Żyjemy w czasach wielu tożsamości ? wywiad z Jarosławem Kamińskim, autorem powieści „Psy pożrą ciało Jezebel”

18 października 2019


Autor „Tylko Loli”, uznanej przez tygodnik „Polityka” powieścią 2017 roku, powrócił z nową książką. W powieści „Psy pożrą ciało Jezebel” Jarosław Kamiński zanurza się w głąb sieci, aby pokazać i nazwać to, czego nadejście dopiero przeczuwamy ? świat, w którym media społecznościowe przestają być niewinnym przedmiotem publicystycznej krytyki i zamieniają się w realny koszmar. Akcja książki rozgrywa się w 2021 roku. Sylwia nie może pogodzić się z samobójczą śmiercią nastoletniej córki. Rozpaczliwe próby zrozumienia czynu dziewczyny prowadzą ją do sieci. Obsesja i rozpacz spychają kobietę w króliczą norę, którą w tym przypadku okazuje się ekran smartfona. Po drugiej stronie czeka groteskowy, koszmarny świat niczym z filmów Davida Lyncha i powieści Franza Kafki. Poruszanie się w nim jest balansowaniem na granicy obłędu. Zaintrygowani? W takim razie zapraszamy do lektury wywiadu z autorem.

Urszula Niewirowicz: „Psy pożrą ciało Jezebel” to powieść m.in. o bullyingu i hejcie. Pokazujesz, jak bardzo okrutny jest świat nastolatków. Ten temat wydaje się szczególnie aktualny, o czym świadczy popularność takich seriali jak „Euforia”, „Sex Education” czy „Insatiable”. To jednak perspektywa brytyjska i amerykańska. Skąd pomysł, aby właśnie sięgnąć po tę problematykę na gruncie polskiej literatury?

Jarosław Kamiński: Świat dorosłych i nastolatków tak się rozjechał, że wyprawa na ich teren to właściwie ekspedycja antropologiczna do odizolowanego od świata plemienia w Amazonii. Seriale pomagają rozpoznać teren, ale też umówmy się, stanowią rozrywkę dla młodszej i starszej widowni. Literatura daje szansę na pogłębioną refleksję. Powieść powinna zderzać się ze współczesnymi tematami, nie tylko oddawać się kontemplacji przeszłości.

Hejt w sieci często prowadzi nastolatki do depresji, okaleczeń a nawet śmierci. W Polsce statystyki samobójstw wśród nastolatków są porażające. Przy braku psychiatrii dziecięcej i trudnościach ze znalezieniem nawet płatnych terapeutów rodziny pozostawione są same sobie z problemami psychicznymi dzieci. To wszystko brałem pod uwagę pisząc powieść. Podstawową motywacja była jednak osobista. Własny lęk, który budzą we mnie portale społecznościowe. Ile można uciekać przed konfrontacją z tymi emocjami? Musiałem się w końcu z nimi zderzyć, przepracować je. W formie literackiej.

Co ciekawe, to życie nastolatków jest opisywane z perspektywy matki, Sylwii Aran, której córka popełniła samobójstwo. Sylwia jest typową kobietą sukcesu, żyła w dobrych relacjach z córką, niczego nie podejrzewała. Matka zaczyna poznawać wirtualne życie córki i wtedy sama wpada w sidła Internetu. Pokazujesz, że nie tylko młodzi ludzie zatracają się w wirtualnej rzeczywistości. To dość ciekawe odwrócenie w kontekście wymienionych powyżej seriali i innych tekstów kultury współczesnej. Widzisz różnice w funkcjonowaniu nastolatków i dorosłych w sieci?

Rodzicom wydaje się, że wiedzą wszystko o dziecku. Przecież znają je na co dzień, widzą co ogląda w sieci, obserwują zachowanie w różnych sytuacjach. Ale gdy zdarzy się katastrofa, prawda okazuje się zaskakująca i bolesna. Ale przecież to samo dotyczy dorosłych. Ba, pod pewnymi względami są może nawet bardziej bezbronni w sieci niż nastolatki. Przecież dla 50-, 60-latków wirtualna rzeczywistość nie jest środowiskiem naturalnym. Łatwiej im się w niej pogubić.

Żyjemy w czasach wielu tożsamości. W pracy jesteśmy inni, w domu inni, a w sieci prowadzimy kilka różnych żywotów? Co jest prawdą o nas, a co fantazją? Łatwo się w tym pogubić. Ale żeby było jeszcze bardziej dziwacznie? Czy nasze fantazje, które realizujemy w sieci, nie mówią czegoś istotnego o nas, jakiejś prawdy? Mówią, oczywiście, że mówią?

W powieści „Tylko Lola” i „Psy pożrą ciało Jezebel” głównymi bohaterkami są kobiety. Lepiej konstruuje ci się postaci żeńskie?

Wciąż w polskiej literaturze jest mniej ciekawych bohaterek literackich niż bohaterów. Pisarze i pisarki mają sporo do zrobienia, aby opowiedzieć świat poprzez kobiety. Nie udaję jednak, że tworzę „herstory”, to wciąż jest historia pisana przez mężczyznę, ale myślę, że literatura daje narzędzia pozwalające wejść w buty kobiecej bohaterki. Czytelniczki odnajdą w niej autentyczne emocje, lęki, fantazje. I zobaczą swoje niepokoje.

W przypadku „Jezebel” wydało mi się szczególnie istotne opowiedzenie historii z perspektywy kobiety. Matka, która wyjeżdża zagranicę, buduje tam swoją karierę, a rodzinę zostawia w kraju, z dzieckiem ma kontakt internetowy i sporadycznie w realu? to wciąż wydaje się w naszym społeczeństwie skandalem. A gdy jeszcze w takiej rodzinie dochodzi do tragedii, poczucie winy kobiety, oskarżenia i samooskarżenia eskalują. Mężczyzna ma mniejszy problem, tłumaczy się go, że musiał zarabiać na rodzinę i po sprawie.

Natomiast mężczyźni w tych powieściach są na drugim planie. Dlaczego?

Mężczyźni są dla mnie równie ważni co kobiece bohaterki, ale? konstruuję ich wbrew stereotypom. W tradycyjnych historiach faceci są twardzi, nieustępliwi, agresywni, często „przemocowi”, niekoniecznie fizycznie, wystarczy, że psychicznie. W męskości dostrzegam inne wartości. „Moi” powieściowi mężczyźni nie narzucają się, często pozostają milczący, mają swoje tajemnice, są introwertyczni, na granicy braku woli działania. Pozostawiają pole kobietom, pozwalają im działać, nie narzucają niczego, nie domagają się uwagi. I potrafią słuchać? Mniej testosteronu, więcej szarych komórek i serca.

Czy bez testosteronu potrafią pokazać swoją siłę? Szukają innych argumentów niż przemoc słowna, psychiczna albo fizyczna. Tak postrzegam na przykład ojca Niny, bohaterki „Tylko Loli”, albo Gerta z „Jezebel”. Ich siła leży nie tyle w bierności, co stoickim spokoju znoszenia przeciwności losu.

Na Facebooku napisałeś, że inspirowała cię historia biblijnej Jezebel i to, jak na przestrzeni wieków zmieniło się znaczenie jej postaci. Teraz Jezebel uznawana jest nawet za ikonę feminizmu. A ty jaki wizerunek chciałeś jej nadać?

W powieści nie szukam prawdy historycznej o Jezebel. W ogóle nie opowiadam jej historii. Ani w wersji biblijnej, ani jakiejś rebelianckiej, obrazoburczej. Historia postrzegania Jezebel to świetny symbol tego, co robią z nami media społecznościowe. Najpierw hejt, potem uwielbienie. Nieważne, co robisz i jak żyjesz, ważne, kto pisze twoją historię?

Innym interesującym intertekstem są „Treny” Jana Kochanowskiego. Oczywiście łatwo odgadnąć analogię żałoby po stracie dziecka, z czym zmagał się polski poeta oraz twoja bohaterka, Sylwia Aran. Kochanowski był ci bliski podczas pisania „Jezebel”?

Pamiętałem „Treny” ze szkoły. Mgliście, raczej jako świetnie „zrobione” dzieło sztuki niż zapis autentycznej żałoby. Może dlatego długo do nich nie zaglądałem, nawet w trakcie pisania „Jezebel”. Owszem, chodziły mi po głowie jakieś strzępy zdań „gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest?” albo „staw się przede mną lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną”. Nie kojarzyłem jednak źródła cytatów. Ale to były mocne słowa. Wyrażały pragnienia chyba każdej osoby cierpiącej po stracie kogoś bliskiego. Żeby ten, kto odszedł, wrócił, chociaż na moment, w dowolnej postaci, nawet jako demon. A to marzenie mojej bohaterki. W końcu musiałem więc dotrzeć do źródła tych cytatów. No i wtedy oczywiście wyświetliło mi się, że to Kochanowski. Zacząłem czytać „Treny”, oszołomiły mnie głębią i mistrzostwem artystycznym. Szczególnie tren X, z którego pochodzą powyższe fragmenty. Skroplona rozpacz i refleksja sięgająca szczytów teologicznych? przy tym odważnie kwestionująca własną wiarę. Niesamowita poezja.

Powieść ma też coś z twórczości Franza Kafki. Losy Sylwii przypominają nieco koszmar Józefa K. W „Jezebel” zaciera się granica między rzeczywistością, światem wirtualnym i urojeniami bohaterki. Właściwie do ostatnich stron powieści nie wiemy, co do końca dzieje się z Sylwią. Studium szaleństwa?

Literatura to wysiłek opowiadania ciągle tego samego? tylko inaczej. Czyli współczesnymi środkami stylistycznymi, poprzez współczesnych bohaterów i ich życie. Tak aby dotrzeć do tego, co uniwersalne, niezależnie od czasu i miejsca. W przypadku „Jezebel” ? to opowieść o traumie, szaleństwie, poczuciu winy. Ale i czymś jeszcze, co jest właściwe tylko dla naszych czasów. Rzeczywistości wirtualnej. Która staje się, mam wrażenie, bardziej prawdziwa niż real. Dla Sylwii w każdym razie na pewno. Może dlatego, że znajduje tam pocieszenie, ulgę. I w przewrotny sposób ? nadzieję. A dla straumatyzowanego człowieka takie miejsce to azyl, do którego ucieka bez zadawania zbędnych pytań.

Akcja powieści dzieje się w roku 2021. To bardzo bliska przyszłość. Co chciałeś przez to powiedzieć?

To prawda, dzielą nas od niej ledwie dwa lata. Nie na tyle daleko, aby mówić, że przedstawiam wizję futurologiczną, więc w sumie nie dotyczy naszego życia. A jednak to wystarczająco odległy czas, aby pożyć w miłej iluzji, że nie dzieje się nic złego, świat realny wciąż jest tym prawdziwym, w którym żyjemy. A wirtual to tylko taka zabawa dla znudzonych dzieciaków. Jak pojawia się jakiś problem, wystarczy wyłączyć Internet i? po sprawie. Obawiam się, że koniec świata, jaki znaliśmy, dokonuje się na naszych oczach, tylko boimy się do tego przyznać.

Urszula Niewirowicz
fot. Jakub Celej

Tematy: , , , , , , , , , ,

Kategoria: wywiady