„Joker” ? brawurowa interpretacja narodzin niesławnego łotra z uniwersum DC Comics
W piątek 4 października na ekrany polskich kin wszedł film „Joker”, który przedstawia oryginalną wizję narodzin niesławnego łotra z uniwersum DC Comics. Choć fabuła nawiązuje do tradycyjnych opowieści o tej postaci, chociażby do „Zabójczego żartu” Alana Moore’a i Briana Bollanda, jest od nich całkowicie niezależną historią. W tytułową rolę brawurowo wcielił się trzykrotnie nominowany do Oscara Joaquin Phoenix.
Są wczesne lata 80. dwudziestego wieku. W Gotham City wrze. Ale tym razem to nie sprawka przestępczego podbrzusza miasta. Nie ma też króla mafiozów, który stawiałby wszystko na jedną kartę, by zaspokoić swoją wygórowaną ambicję. Problem dotykający wszystkich członków tej dystopicznej społeczności, coraz bardziej podzielonej według kryterium posiadania, jest bardziej namacalny. Napięcie zwiększa jeszcze trwający od tygodni strajk śmieciarzy. Gotham balansuje na krawędzi upadku. Jest tylko miasto i jego nadzorcy. I jak w każdym miejskim organizmie, którego nie stać na ponoszenie wszystkich koniecznych wydatków, ogranicza się usługi mające na celu łagodzenie niedoli wykluczonych.
„Joker” to historia o atmosferze niepewności pochłaniającej człowieka na krawędzi, który, podobnie jak jego miasto ? i zapewne z jego powodu ? zbliża się do granicy. Tym człowiekiem jest Arthur Fleck. Wiecznie samotny w tłumie ? Arthur pragnie kontaktu. Mimo to kiedy idzie zakopconą ulicą Gotham City, kiedy pokrytym graffiti pociągiem podróżuje przez miasto gotujące się od podziałów i rozczarowań, swoją prawdziwą twarz ukrywa aż za dwiema maskami. Jedną z nich przywdziewa każdego dnia, nakładając makijaż klauna do pracy. Drugiej nie może zdjąć nigdy. To iluzja, jaką otacza się, aby przesłonić fakt, że nie może poczuć się częścią świata wokół ? że wciąż jest niezrozumianym facetem, którego życie raz po raz nokautuje. Nieznający ojca Arthur ma wrażliwą matkę, która jest być może także jego najlepszą przyjaciółką. To ona przezwała go kiedyś „Wesołkiem”. Ten pseudonim przykleił mu do twarzy uśmiech. Ale za nim skrywa się cierpienie serca. Jako wyrzutek ? prześladowany przez nastolatków na ulicach, wyszydzany przez urzędników w metrze, a nawet wyśmiewany przez klaunów, z którymi pracuje ? jeszcze bardziej odkleja się od otaczającego go społeczeństwa.
Reżyser Todd Phillips przyznaje: „Uwielbiam złożoność postaci Jokera. Uznałem, że jego narodziny są warte zbadania w filmie, bo nikt tego wcześniej nie zrobił. Nawet w kanonie nie istnieje formalnie uznana wersja jego początku. Dlatego wraz ze scenarzystą Scottem Silverem napisaliśmy wersję historii o złożonej i skomplikowanej postaci, o tym, jak się zmienia i… spada w otchłań. Właśnie to mnie interesowało. Nie historia Jokera, ale historia stawania się Jokerem”. Choć fabuła jest oryginalna, to jednak czerpie z dorobku komiksowego i filmowego z przeszłości. Jedną z ważniejszych inspiracji był komiks „Batman: Zabójczy żart” Alana Moore’a i Briana Bollanda, który opisywał tragiczne początki Jokera jako niespełnionego komika. Nawiązano również do klasycznego filmu „Człowiek, który się śmieje”, na którym wzorowali się twórcy Jokera ? Bill Finger, Bob Kane i Jerry Robinson. Nie brak też odniesień do studiów postaci w znanych produkcjach z lat 70. i 80., jak „Serpico”, „Taksówkarz” czy „Sieć”. „Zawarliśmy kilka elementów z kanonu i osadziliśmy historię w zepsutym Gotham City około roku 1981, bo to cofa nas do tego okresu, a jednocześnie oddala od świata komiksowego, który znamy dziś tak dobrze z filmów” ? tłumaczy reżyser.
„Joker” zabiera widzów w mroczne zaułki Gotham City oraz umysłu głównego bohatera. „Jednym z wątków, które pragnęliśmy zgłębić w tym filmie, jest empatia, a szczególnie, jej brak, tak dotkliwy w świecie otaczającym Arthura” ? deklaruje Phillips. „Na przykład w filmie widoczna jest różnica pomiędzy tym, jak na Arthura reagują małe dzieci i dorośli. Dzieci nie oglądają świata przez soczewki, nie widzą konfliktu bogatych z biednymi, nie rozumieją marginalizowanego wyrzutka w ten sam sposób, co dorośli. W Arthurze widzą jedynie faceta, który próbuje ich rozśmieszyć. Niechęć do innych nie jest naszą wrodzoną cechą. Uczymy się, jak nie tolerować innych. Niestety często skutecznie”.
Scott Silver tłumaczy: „On na początku po prostu chce dać ludziom uśmiech. Chce, by się śmiali. Dlatego jest klaunem. Dlatego marzy o tym, by zostać komikiem stand-up. Chce jedynie uczynić świat odrobinę weselszym miejscem. Ale łamie go toksyczne otoczenie Gotham ? brak współczucia, empatii, zwykłej uprzejmości… To one powołują do życia Jokera”. Arthur w interpretacji Phillipsa i Silvera to człowiek uwięziony w błędnym kole niezrozumianych sygnałów. Nawet jego niekontrolowany, niestosowny śmiech ? który tym bardziej przybiera na sile, im bardziej próbuje go powstrzymać ? nie przysparza mu sympatii ze strony tych spotykanych na co dzień osób. Przeciwnie, staje się on kolejnym powodem do drwin i wyobcowania ze społeczności Gotham. Dziś ten problem jest rozpoznany przez medycynę, ale w czasie, w jakim osadzona jest historia, nikt nie potrafił tego zdiagnozować. „Często mówimy o tym, co stanowi wierzchołek góry lodowej, ale rzadko poruszamy temat tego, co jest niżej ? tego, co naprawdę nami powoduje” ? stwierdza Phillips. „Arthur to ten człowiek na ulicy, którego codziennie mijamy lub… pomijamy. Przy pomocy tego filmu chcemy zajrzeć pod powierzchnię”.
Do projektu Todd Phillips nie tylko zaangażował Joaquina Phoeniksa, ale wręcz napisał rolę Arthura z myślą o nim. „Wcześniejsze role Joaquina zawsze zostawały ze mną na długo. Ale najbardziej lubię w nim jego styl i nieprzewidywalność. Uznaliśmy, że będą one doskonale pasować do tej postaci” ? ujawnia reżyser. „Kiedy inni siedzą i zliczają słupki, Joaquin daje ci jazzową improwizację. On po prostu jest jednym z najlepszych. Jest nieustraszony. Jego kreacje są odważne i poruszające. Uznałem, że jeśli uda nam się go zaangażować, naprawdę będziemy w stanie zrobić coś wyjątkowego”.
Choć w przeszłości aktor odrzucał wszelkie oferty udziału w projektach związanych z superbohaterskim uniwersum, tym razem scenariusz go zaintrygował. „Wydał mi się wyrazisty, złożony i niepodobny do czegokolwiek, z czym miałem wcześniej do czynienia. Todd patrzy na świat w zupełnie wyjątkowy sposób, który, według mnie, doskonale sprawdza się w tym filmie” ? zauważa Phoenix.
Joaquin przygotował się do roli zarówno intelektualnie, jak i cieleśnie. W filmie za radą pracowniczki opieki społecznej Arthur prowadzi dziennik, zawierający również jego rysunki, prozę i przypuszczenia. Na etapie preprodukcji Phoenix sam dokonał podobnych wpisów, linijka po linijce, przez wiele stron. Na początku filmu widzimy, jak Arthur mozolnie i niezgrabnie wspina się po schodach. Ta scena bazuje na pomyśle, do którego Phillips przekonał Phoeniksa: główny bohater chodzi bowiem w „ciężkich butach”, dźwigając ciężar całego świata. Ale kiedy później po nich schodzi, jest całkiem odmieniony ? także jeśli chodzi o sylwetkę. Według reżysera nieważne, co się robi podczas przygotowań, bo „wszystkie przygotowania znikają, gdy pojawia się gra. Joaquin jest pod tym względem tak metodyczny, że nie ma jakiegoś jednego momentu, w którym byłoby widać, że 'przełącza się’ z Arthura na Jokera. Wszystko dzieje się w bardzo przemyślanym tempie”. Ogromnego poświęcenia w kreowaniu postaci Arthura dowodzi również zrzucenie przez aktora blisko 20 kilogramów, dzięki restrykcyjnej diecie. Bohater miał bowiem wyglądać na głodnego i niezdrowego.
Dzięki uważnemu prowadzeniu narracji i zastosowaniu klasycznego chwytu w postaci narratora niewiarygodnego, jakim jest Joker ? który sam opowiada o okolicznościach swoich narodzin wewnątrz społecznie wyobcowanego i coraz bardziej zdesperowanego człowieka ? twórcom udało się otworzyć prawdę o Arthurze Flecku na liczne interpretacje. To samo dotyczy samego doświadczenia Arthura. „Czasem wydawało mi się, że Arthur chciałby zmienić swoją historię, aby spowodować inną reakcję odbiorcy. Innym razem wydawało mi się, że zmieniłby ją w jakiś sposób, bo w to właśnie wierzy. Zazwyczaj niemożność zrozumienia pobudek postaci jest frustrująca. Ale w tym przypadku było to wyzwalające ? zdać sobie sprawę, że możemy iść w dowolną stronę. Kiedy pracowaliśmy z Toddem nad daną sceną i nie znajdowaliśmy zaskakującego sposobu, aby wykorzystać dany moment, mieliśmy poczucie, że robimy coś nie tak” ? wspomina Phoenix.
„Narrator niewiarygodny daje ogromną swobodę. Tym większą, jeśli jest Jokerem” ? mówi reżyser o znanym ze skłonności do maskarady łotrze. Jego upodobanie do mieszania faktów i fikcji przesyca każdy kadr obrazu. „W komiksie 'Batman. Zabójczy żart’ mówi sam: 'Jeśli mam mieć jakąś przeszłość, wolę mieć możliwość wyboru’. Więc interpretacja tego, co naprawdę się wydarzyło i co dzieje się z nim na koniec, zależy od nastawienia, z jakim ogląda się film. Widz nie dostaje wszystkich odpowiedzi i to właśnie pociąga mnie w takiej postaci”.
Joaquinowi Phoeniksowi na ekranie towarzyszy plejada gwiazd kina. W „Jokerze” zobaczymy Roberta De Niro, Zazie Beetz, Frances Conroy, Bretta Cullena, Glenna Fleshlera, Billa Campa, Sheę Whighama, Marca Marona, Douglasa Hodge’a, Josha Paisa oraz Leigha Gilla.
Poniżej możecie zobaczyć zwiastun filmu „Joker”:
[am]
fot. i źródło: Warner Bros. Entertainmen
Kategoria: film