Thriller musi złapać czytelnika za gardło ? wywiad z Louise Jensen, autorką „Surogatki”

27 lutego 2018


Jej pierwsze dwie książki, „Siostra” i „Prezent”, wspięły się na szczyty międzynarodowych list bestsellerów, a prawa do tłumaczenia powieści zakupili wydawcy w szesnastu krajach. Najnowszy thriller psychologiczny, „Surogatka”, zmusza do zastanowienia, jak daleko można się posunąć dla wymarzonej rodziny. To właśnie premiera tej powieści stanowiła okazję do rozmowy z Louise Jensen.

Iza Janiszewska: Gdyby nie pewien wypadek samochodowy nigdy nie zostałabyś pisarką…

Louise Jensen: To prawda. Jechałam do lekarza, gdy inne auto całkowicie mnie staranowało. Jednego dnia moje poukładane, szczęśliwe dni zamieniły się w ciężką walkę z ciałem i wnętrzem. Moja mobilność nigdy nie będzie taka, jak przed wypadkiem, nadal używam kul by chodzić, a czasem poruszam się nawet na wózku inwalidzkim. Do tego każdego dnia odczuwam przewlekłe bóle. Na szczęście mój stan bardzo się poprawił, a był czas, że nie mogłam stanąć o własnych siłach. To nauka medytacji i zachowania spokoju pomogła mi opanować ból i otaczający mnie niepokój. Dla zabicia czasu przygotowywałam artykuły do gazet i totalnie się w to wkręciłam. Nie potrafiłam przestać wymyślać historii, a że innym się podobały, droga była oczywista.

„Majstersztyk!”, „Znakomita”, „Najlepszy thriller psychologiczny, jaki czytałam” ? tak piszą polscy recenzenci o „Surogatce”. Sprzedałaś już ponad milion książek. Czego to jest zasługą?

Piszę takie książki, jakie sama chciałabym przeczytać. Kręci mnie niepokój, tajemnice, rozwiązania, które łapią czytelnika za gardło. Nigdy nie planuję swoich książek. Przyznam, że nie wiem o historii bohaterów więcej niż to, co się dzieje w scenie, którą piszę. Dzięki temu sama jestem wielokrotnie zaskakiwana. Lubię ten dreszcz emocji, tempo i to, że moi bohaterowie zabierają mnie na emocjonującą przejażdżkę w miejsca, jakich sama bym nie wymyśliła.

Skąd pomysł na „Surogatkę”? To dość kontrowersyjny temat.

Pojawił się, gdy czekałam na wizytę u lekarza. Przeglądałam czasopisma i czytałam artykuł o kobiecie, która została surogatką. Zaczęłam się zastanawiać, a co jeśli ona to robi z głębszych, mroczniejszych powodów? Co by było, gdyby surogatka miała już za sobą wieloletnią przyjaźń z przyszłą matką, a do tego mroczne historie i kłamstwa w zanadrzu? Historia Kat i Lisy była najszybszą, jaką napisałam do tej pory.

Twoja książka mówi o tym jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć żeby zdobyć to, co chcemy. Myślisz, że każdy z nas ma w sobie ciemną stronę?

Ostatnio myślałam o tym, gdy pracowałam nad czwartą książką i napisałam: „Czy w desperackiej sytuacji wszyscy jesteśmy zdolni do potwornych czynów? To niezrozumiałe, że możemy dotrzeć do najciemniejszych głębin czyjegoś umysłu, a ignorujemy czającą się w nas czerń”.

Nie sądzę, że koniecznie musimy wiedzieć, do czego możemy się posunąć. Dopóki nie znajdziemy się w pewnych sytuacjach może lepiej tego nie weryfikować. Ale jako matka czuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby chronić moje dzieci.

Lisa, jedna z bohaterek, mówi „Życie nie daje nam tego, co chcemy, tylko to, na co zasługujemy”. Co chciałaś przez to powiedzieć?

Te słowa odnoszą się do karmy. Wiary w to, że jeśli dajemy coś światu, to prędzej czy później „to” do nas wróci. Jeśli czynisz dobro, możesz spać spokojnie, ale jeśli wyrządziłeś komuś krzywdę i masz coś na sumieniu, powinieneś się bać. Każdy z moich bohaterów ma swoje ciemne sekrety, ale dopiero na końcu książki okaże się, czy ujdzie im to na sucho. W ogóle w tej opowieści często odnoszę się do tego w jaki sposób przeszłość na nas wpływa i jak przez tajemnice z młodości niekiedy cały czas musimy oglądać się za siebie.

Czytelnicy mówią, że twoje książki są „nieodkładalne”. Czego to jest zasługą?

Podczas pisania wszystko, co dodajesz do opowieści, musi w pewnym sensie przenieść historię do przodu lub wprowadzać zmiany w postaciach, pozwalać im się rozwijać. To aspekt, na którym mocno się skupiam i widzę jak to dynamizuje historię.

Piszę trochę w filmowy sposób, widzę przez sobą scenę i używam detali, aby naprawdę ożywić scenę, żeby zainteresować czytelników.

Śledzisz mody na rynku wydawniczym?

Pisząc z serca nie powinno się zbytnio martwić tym, co jest popularne w danej chwili na rynku. Do czasu, gdy ukończysz książkę i będzie gotowa do opublikowania, gusta się zmienią. Skupiam się na tym, by książka była prawdziwa, przesycona emocjami i by mnie samą porwała. Jak na razie to działa.

Jaką radę dałabyś początkującemu pisarzowi, który nie może ruszyć z miejsca?

Zrób sobie przerwę. Odpowiedzi często przychodzą w najmniej spodziewanych momentach. Kiedy ostatnio przechodziłam pisarski kryzys, poszłam na basen. Nie uwierzysz, ale podczas pływania ułożyłam sobie w głowie cały rozdział. Luz w głowie pomaga, a inspiracje są wszędzie, trzeba się tylko odkleić od telefonu i obserwować ludzi.

Latem czytelnicy mieszkający w Wielkiej Brytanii i Anglii poznają Twoją nową powieść. O czym będzie?

O kobiecie, Ali, która wybiera się na pierwszą randkę, odkąd rozwiodła się z mężem. Budzi się następnego ranka zalana krwią i nie pamięta, co się wydarzyło. Lekarze stwierdzają, że doznała urazu głowy i cierpi na prozopagnozję ? chorobę, w której nie poznajesz twarzy bliskich i osób, które już widziałaś.

Jak poradziłabyś sobie jakbyś pewnego dnia się obudziła i wszyscy nagle wyglądaliby nieznajomo? Szczególnie gdyby ktoś cię śledził i chciał zniszczyć twoje życie?

Rozmawiała: Iza Janiszewska
fot. Burda Książki

Tematy: , , ,

Kategoria: wywiady