6 komiksów dla czytelników literatury faktu

13 grudnia 2013

O tym, że komiksy nie są wyłącznie adresowane do dzieci, wiedzą już, miejmy nadzieję, chyba wszyscy. O tym, że wśród wydawanych rokrocznie tytułów natrafić można również na interesujące reportaże, dzienniki podróżne i biografie ? już niekoniecznie. Poniżej znajdziecie zestawienie 6 komiksów, z którymi koniecznie powinni zapoznać się czytelnicy literatury faktu. Każdy prezentuje nieco odmienne spojrzenie na gatunek, wszystkie spotkały się z międzynarodowym uznaniem i doczekały wydania w naszym kraju.

komiksy faktu - 1

Craig Thompson „Dziennik podróżny”, wyd. Timof i cisi wspólnicy

Podróżny raptularz jednego z najbardziej cenionych współczesnych twórców powieści graficznych, zapis trzech miesięcy spędzonych na wędrówce po Europie i Maroku. Wybierając się w drogę, Craig Thompson nie zaopatrzył się w niezbędny każdemu turyście aparat fotograficzny, lecz notatnik oraz przybory do rysowania. Od wejścia na pokład samolotu Lufthansy uwieczniał na bieżąco wydarzenia, spotkania z przyjaciółmi i nieznajomymi, zasłyszane anegdoty, odwiedzane miejsca, szkicował portrety mieszkańców.

Przemieszczając się na styku dwóch jakże odmiennych kultur ? Europy, gdzie podczas wywiadów i spotkań z czytelnikami promował swe przełomowe autobiograficzne dzieło „Blankets. Pod śnieżną kołderką” i północno-zachodniej Afryki, gdzie zbierał materiały do równie głośnego „Habibi” ? Thompson przede wszystkim kreśli bardzo osobisty portret samego siebie. Oto utalentowany i nieco zagubiony podróżnik, wrażliwy artysta podglądający ludzi znad kawiarnianego stolika, przesiadujący na rogach ulic w poszukiwaniu tematu, natchnienia a może i miłości, jednakże jak każdy prawdziwy twórca ? samotny wśród otaczających go tłumów ludzi.

„Dziennik podróżny” może przywodzić na myśl „Dojczland” Andrzeja Stasiuka. Podobna nieśpieszność, pewne zatrzymanie i pochylenie nad szczegółem. Poetyka esejów Stasiuka przełożona została na rysunki, wkradająca się gdzieniegdzie bajkowość okraszona jest humorem i dystansem wobec swojej osoby, otoczenia oraz powstającego dzieła, które należy uznać za jeden z ciekawszych przypadków literatury obrazkowej.

Kup komiks w księgarni wydawnictwa
Zobacz również: Alfonzo Zapico „Śladami Joyce?a” (nasza recenzja)

komiksy-faktu-2

Joe Sacco „Strefa bezpieczeństwa Goražde”, wyd. Mroja Press

Rzadki na polskim rynku przykład klasycznego dziennikarstwa komiksowego i zarazem niezwykle ważny dokument o ostatniej wojnie w Europie. Na przełomie 1995 i 1996 roku rysownik i zawodowy dziennikarz Joe Sacco, wraz z konwojami ONZ, parokrotnie przedostawał się do Goražde, kilkunastotysięcznego miasta, które w trakcie krwawego konfliktu na terenie byłej Jugosławii przegrywało wyścig o uwagę mediów z Sarajewem. Tymczasem wydarzenia, jakie rozegrały się w tej obleganej przez Serbów enklawie bośniackich muzułmanów, z powodzeniem mogły konkurować o obecność w prime-time.

Sacco po raz pierwszy pojawił się w Goražde w szczególnym momencie ? tuż po wymuszeniu przez NATO zawieszenia broni i na krótko przed podpisaniem układu pokojowego w Dayton, który oznaczał oficjalne zakończenie konfliktu. Rezygnując z hotelu, jaki przygotowano dla zagranicznych korespondentów i reporterów, zamieszkał u lokalnego nauczyciela, swego przewodnika i zarazem naocznego świadka krwawych starć. Sacco miał więc możliwość podejrzeć mieszkańców Goražde, którzy starali się przywrócić pozory normalnego życia w zniszczonym działaniami wojennymi mieście. Każdy ślad po ostrzale, każdy opuszczony i zdewastowany dom budziły jednak u zapoznanych żywe wspomnienia, które autor skrupulatnie spisywał. Dał nam tym samym porażający swoją wymową obraz wielokulturowego zlepku jako eksperymentu, który nie miał prawa się udać, oraz nieporadności międzynarodowych sił pokojowych, niepotrafiących poradzić sobie ze zwaśnionymi stronami. Wstrząsająca, przebogata narracyjnie lektura.

Kup komiks w księgarni wydawnictwa
Zobacz również: Aleksandar Zograf „Pozdrowienia z Serbii” (nasza recenzja)

komiksy-faktu-3

Emmanuel Guibert, Didier Lef?vre „Fotograf”, Wydawnictwo Komiksowe

Monumentalny hołd złożony pracy fotoreportera. W 1986 francuski fotograf Didier Lef?vre udał się z nielegalną misją do okupowanego przez wojska radzieckie Afganistanu. Jego zadaniem było udokumentować działalność Lekarzy bez Granic, którzy zakładali na terenach pozbawionych opieki medycznej szpitale polowe. Przez blisko cztery miesiące Lef?vre zrobił cztery tysiące zdjęć, z czego zaledwie sześć trafiło do gazety. Reszta przeleżała kilkanaście lat w pudłach, do czasu aż zobaczył je znajomy fotografa, rysownik Emmanuel Guibert, i zaoferował współpracę. W jej efekcie powstał nietuzinkowy album ? hybryda komiksu z fotoreportażem.

Wysłuchawszy wspomnień Lef?vre?a, Guibert wyselekcjonował tysiąc najlepszych zdjęć i uzupełnił narrację rysunkami. Dzięki temu poznajemy pełny przebieg misji ? od pakowania sprzętu i przedarcia się z karawaną przez granicę aż po lekkomyślny samotniczy powrót fotoreportera do Pakistanu, nieomal przypłacony życiem. Choć na pierwszym planie historii znajduje się osoba Lef?vre?a (wsłuchujemy się w jego przemyślenia, obserwujemy sposób jego pracy i próby adoptowania się do nieprzyjaznych warunków), „Fotograf” odsłania przed nami również kulisy pracy lekarzy-wolontariuszy, którzy niosą pomoc medyczną tam, gdzie w obawie o swoje bezpieczeństwo nie chce jej nieść już nikt inny. Poznajemy wreszcie przeróżne oblicza samych Afgańczyków ? bezinteresownych, prostych ludzi z małych wiosek, troskliwych rodziców, przychylnych lokalnych prominentów, ale także naciągaczy, łapówkarzy i oszustów. Na osobną uwagę zasługuje wydanie ? ekskluzywne, stylizowane na album fotograficzny, aczkolwiek dobrych zdjęć i zajmującej lektury mamy tu nieporównanie więcej.

Kup komiks w księgarni wydawnictwa

komiksy-faktu-4

Lucie Lomová „Dzicy”, wyd. Centrala

Mało znany u nas epizod z kart czeskiej literatury podróżniczej. W 1908 roku młody botanik i etnograf Alberto Vojtěch Frič wywołał w Europie niemałe poruszenie, przywożąc z Ameryki Południowej dzikiego Indianina. Czerwiusz był synem wodza plemienia Czamakoków, zdziesiątkowanego przez nieznaną chorobę, który zdecydował się na wyprawę, ażeby biali czarownicy, jak zwykł postrzegać lekarzy, znaleźli lek, dzięki któremu on i jego ludzie będą znowu zdrowi. Poczynione przez botanika zapiski z ich wspólnej podróży po największych miastach Europy stały się kanwą komiksu Lucie Lomovej, który możemy przeczytać w polskim przekładzie.

Przepaść kulturowa, dzieląca przesympatycznego „dzikusa” i wywodzącego się z poważanej, mieszczańskiej rodziny inteligenta oraz pokrewnych mu intelektualnie Europejczyków, była źródłem tak wielu zabawnych i wzruszających sytuacji, że z powodzeniem można by przetransponować je na scenariusz hollywoodzkiej produkcji. Tym atrakcyjniejszej dla niejednego widza, że wydarzenia te są w rzeczy samej najzupełniej autentyczne. Lektura „Dzikich” również niesie sobą przyjemność co najmniej podwójną ? komiks wiernie oparty na wspomnieniach Friča daje nam bowiem sposobność obcowania z rzadko dzisiaj oglądanymi plemionami Indian, na których cywilizacja nie odcisnęła jeszcze swego piętna, ale także z Europą początku XX wieku, jej wytwornością i obyczajami, jakich od dawna już nie uświadczymy.

Kup komiks w księgarni wydawnictwa
Zobacz również: Laurent Seksik, Guillaume Sorel „Ostatnie dni Stefana Zweiga” (nasza recenzja)

komiksy-faktu-5

Guy Delisle „Pjongjang”, Wyd. Kultura Gniewu

Przypadki wesołego Kanadyjczyka w najbardziej ponurym państwie świata. W 2001 roku Guy Delisle, pracujący jako animator dla jednego z francuskich studiów filmowych, został oddelegowany do Korei Północnej, gdzie jego firma najmowała tanią siłę roboczą do wykonywania prostych prac animacyjnych przy powstających produkcjach. Dwa miesiące spędzone w ostatnim bastionie totalitarnego komunizmu sprowokowały autora do stworzenia dzieła, które uczyniło go w tym kraju persona non grata.

Na miano wroga dżucze Delisle nie zasłużył sobie jednak brawurowym dziennikarstwem ? nie fotografował niczego niedozwolonego, nie schodził ze szlaków udostępnionych obcokrajowcom ? lecz? własną prześmiewczą naturą. Walkę z systemem oparł bowiem na strojeniu sobie żartów z otaczającej rzeczywistości, w tym z towarzyszących mu na każdym kroku opiekunów. Delisle śpiewał im rewolucyjne pieśni Boba Marleya, czy zachęcał do czytania „Roku 1984” Orwella, gdyż jedynie dystans, a nie współczucie wobec tubylców, pozwalają przetrwać jemu podobnym cudzoziemcom do momentu powrotu do ojczyzny.

Choć „Pjongjang” to lektura traktująca o sprawach ważkich w sposób lekki i niezobowiązujący (żeby nie powiedzieć: przyjemny), to jednak pod grubą warstwą ironii kryje w sobie gorzką pigułkę, wyczuwalną w smaku jedynie dla urodzonych pod naszą szerokością geograficzną. Kiedy już pouśmiechamy się nad zindoktrynowanymi do cna Koreańczykami, trudno oprzeć się refleksji, że być może jedynie splot takich, a nie innych okoliczności i pewna wrodzona słowiańska przekora uchroniła nas od tego, abyśmy to my stali się bohaterami podobnego komiksu.

Kup komiks w księgarni Gildii.pl
Zobacz również: Guy Delisle „Kroniki birmańskie”

komiksy-faktu-6

Igort „Dzienniki ukraińskie”, wyd. Timof i cisi wspólnicy

Znany włoski rysownik i ilustrator, śledząc tropy rosyjskiego pisarza Antona Czechowa, o którym zamierzał zrealizować komiks, udał się na Ukrainę, gdzie autor „Mewy” wypoczywał wiosną 1887 roku. Wielka literatura i jej twórca szybko jednak przegrały w starciu z posępną rzeczywistością i losami zwykłych ludzi, jakich Igort spotkał w Dniepropietrowsku.

Żyjąc jak każdy przeciętny obywatel w mieszkaniu, w którym co rusz odcina się dopływ gazu i prądu, oraz pociągając za język zaprzyjaźnionych Ukraińców jak i osoby zupełnie mu obce, tych niemalże niewidzialnych, wiekowych mieszkańców kraju, którzy na pobliskich targach i pod marketami sprzedają bambetle, Igort odmalowuje przed naszymi oczami historię kraju dotkniętego nieszczęściem komunizmu, w szczególności koncentrując się na spuściźnie, jaką pozostawił w pamięci żyjących Wielki Głód w latach 1932-1933.

W „Dziennikach ukraińskich” koleje życia jednostek przeplatają się z dziejami całego narodu, dzięki czemu otrzymujemy zajmującą, ale i poruszającą kronikę ludobójstwa, które przez lata było marginalizowane przez władze ZSRR. Dzieło Igorta to wyjątkowo wartościowa przystawka, która zaostrza apetyt na szersze opracowania, wciąż niezbyt liczne na polskim rynku książki, a niezbędne, aby lepiej poznać i zrozumieć naszego bliskiego sąsiada.

Kup komiks w księgarni wydawnictwa
Zobacz również: Igort „Dzienniki rosyjskie”

Artur Maszota

Tematy: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia