Medellín jest postacią, a nie miejscem – wywiad z Jorge Franco, autorem „Dzikiej bestii”

24 sierpnia 2016

wywiad-jorge-franco-1
Został namaszczony przez Gabriela Garcíę Márqueza, a to nie zdarza się często. Opisuje mroczne perypetie przestępczego światka w kolumbijskim mieście Medellín, gdzie się wychował. Powieść „Rosario Tijeras” uczyniła go jednym z najpopularniejszych autorów iberoamerykańskich, a jej ekranizacja wyświetlana była w kinach na całym świecie. Jorge Franco dwa lata temu wydał szóstą książkę, która pod tytułem „Dzika bestia” trafiła właśnie do polskich księgarń dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Milena Buszkiewicz: Miasto, które opisujesz, jest wyjątkowo brutalnym ośrodkiem przestępczości. Ile prawdziwego Medellín znajduje się w twoich książkach?

Jorge Franco: Chociaż moje książki przedstawiają fikcję literacką, pokazują rzeczywistość Medellín w różnych okresach i pod kątem różnych tematów. Tworzę sytuacje oraz bohaterów, ale żyją oni i działają w prawdziwym mieście. Czasem mam wrażenie, że Medellín jest bardziej postacią, a nie miejscem, dlatego w pewien sposób staram się pokazać, jak miejsce to wpływa na ludzi i sytuacje.

Dlaczego akcję swojej powieści ulokowałeś w rodzinnym mieście?

Choć wyprowadziłem się stamtąd ponad 20 lat temu, a teraz mieszkam w Bogocie, to Medellín zawsze było miejscem akcji moich opowiadań i nadal jest to jedyne miasto, o którym mogę pisać. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że w Medellín spędziłem moje dzieciństwo i młodość. To właśnie z nim wiążę najgłębsze uczucia.

Czy na przestrzeni lat Medellín uległo zmianie?

Zmieniło się bardzo. Nadal mierzymy się z problemami, które pozostały po czasach kartelu narkotykowego z Medellín, nadal mamy tu wiele do zrobienia, ale teraz jest to inne miasto, które możemy pokazać światu. Pokonanie naszych problemów wymagało ugody oraz kosztowało wiele pracy, która polegała na edukacji i integracji.

wywiad-jorge-franco-2

Ponoć mieszkańcy Medellín mają ci za złe, że upowszechniasz negatywny obraz miasta? Szkodzisz też wizerunkowi kraju?

Są konserwatyści, którzy sądzą, że nasza sytuacja nie powinna być aż tak rozdmuchiwana, aby nie propagować negatywnego obrazu. Nie chcą, aby opowiadać takie historie, ale myślę, że są oni mniejszością. Większość osób z Medellín zaakceptowało moje książki, wspierają taką literaturę, to tu sprzedaje się najwięcej moich powieści. Jestem przekonany, że te książki nie kreują Medellín jako złego miejsca.

Z innej strony podczas wywiadów wspominałeś, że opisy w „Rosario Tijeras” złagodziłeś, choć rzeczywistość była dużo bardziej krwawa.

Tak, w latach osiemdziesiątych doświadczyliśmy przeraźliwie krwawych aktów przemocy. Chciałem przedstawić miłosną historię, która rozgrywa się w tych czasach w Medellín, ale nie chciałem pisać książki o mieście. Zdecydowałem więc, żeby napisać więcej o miłości, a nie o przemocy.

A czy podobne wybory towarzyszyły ci podczas pisania „Dzikiej bestii”? Czego nie umieściłeś w powieści?

„Dzika bestia” jest oparta na prawdziwej historii, zadałem sobie wiele trudu, żeby napisać tę powieść. Niektóre postacie istniały naprawdę, jak Diego, Dita, Isolda, Mono, innych bohaterów wymyśliłem, wydarzenia także były zmyślone. Zawarłem wszystko, co było historii potrzebne, nie cenzurowałem się.

wywiad-jorge-franco-3

A czy i zamek opisany w książce jest prawdziwy?

Mieszkałem w sąsiedztwie tego zamku od szóstego roku życia. Często kręciliśmy się w pobliżu z moimi przyjaciółmi. To było dla nas niesamowite, że mieszkamy obok prawdziwego zamku, w którym żyła jakaś rodzina.

Co było punktem zapalnym do napisania „Dzikiej bestii”?

Diego Echavarria, właściciel zamku, został porwany i zabity w roku 1971. To porwanie wstrząsnęło mną i pokazało inne realia mojego miasta. Trzymałem to wydarzenie w pamięci przez lata. Potem, 10 lat temu, urodziła się moja córka i zacząłem czytać jej bajki, przypominałem sobie wtedy, że gdy byłem chłopcem, obok mojego domu stał zamek, w którym ktoś żył jak król, a jego córka była jakby księżniczką, dlatego zdecydowałem się napisać tę historię.

Skąd pomysł na to, by głównym bohaterem książki uczynić germanofila?

Przy pisaniu książki trzymałem się faktów, a Diego naprawdę był germanofilem, konserwatystą, wielbicielem Wagnera. Wziął ślub z Niemką, która zamieszkała w Medellín.

wywiad-jorge-franco-4

W ogóle skąd czerpiesz inspirację, kreując swoich bohaterów?

Lubię tworzyć postacie, które mierzą się w życiu z trudną sytuacją. Lubię umieszczać je w podbramkowych sytuacjach, bo kiedy ludzie są na krawędzi, poznajemy ich uczucia i charakter.

Poza pisaniem książek zajmujesz się scenopisarstwem. Czym jest dla ciebie praca nad filmem?

Zawsze kochałem filmy. Właściwie to zdecydowałem, że zajmę się filmem, zanim chciałem zostać pisarzem. Kiedy jednak studiowałem na kierunku związanym z tworzeniem filmów w Londynie, uznałem, że wolę opowiadać historie przez książki. Myślałem, że to łatwiejsze niż robienie filmów. Tymczasem teraz przyczyniam się do tworzenia filmów, ale tylko w przypadku adaptacji moich książek.

Czy „Dzika bestia” doczeka się ekranizacji?

Jestem w kontakcie z producentami, ale żadne decyzje nie zostały dotąd podjęte.

wywiad-jorge-franco-5

Choć my poznajemy „Dziką bestię” dopiero teraz, w twoim rodzinnym kraju została wydana w 2014 roku. Czy wkrótce ukaże się coś nowego na rynku hiszpańskim?

Jeszcze nie, jestem powolnym pisarzem. Ciągle pracuję nad nową powieścią. Mam nadzieję, że ukaże się też w Polsce.

Muszę jeszcze zapytać o Gabriela Garcíę Márqueza. Jego rekomendacja na okładce książki nie jest tylko hasłem reklamowym, a czymś o wiele poważniejszym. Można powiedzieć, ze Gabo namaścił cię na swojego następcę. Czy możesz opowiedzieć historię waszego poznania i znajomości?

W 2001 roku, kiedy przebywałem w Meksyku z okazji promocji mojej książki „Paraiso Travel”, pewien znajomy Márqueza powiedział mi, że Gabo czyta moją książkę. Parę dni później poprosił przez tę osobę o spotkanie ze mną i dostałem zaproszenie do jego domu na niedzielne popołudnie. Spędziliśmy ten czas na rozmowach o książkach i filmach. Gabo poprosił, abym pojechał z nim na Kubę. Chciał żebym poprowadził z nim zajęcia literackie w Międzynarodowej Szkole Filmowej i Telewizyjnej w San Antonio, którą stworzył lata temu. Spędziłem z nim dwa tygodnie na Kubie, ucząc i dzieląc się z nim moimi spostrzeżeniami.

Rozmawiała: Milena Buszkiewicz
Tłumaczyła: Izabela Karpiszuk
fot. Daniel Santiago Salguero

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: wywiady