14 najbardziej absurdalnych doniesień prasowych wymyślonych przez Antoniego Słonimskiego i Juliana Tuwima z okazji prima aprilis

1 kwietnia 2014

slonimski-tuwim-prima
W latach 20. ubiegłego wieku dwóch znakomitych polskich poetów i satyryków, Antoni Słonimski i Julian Tuwim, co roku publikowało nonsesowne doniesienia prasowe w primaaprilisowym dodatku „Kuriera Polskiego” oraz innych stołecznych gazetach. Jak sami tłumaczyli, ich działalność miała w sobie pewien aspekt społeczno?wychowawczy, gdyż w ten sposób uczyli czytelników, że te same gazety, które zwykli codziennie kupować, mogą pewnego dnia oszaleć i zacząć głosić oczywiste brednie. Dzisiaj, kiedy większość primaaprilisowych żartów, na jakie natrafiamy w internecie, może co najwyżej wywołać uśmiech politowania, przypomnienie najbardziej absurdalnych doniesień autorstwa klasyków polskiej literatury wydaje się jak najbardziej zasadne.

1. Wypadki. Z figlów (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1920 roku)
Przybyły do krewnych z wizytą nauczyciel fizyki w szkole średniej Ignacy Kilowat lat 58 (Aleje Jerozolimskie 58) z przyczyn dotąd niewiadomych, ale prawdopodobnie przez nieroztropność, wypadł z piątego piętra na ulicę i omal nie uległ poważnym obrażeniom ciała. Zaalarmowano natychmiast straż ogniową, która już po upływie kwadransa była na miejscu i zarządziła niezwłocznie wszystko, co potrzeba, aby spadającego nauczyciela pochwycić w biegu. Na wysokości trzeciego piętra jednak denat, widocznie bardzo wycieńczony wojną, został raptem porwany przez wiatr, który go w mgnieniu oka zaniósł na szczyt kościoła Świętego Floriana na Pradze, a stamtąd na dach synagogi na Tłomackiem. O wypadku zawiadomiono Pogotowie Lotnicze na Placu Mokotowskim i Państwowy Urząd Meteorologiczny.

2. Pocieszająca statystyka (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1921)
Z polecenia pana prezydenta ministrów władze centralne wygotowały spis urzędników, którzy we wtorek po świętach zjawili się w biurze. Wyniki spisu są niezwykle pocieszające: procent urzędników, którzy nie przedłużyli sobie sami świąt ani o dzień, w niektórych ministerstwach dochodzi do 65%. Mówią z tego powodu o utworzeniu specjalnego odznaczenia dla tej kategorii funkcjonariuszów publicznych.

3. Potajemna golarnia (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1921)
Wczoraj w południe funkcjonariusze XXI okręgu z rury kanalizacyjnej przy posesji nr 48 na ul. Wilczej dosłyszeli cichy, charakterystyczny szmer. Po odkopaniu płyt kamiennych i zburzeniu tylnej oficyny posesji nr 46 policja wtargnęła na pierwsze piętro nie zamieszkanego pokoju, gdzie zastano już starszego jegomościa przed lusterkiem z namydloną twarzą i brzytwą w lewej ręce. Mańkuta rozbrojono natychmiast. Sprytny ten ptaszek starał się nawet zamydlić oczy policji, tłumacząc się, że podejrzany szmer nie pochodzi bynajmniej z golenia. Dowodził on, że to po prostu golenie go drą i łupią. Niedoszły fryzjerek rychło znalazł się w areszcie.

4. Cyrk Aurora i Aurelia (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1922)
Oryginalne trupy w gorsecie na motocyklu, oprócz tego szykarna programa marcowa, m.in. człowiek-osioł, bezustanny śmiech, bezdenne krowy, które połykają wszystko, konie bez rąk, grające w szachy. Gentleman-balon, unoszący się w powietrze i tam pozostający. Początek o godz. 8. Każdy człowiek może wprowadzić kobietę, każda kobieta dziecko, każde dziecko psa, każdy pies szczeka.

5. Liga Narodów ostrzega Japonię (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1922)
W związku z zamierzonym skasowaniem Japonii i zastąpieniem jej tymczasową komisją do odbudowy od dobudowy, wysoki komisarz rady ustalił projekt następujący: 1) ostrzeże Japonię, 2) Japonia ostrzyże ligę, 3) włosy się podzieli, 4) podział się owłosi, 5) Włosi uczeszą się na przedział, 6) Czesi na jeża, 7) jeże się zabije.

6. Rada Miejska (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1922)
Rada Miejska obradowała się wczoraj z nowego podatku dochodowego. Postanowiono opodatkować wszystkie rzeczy, które dochodzą. Ludzie, którzy dochodzą do kogoś na ulicy z prośbą o ogień, płacić będą 2 proc. od ceny banderoli zapałkowej. Radny Herbst proponował opodatkowanie dochodzenia sądowego. Potem długo mówiono o miłej przyszłości i projektach spędzania lata.

7. Wypadek samochodowy (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1922)
Na rogu ulicy Granicznej i Żabiej samochód ciężarowy przestraszył się krawca męskiego S. Rubina i wpadł do bramy nr 11. Prawdopodobnie wskutek przestrachu nastąpiło przedwczesne rozwiązanie i przy samochodzie ciężarowym znaleziono mały, czyściutki motocykl z koszykiem. Rower odesłano do domu podrzutków.

9. Świat mody. Skórzane chustki do nosa (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1922)
W Stanie Illinois znany krawiec damski Pietraszek wprowadził nową modę. Wszystkie tamtejsze eleganckie paryżanki wycierają swoje zadarte noski i sukienki w? skórę niedźwiedzią. Koszt takiego skórzanego płata wynosi dwa dolary z fenigami. Chusteczki urządzone są tak, że posiadają w środku małą furtkę z kłódką, przez które zadarte paryżanki wytrząsają zawartość nosków na małe skórzane spodeczki, pięknie obrębione.

10. Nowa taksa dla psów (Kurier Polski, Warszawa, 1 kwietnia 1924)
Wszystkie psy proszone są o nadesłanie pisemnych sprawozdań z działalności za kwartał ubiegły do Związku Zwierząt Ssących w celu ustalenia nowej taksy. Innowacja ta ma na celu racjonalne korzystanie z przysyłanych przez psy zagraniczne paczek i pieniędzy. Związek ostrzega jednocześnie, że od pewnego czasu obchodzi mieszkania niejaki koń i bezprawnie udając psa wyłudza od członków znaczne sumy.

11. Jak sobie Niemcy wyobrażają pokój? Wybitny polityk o pokoju ? marzenia odwetowców (Przegląd Przedwieczorny pod red. Lechonia, Słonimskiego i Tuwima, Warszawa, 1 kwietnia 1925)
Korespondent londyńskiego pisma Bodo miał sposobność rozmawiania z wybitnym politykiem niemieckim, którego nazwisko, brzmiące Schulz, ukrywa on w tajemnicy. Polityk ten, zapytany, jak sobie Niemcy wyobrażają pokój, odpowiedział: „Sufit, podłoga, cztery ściany i wybite w nich drzwi oraz okna ? oto zasadnicze i minimalne żądania nasze. W pokoju powinny być tapety, lampa, meble, dywany, obrazy na ścianach”. Na pytanie, czy wszyscy Niemcy wyobrażają sobie pokój w ten sposób, polityk odrzekł: „Ja”. Powstaje kwestia, czy powiedział to słowo po niemiecku, czy po polsku. Do Londynu wysłano po słowniki. W sprawie marzeń odwetowców interlokutor korespondenta odparł: „Was”. I znowu nic nie wiadomo. Panie! Czemuś pomieszał języki nasze pod wieżą Babel?!

12. Kółko rolnicze (Przegląd Przedwieczorny pod red. Lechonia, Słonimskiego i Tuwima, Warszawa, 1 kwietnia 1925)
Z Włocławka donoszą, iż miejscowe kółko rolnicze zachwiane z powodów ekonomicznych potoczyło się brzegiem Wisły. Kółko powiększa się i przybiera charakter żywiołowego kataklizmu. Około Lublina ludność krzyczała: O, koło! Szprychami są spryciarze, ale ci dostali się między szprychy, zmiażdżeni są pędem i popędem kołowrotka, który około Kołomyi kolnął w kolano kolosalnego kolektora. Starosta Okołak-Kułak jest na miejscu. Ludność zebrała się Około Kułaka i starosty.

13. Fatalny skok (Przegląd Przedwieczorny pod red. Lechonia, Słonimskiego i Tuwima, Warszawa, 1 kwietnia 1925)
Jadący tramwajem 28?letni Hans Melanchton, przybyły z Bydgoszczy do rodziny, podskoczył nagle z radości tak fatalnie, że złamał daną narzeczonej swej obietnicę i kilka pobliskich obojczyków. Karetka pogotowia odwiozła wagon do remizy, niefortunnego zaś familianta opatrzył lekarz w komentarz.

14. Szczegóły sensacyjnego procesu myślowego (Przegląd Przedwieczorny pod red. Lechonia, Słonimskiego i Tuwima, Warszawa, 1 kwietnia 1925)
Nawiązując do faktów podanych parę lat temu zimą donosimy, iż wielka sprawa o myśli myśliwego Zupy weszła na wokandę, czyli werandę sądową. Henryk Zupa oskarżony jest o to, iż zamyślił się już parę lat temu i nie daje odpowiedzi na żadne pytanie. Siedzi przed domem na ławie i trzyma głowę w rękach. Na czole nabrzmiały mu żyły. Żyły z nim również dwie kobiety, ale od czasu jego procesu myślowego rozmyśliły się i wyszły. Zupa podobno rozmyśla tak nad pytaniem, które mu zadał kiedyś jakiś mały chłopiec przysłany przez rodziców żony. Chłopca nie można znaleźć, bo wyrósł i inaczej, och inaczej, wygląda. Wygląda przez okno, przez szybę i myśli o tym wielkim zamyśleniu Henryka Zupy.

Te i wiele innych doniesień, jakimi opatrzyli przedwojenne gazety Antoni Słonimski i Julian Tuwim, zebrano po latach w tomie „W oparach absurdu”, który ukazał się nakładem wydawnictwa Iskry.

Tematy: , , , , ,

Kategoria: zestawienia