Najważniejszą przestrzenią w filmie jest biblioteka – wywiad z Park Chan-wookiem, reżyserem „Służącej” na podstawie powieści Sarah Waters

25 października 2016

wywiad-park-chan-wook-1
4 listopada do kin w Polsce wchodzi nowy film twórcy „Oldboya”. Długo wyczekiwany obraz Park Chan-wooka to ekranizacja głośnej powieści Sarah Waters zatytułowanej „Złodziejka”. Południowokoreański reżyser przedstawia historię znaną czytelnikom z książki w swój autorski sposób: akcja „Służącej”, bo taki tytuł nosi film, przeniesiona została do Korei. Dlaczego właśnie tam? Jakich środków filmowych użył Park Chan-wook, aby zobrazować po swojemu opowieść popularnej brytyjskiej pisarki? Polecamy rozmowę z reżyserem poświęconą „Służącej”.

Co sprawiło, że zdecydował pan, że ten projekt stanie się pana kolejnym filmem?

Park Chan-wook: Było podobnie jak przy „Oldboyu” ? producent Syd Lim trafił na powieść Sarah Waters, pokazał mi ją i zapytał: „co o tym myślisz?”. Kiedy czytałem tę książkę, a zapewne inni jej czytelnicy mieli podobne odczucia, koniec pierwszej części całkowicie mnie zaskoczył, w dodatku zakochałem się w pełnym szczegółów, bardzo obrazowym stylu autorki. Ale zdecydowałem się na tę historię przede wszystkim ze względu na dwie bohaterki, będące w jej centrum. To niesłychanie ciekawe postaci ? jedna z mroczną przeszłością, a druga desperacko uczepiona teraźniejszości. Obie wręcz emanują siłą i wdziękiem.

Dlaczego przeniósł pan czas akcji z wiktoriańskiej Anglii do lat 30. XX wieku, kiedy Korea była pod panowaniem Japonii?

Ze względów praktycznych. Kiedy zastanowić się nad takimi elementami fabuły jak społeczeństwo klasowe, w którym istnieje zawód służącej, gdzie pojawiają się postaci kolekcjonujące wyjątkowe i rzadkie przedmioty, to wydawało się to jedynym sensownym rozwiązaniem. Był to czas, w którym funkcjonowały jeszcze elementy tradycyjnego stylu życia, ale zaczynała już dominować nowoczesność.

wywiad-park-chan-wook-2

Już pańskie poprzednie filmy wyróżniały się wyjątkową scenografią, ale w „Służącej” robi ona niesamowite wrażenie.

Dom to ważna przestrzeń. Pani Sasaki, grana przez Kim Hae-sook mówi na samym początku filmu: „Nawet w Japonii nie ma domu, który łączyłby japoński i zachodni styl w taki sposób. To wyraz podziwu, jakim pan Kouzuki darzy Japonię i Anglię”. Kiedy więc bohaterowie wchodzą do japońskiej części domu, muszą zdjąć obuwie, a gdy wracają do jego części inspirowanej zachodnią kulturą, wkładają je z powrotem. Osobowość tego domu jest ważnym elementem. Pokój Hideko znajduje się w jego zachodniej części, więc śpi ona w zwyczajnym łóżku i żyje jak angielskie kobiety. Z kolei w pokoju służącej, znajdującym się w japońskiej części, mieści się oshiire ? specjalna szafka na złożone posłanie.

Jednak najważniejszą przestrzenią ze względów scenograficznych jest biblioteka. Na zewnątrz to tradycyjna japońska architektura, wewnątrz klasyczna zachodnia biblioteka. W środku znajduje się także część z matami tatami, która zaaranżowana jest na japoński ogród, z białymi kamykami i wodą. Japońskie ogrody mają odtwarzać świat w miniaturze ? góry i rzeki, jeziora i lasy. Decyzja Kouzukiego, by zorganizować go w środku domu oznacza, że chce on stworzyć nowy świat wewnątrz swojego królestwa.

Także ruchy kamery są w pańskim filmie wyjątkowe.

Filmowy dom jest duży, a postaci w tej wielkiej, pustej przestrzeni niewiele. W dodatku w pierwszej części mamy dużo scen widzianych z perspektywy Sukhui, a w drugiej ? z perspektywy Hideko. Mamy do czynienia z czymś na kształt gry spojrzeń ? ktoś patrzy na kogoś, bądź kogoś ignoruje, albo czuje na sobie czyjeś spojrzenie. W niektórych scenach tę dynamikę lepiej oddawały zbliżenia, w innych ruchoma kamera.

Początkowo planowałem zrealizować „Służącą” w 3D. Z reguły po 3D sięga kino science-fiction bądź filmy akcji, ale wydawało mi się, że użycie tej techniki w takim kameralnym dramacie może być intrygujące. 3D mogłoby podkreślić indywidualne perspektywy postaci w bardzo bezpośredni sposób. Ostatecznie budżet filmu na to nie pozwolił, ale ruchy kamery zastępują efekt, o którym myślałem.

wywiad-park-chan-wook-3

A skąd decyzja o użyciu anamorficznych obiektywów? Ponoć zmusiła ona scenografa do stworzenia szerszych planów.

Przed zdjęciami dużo rozmawialiśmy z operatorem o tego typu obiektywach. To jeden z luksusów, na który mogliśmy sobie pozwolić, używając cyfrowej kamery. Cały czas uważam, że taśma filmowa jest lepsza od cyfrowego sprzętu i gdyby decyzja należała tylko do mnie, to pozostałbym przy niej. Jednak dzięki nowej kamerze mogliśmy użyć anamorficznych obiektywów. Mam słabość do filmów kręconych za ich pomocą, a mój operator też lubi łączyć tradycyjne obiektywy z cyfrowymi kamerami. Osiągnięty w ten sposób obraz jest wyjątkowy i pasuje do scenografii z epoki.

Przed zdjęciami dał pan obsadzie i ekipie płyty CD z muzyką. W czym miała im ona pomóc?

Nie planowałem użyć tej muzyki w filmie, ale chciałem, żeby podczas przygotowań wszyscy byli w stanie poczuć atmosferę, jaką miał mieć skończony obraz. Oczywiście storyboard zawierał też rysunki, ale muzyka wyjątkowo skutecznie tworzy właściwy nastrój, więc przygotowałem płytę.

Jak trafił pan na Kim Tae-ri, grającą tytułową służącą?

Zdecydowanie chciałem pracować z nowymi, nieopatrzonymi aktorkami, zorganizowaliśmy więc szeroko zakrojone castingi. Spotkałem podczas nich wiele wspaniałych młodych aktorek z potencjałem, ale szybko stało się jasne, że to Kim Tae-ri jest naszą Sukhui. Miała wyjątkową prezencję i kiedy wygłaszała kwestie, od razu czuć było silny charakter. Miałem podobne odczucia, kiedy podczas castingów do „Oldboya” spotkałem Kang Hye-jeong. Obie te aktorki są osobami potrafiącymi mocno wyrazić swój punkt widzenia.

wywiad-park-chan-wook-4

Czy na planie zdarzyło się, że aktorzy zaskoczyli pana jakimś gestem czy ekspresją?

Od aktorów zawsze oczekuję konkretnych rzeczy. Nie jestem typem reżysera, który wręcza im scenariusz i mówi „zaproponuj coś”. Daję aktorom niewielkie pole do popisu, ale oczywiście zdarza się, że bardzo utalentowani znajdują w nim miejsce, by wyrazić siebie w sposób, który mnie zaskakuje. Zawsze liczę na takie aktorstwo.

W jednym z wywiadów wspomniał pan, że filmy, w których sięga pan po humor, świetnie sobie radzą. Jak jest w przypadku „Służącej”?

Tu humor bierze się z faktu, że postaci ukrywają swoje prawdziwe tożsamości i jedna przed drugą udaje. Jest wiele scen, w których ich prawdziwe uczucia są skryte i postaci mówią co innego niż myślą. Może publiczność nie wybuchnie w kinie głośnym śmiechem, ale ten rodzaj humoru powinien sprawić jej przyjemność.

Jak opisałby pan „Służącą” w kilku słowach?

Thriller, dramatyczna historia o oszustach, z kilkoma nieoczekiwanymi zwrotami akcji, ale przede wszystkim to romans.

zlodziejka-sarah-waters

fot. Amazon Studios / Magnolia Pictures
źródło: Gutek Film

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: film, wywiady