tworzyć coś, czego nie oczekiwało żadne z nich. Stają się sprzymierzeńcami.

Reeve?owi od początku towarzyszyła jasna wizja wykreowanego świata: „Ta historia właściwie musiała zostać sfilmowana. I pisząc ją, miałem silne wyobrażenie, jak mógłby wyglądać film. Wiedziałem, że będzie to wielka opowieść, kino akcji”. „W Philipie jest coś z aktora, ale też z reżysera. Kiedy więc pisze, łatwo wyczuwa się w tym 'filmowość’, te jego światy są po prostu filmowe. Wiesz, jak wygląda świat, który przedstawia, czujesz jego zapach, słyszysz odgłosy, czujesz, jakbyś tam był” ? mówi Deborah Forte, producentka ekranizacji.

Peter Jackson, Fran Walsh i Philippa Boyens, twórcy „Hobbita” i „Władcy pierścieni”, nieszczególnie szukali kolejnego projektu, w którym musieliby stworzyć zupełnie nowy świat, nową przestrzeń fantasy. „Po sukcesie 'Władcy pierścieni’ byliśmy dosłownie zarzuceni propozycjami z gatunku fantasy” ? wspomina Philippa Boyens. „Mam email od Petera, w którym prosi, abym przeczytała książkę Reeve?a i przekazała mu uczciwą opinię. I wtedy zaczęłam czytać książkę. Wciągnęła mnie od pierwszego zdania. Czytałam i zakochiwałam się w tej historii, w tych postaciach, miałam nadzieję, że zakończenie mnie nie rozczaruje. A kiedy przeczytałam, odpisałam Peterowi 'Tak. To jest niezwykła opowieść!'”.

O wizji przyszłości przedstawionej w powieści Philipa Reeve?a Peter Jackson mówi w następujący sposób: „Społeczeństwo odbudowuje pozór tego, czym był dawny świat, tyle, że teraz miasta poruszają się na kołach. To wielkie miasta trakcyjne. Londyn na przykład ma ponad milę długości. Przemierzają świat, polując na mniejsze miasta, na tle pejzażu, który moglibyśmy nazwać Wielkim Terytorium Polowań, a w rzeczywistości jest tym, co zostało z Europy. Zależność jest więc oparta na zasadzie logiki ? wielkie miasta pożerają mniejsze miasta, mniejsze miasta pożerają małe miasta itd. To trochę jak taki łańcuch pokarmowy. Kiedy zaczyna się film, sytuacja taka trwa na Ziemi ponad tysiąc lat, a więc jest to coś, z czym ludzie są zaznajomieni. Wiedzą, że tak wygląda rzeczywistość. Problem z tym 'miejskim Darwinizmem’ polega na tym, że ma limit. W końcu wielkie miasta pochłoną tak wiele małych, że nic już nie zostanie. Będą więc musiały zwrócić się przeciw sobie albo znaleźć coś innego, na co będą mogły polować. Zawszę jednak patrzę na każdą historię pod względem człowieczeństwa. I ta historia jest opowieścią o ludziach”.

Choć projekt przypadł filmowcom do gustu, musiał jednak odczekać swoje, w międzyczasie bowiem zaangażowani byli w trylogię „Hobbit”. Kiedy ostatnia część serii na podstawie książki Tolkiena została zrealizowana, Jackson zabrał się do pisania i produkcji „Zabójczych maszyn”. Do współpracy zaproszono Christiana Riversa, wieloletniego współpracownika Jacksona, któremu powierzono reżyserię filmu. „Zawsze chciałem wyprodukować film, który wyreżyserowałby Christian i czułem, że to odpowiedni moment. A poza tym wiedziałem, że jeśli on będzie reżyserem, a nie ja, wreszcie będę mógł obejrzeć jakiś film w całości” ? śmieje się Peter Jackson.

25 lat wcześniej Rivers wysłał do Jacksona list. Klasyczny list od fana do idola. Załączył w nim swoje rysunki smoków i prośbę o terminowanie u boku mistrza. Zachwycony pracami młodego twórcy Jackson z miejsca go zatrudnił w charakterze storyboardzisty. Współpracowali razem przez wiele, wiele lat. Warto wspomnieć, że Rivers ma na koncie Oscara za najlepsze efekty specjalne do filmu „King Kong”.

„Jak, do diabła, chcesz to przenieść na ekran?” ? to było pierwsze pytanie, jakie przyszło do głowy Riversowi, kiedy otrzymał propozycję od Petera Jacksona. „Jak pokazać poruszające się na kołach miasta? Książka to zawsze wielka metafora, gra wyobraźni, film musi pokazywać rzeczywistość dosłownie”. Na szczęście ekipa Jacksona odpowiadała za być może najważniejsze, największe filmy, które przekładały świat literatury fantastycznej na język filmu. Z otwartymi głowami podeszła więc do kolejnego wyzwania. „Rzeczywiście, mamy w tym wielkie doświadczenie” ? opowiada Amanda Walker, która współprodukowała trylogię „Hobbit”. „Nasi specjaliści stworzyli więc świat, jakiego nigdy wcześniej kino nie widziało”.

Twórcy wiedzieli, że scenariusz musi wyjaśnić widzom świat „Zabójczych maszyn”, nie tracąc przy tym nic z energii narracji. „Sekret polega na tym, by opowiedzieć widzom, jak działa ten świat, bez zanurzania ich w grzęzawisku szczegółów” ? mówi Philippa Boyens. Ale równie ważny, co świat przyszłości, jest portret postaci, które poznają widzowie. I tak naprawdę właśnie element ludzki jest w tej historii najważniejszy. „Nie ma sensu tworzyć filmu, jeśli nie mamy postaci, z którymi widz mógłby się utożsamić” ? mówi Peter Jackson. „To po prostu byłoby bez sensu. Po co komu historia, w której nie umiałby się odnaleźć? Nawet więc jeśli akcja w 'Zabójczych maszynach’ dzieje się za jakieś 1700 lat, ludzie wciąż są ludźmi. Gdybyśmy cofnęli się w czasie i nagle znaleźli na kolacji z ludźmi ze starożytnego Egiptu albo Rzymu, prawdopodobnie wciąż mielibyśmy o czym z nimi rozmawiać, mimo że świat zmienił się przecież diametralnie, całkowicie. Okoliczności, środowisko ? to wszystko może się zmienić, ale zrębem jest zawsze człowiek. Z naszego, ludzkiego punktu widzenia jest najważniejszy. Bez względu więc na to, jak bardzo fantastyczny albo szalony świat budujemy, najważniejsi są jego mieszkańcy. Ludzie z krwi i kości, z którymi możemy się utożsamić” ? podkreśla Jackson.

W tajemniczą młodą Hester Shaw, która wyrasta na jedyną osobę potrafiącą powstrzymać Londyn przed wchłonięciem wszystkiego, co znajduje się wokół miasta, wcieliła się Hera Hilmar. Wyrzuconego z Londynu Toma Natswortha zagrał Robert Sheenan, a rebeliantkę Annę Fang ? południowokoreańska piosenkarka rockowa Jihae. W filmie zobaczymy także Hugo Weavinga, którego znamy z „Hobbita” oraz „Władcy pierścieni”. Aktor wciela się w postać Thaddeusa Valentine’a, silnego możnego członka elity Londynu z kontrowersyjną wizją przyszłości.

Poniżej możecie zobaczyć zwiastun filmu „Zabójcze maszyny”, który wchodzi na ekrany kin 7 grudnia:

W sprzedaży jest już dostępne wznowienie książki w autorskiej i filmowej okładce. Powieść ukazała się nakładem wydawnictwa Amber:

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: film