9 ciekawostek, dzięki którym lepiej poznacie Garfielda

5 października 2018

Już od 40 lat Garfield pałaszuje lazanię, gnębi swego właściciela Jona i rozśmiesza miliony czytelników do łez. Poznajcie bliżej kota, który zawojował gazety na całym świecie i stał się prawdziwym popkulturowym fenomenem.

1. Garfield otrzymał imię na cześć dziadka autora. James Garfield Davis był dość surowym i onieśmielającym człowiekiem, ale – jak twierdzi rysownik – miał naprawdę dobre oczy. Imię idealnie pasowało do charakteru postaci. „’Garfield’ kojarzy mi się z grubym kotem…. Albo bernardynem… Albo z linią bielizny termicznej” – komentuje Jim Davis.

2. Trzy kraje zdecydowały się nazwać kota inaczej. Choć Garfield znany jest niemal pod każdą szerokością geograficzną, w trzech państwach słynny kot nosi inne imię. W Szwecji wabi się Gustaf, w Norwegii – Pusur, a w Islandii – Grettir. Nie wiadomo, co podkusiło Szwedów i Norwegów do zmiany, ale uważa się, że islandzki tłumacz pasków publikowanych w porannej gazecie zmienił imię na Grettir, ponieważ kot był rudy, tak jak islandzki banita i bohater narodowy Grettir Ásmundarson.

3. Początkowo głównym bohaterem komiksu miał być właściciel Garfielda, Jon. We wczesnej wersji pierwsze odcinki paska nosiły nawet tytuł „Jon”. Dla Jima Davisa stanowiło to pewien dylemat. Każde bowiem starcie z głównym bohaterem wygrywał jego cwany kot. W tym czasie artysta pracował u starszego kolegi po fachu, Toma K. Ryana, więc stwierdził, że pokaże mu swoje próbki i spyta o zdanie. Tom powiedział: „Jaki z tego wniosek, Jim? Pasek musi być o kocie”.

4. Garfield trzyma się z dala od polityki. W swych komiksowych paskach Jim Davis stara się unikać komentarzy na tematy społeczne i polityczne, ponieważ kwestie te zajmują całą resztę szpalt gazet, w których codziennie ukazują się przygody Garfielda. Poza tym autor woli skupić się na sprawach uniwersalnych. „Zajmuję się bardzo podstawowymi rzeczami: jedzeniem i spaniem. Przewiduję, że wszyscy będą jeść i spać za 40 lat” – mówi rysownik. „To, co dzieje się w gospodarce i polityce, jest okropne i bardzo przygnębiające, dlatego celem tych komiksów ma być poprawa nastroju, mówienie: 'Hej, nie bierzmy siebie tak poważnie, ludzie'”.

5. Garfield zmieniał się na przestrzeni lat. Podobnie jak bohaterowie „Fistaszków” Charlesa Schulza, wygląd kota ulegał transformacjom lub – słowami autora – „prawie darwinowskiej ewolucji”. Dziś bohater ma większe oczy i ustka, a za to trochę mniejszy brzuszek, ale uspokajamy – jedno wciąż pozostanie niezmienne: jak przystało na nienasyconego konesera wszystkiego co jadalne, a szczególnie potraw na makaronie, Garfield był i będzie gruby. Według Davisa ten kot to chodząca niedoskonałość, gdyby zupełnie stracił na wadze, to „ostatecznie byłby koniec Garfielda, jakiego znamy”. Współcześnie bohater pasków nie porusza się już na czterech łapach, lecz na dwóch. Pomocny w tym okazał się wspomniany twórca „Fistaszków”, który doradził Davisowi, że w tym celu Garfield – podobnie jak Snoopy – musi stracić swoje „chude kocie łapki”, żeby mógł stać.

6. Gadżety z Garfieldem – dochodowy biznes przynoszący krociowe zyski. Wszystkie produkty z charakterystycznym kotem sprzedawane w 111 krajach świata osiągają roczny obrót sięgający nawet miliarda dolarów. Jednym z najpopularniejszych towarów była mała wypchana maskotka z przyssawkami na łapach, którą przyklejało się do szyby w samochodzie. Moda na ten gadżet była na przełomie lat 80. i 90. tak duża, że policja odnotowała tysiące włamań do pojazdów, podczas których jedyną skradzioną rzeczą był właśnie ów Garfield. Co znamienne, początkowo maskotka została zaprojektowana z rzepami do przyczepiania na zasłonach. Przez pomyłkę zrobiono jednak partię z przyssawkami. Davis przykleił zabawkę do okna i powiedział, że jeśli za dwa dni wciąż tam będzie, to ją zatwierdzi. Spośród wszystkich tych produktów, które trafiły do sprzedaży na przestrzeni lat, autor żałuje tylko zgody na jedną rzecz: Zombie Garfielda. Wprawdzie koszulki i inne produkty z jego podobizną sprzedawały się świetnie i przyniosły firmie niezłe profity, to jednak Davis stwierdził później, że w żaden sposób nie rozwijało to postaci i nie miał z tym wizerunkiem miłych skojarzeń. Największym przedsięwzięciem z Garfieldem w roli głównej miał być tematyczny park rozrywki w rodzinnym stanie autora, w Indianie. Projekt o wartości 120 milionów dolarów ostatecznie nie został zrealizowany, ale w innym parku rozrywki w Pensylwanii można przejechać się wodnym tunelem „Koszmar Garfielda”.

7. Garfield – niepokonany zdobywca Rekordu Guinnessa. W 2002 roku komiks z Garfieldem ustanowił Światowy Rekord Guinnessa dla najbardziej rozpowszechnionego paska komiksowego. Wtedy to perypetie kocura docierały codziennie do jakichś 263 milionów czytelników w 2570 gazetach na całym świecie. Rekord ten do dziś nie został pobity, a komiks publikuje obecnie około 2 580 tytułów prasowych. Oczywiście to nie wszystkie osiągnięcia Garfielda, swoje do Księgi Rekordów Guinnessa dołożyli również jego fani. Na przykład Amerykanka Cathy Kothe (na zdj. powyżej) jest właścicielką największej na świecie prywatnej kolekcji gadżetów ze słynnym rudym kotem (posiada 6 190 unikatowych pamiątek, nie licząc duplikatów), natomiast licealiści z Japonii ustanowili w tym roku rekord największej liczby piątek przybitych maskotce Garfielda w ciągu minuty (udało się przybić dokładnie 194 piątki).

8. Garfield zmienił zasady układania listy bestsellerów „New York Timesa”. Książki zbierające paski komiksowe Davisa cieszyły się ogromnym powodzeniem. Wydany w 1980 roku pierwszy tom, pt. „Garfield jako taki”, okupował pozycję numer jeden przez dwa lata. W 1982 roku zdarzyło się, że na liście znajdowało się jednocześnie siedem tytułów z Garfieldem. Wydawcy skarżyli się, że z tego powodu nie są w stanie wskoczyć do zestawienia, dlatego redakcja zmieniła reguły sporządzania listy. Od tego czasu nie było więc już możliwe, żeby ktoś inny powtórzył taki wyczyn.

9. Jim Davis wciąż kontroluje pracę nad Garfieldem i wymyśla wszystkie historie, ale osobiście nie rysuje już finalnych pasków. Rudy kot z zamiłowaniem do lazanii zyskał tak dużą popularność, że autor nie był dalej w stanie sam zajmować się wszystkim. Już po kilku latach, jak przyznaje, na tworzenie komiksu poświęcał jakieś 15 procent czasu, pozostałe 85 procent zajmowało udzielanie licencji i pozwoleń na przeróżne gadżety z Garfieldem. W końcu postanowił zatrudnić współpracowników. Aktualnie tworzenie pasków wygląda tak, że Davis wymyśla scenariusz i szkicuje pobieżnie ołówkiem wstępną wersję czarno-białych paneli, a następnie inny rysownik, Eric Reaves, poprawia kontury na niebiesko i wpisuje litery w dymki, po czym przekazuje kartkę Larry’emu Fentzowi, który precyzyjnie nakłada na niebieskie linie czarny tusz. Ostatni etap to kolorowanie – odpowiada za nie Tom Howard. To jedyna część pracy wykonywana na komputerze. Gdy pasek jest już gotowy, Jim Davis sygnuje go swoim charakterystycznym podpisem i można wysyłać pracę do gazet. Zazwyczaj każdy odcinek tworzony jest na rok przed publikacją.

W Polsce komiksy o Garfieldzie ukazują się nakładem wydawnictwa Egmont. Pierwszy zbiorczy tom „Tłustych kocich trójpaków” trafił do sprzedaży we wrześniu. Drugi zapowiedziany jest na listopad. Kolejne będą ukazywać się co kwartał. W albumach znajdzie się kolekcja wszystkich komiksowych pasków o ulubionym grubym kocie Ameryki.

Zebrał i opracował: Artur Maszota

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia