Czasem przyjemnie jest wziąć ograne motywy i przerobić je na nowo ? wywiad z Miroslavem Žambochem

14 lipca 2017


Miroslav Žamboch to pisarz, który nie boi się niekonwencjonalnych rozwiązań, eksperymentuje na polu fantasy oraz science-fiction, ceni sobie porywającą akcję oraz charakternych bohaterów. Polskim czytelnikom dał się poznać jako autor cykli: o Koniaszu, agencie JFK, Baklym, a także pojedynczych historii, takich jak „Łowcy”, „Percepcja” czy „W służbie klanu”. Premiera najnowszego zbioru opowieści ze świata Koniasza, zatytułowanego „Ostatni bierze wszystko”, stała się przyczynkiem do naszej rozmowy.

Marcin Waincetel: Prawdopodobnie każdy cię o to pyta, ale muszę do tego nawiązać ? ukończyłeś fizykę na Wydziale Inżynierii Jądrowej Politechniki Czeskiej w Pradze, trenowałeś sztuki walki, jesteś zafascynowany sportami ekstremalnymi. Czy mógłbyś powiedzieć, co definiuje cię dziś w największym stopniu?

Miroslav Žamboch: Zajmuję się badaniami materiałowymi dla elektrowni jądrowych, w przeszłości trochę trenowałem sztuki walki (i wciąż mam na ich punkcie bzika ? oglądam je, czytam o nich), a oprócz tego mocno zmniejszałem swoją strefę komfortu poprzez szybką jazdę na motorze. Dziś jestem bardziej wirtualnym sportsmenem. Mam nadzieję, że nieco uściśliłem informacje. Sądzę, że składam się po części ze wszystkiego, co wymieniłeś. Jestem przez te rzeczy zdefiniowany w taki sam sposób, w jaki definiuje się różne stopy metali ? przez ich związki, składniki.

Możemy zaryzykować stwierdzenie, że jesteś jednym z najpopularniejszych współczesnych czeskich pisarzy w Polsce. Jak to się stało, że rozpocząłeś współpracę z Fabryką Słów?

Oto jest pytanie! Z tego, co wiem, Fabryka Słów poszukiwała opowieści, które pasowałyby do ich własnych upodobań, i dostali rekomendację na temat mojej twórczości od jednego, miłego faceta. Niestety, nie żyje, więc nie mogę mu już podziękować.

Czy to prawda, że rozumiesz język polski? Słyszałem, że w przeszłości odwiedzałeś bibliotekę Instytutu Polskiego w Pradze, gdzie wypożyczyłeś książkę „Stalowy Szczur” Harry?ego Harrisona, dzięki której zacząłeś poznawać nasz język (czeski przekład tej powieści wyszedł dopiero dwa lata później).

Tak, to prawda. W latach 90. w twoim kraju publikowano zdecydowanie więcej książek z gatunku fantasy i science-fiction niż w Czechach. Instytut Polski stanowił jedną z możliwości dotarcia do nich. Na szczęście w czasach socjalistycznych oglądałem polską telewizję, która była lepsza niż czeska, dzięki czemu trochę rozumiałem język. Jednak nie mogę powiedzieć, że władam nim biegle. Powiedzmy, że rozumiem jakieś 90% z tego, co się mówi, nie potrafię jednak wysławiać się po polsku.

Podobno „Mrocznego zbawiciela” zacząłeś pisać wyłącznie dla siebie, po to, aby się nieco zrelaksować.

Nigdy nie myślałem o tym, aby publikować „Mrocznego zbawiciela”. Zacząłem ją niczym jakąś grę, zupełnie dla zabawy. Więc w pewnych fragmentach ta powieść jest nieco bardziej ekspresyjna, niż mam to w zwyczaju. A została opublikowana, ponieważ w trakcie degustacji wina z moim przyjacielem i wydawcą opowiedziałem mu o tej historii. A on chciał na to spojrzeć.

Zdaje się, że lubisz eksperymentować, tworzyć oryginalne światy. Dla przykładu w książce „Sierżant” przedstawiasz królestwo, w którym magia i technika znajdują się w równowadze, a jakiekolwiek zachwianie pomiędzy nimi może doprowadzić do zniszczenia całej rzeczywistości.

To również forma pewnej zabawy. Tworzenie całych światów i zaludnienie ich jest tego wielką częścią.

Bawisz się też dobrze znanymi pomysłami ? na przykład motywem wampirów w „Percepcji”.

Wiesz, każdy z nas czytał mnóstwo historii o wampirach i tego typu rzeczach. Ale czy byłeś po ich lekturze całkowicie zadowolony? Ja nie, dlatego spróbowałem napisać o nich w sposób, który całkowicie mi odpowiada. Podobnie z wilkołakami, wojownikami, magami. Czasem przyjemnie jest wziąć ograne motywy i przerobić je na nowo.

„Ostatni bierze wszystko”, twój najnowszy zbiór, który niedawno ukazał się w Polsce, osadzony jest w świecie Koniasza, jednak historie zawarte w książce nie dotyczą głównego bohatera. Dlaczego?

Okres czasu, w jakim rozgrywają się opowieści ze świata Koniasza, obejmuje ponad cztery stulecia. Opisałem więc wydarzenia, które miały miejsce przed jego pojawieniem, i są kluczowe dla czasów, w których on będzie żyć. Prawdę mówiąc, zacząłem od „Długiego sprintu”, który poprzedza Koniasza.

Zbiór „Ostatni bierze wszystko” charakteryzuje dynamiczna akcja i nietypowe motywy ? mam tutaj na myśli chociażby rytuał wolnych łowów, który opisujesz we wspomnianym „Długim sprincie”. Jeśli w ciągu 30 dni przed koronacją komuś udało się zabić pretendenta do królewskiego tronu, wtedy sam zostawał władcą i rozpoczynał nową dynastię. Skąd wziął się pomysł tego rytuału?

Część pomysłu zawarta jest już w tytule opowiadania ? „Długi sprint”. Nie możesz przecież biec sprintem na długim dystansie, to sprzeczność. Ale jeśli tego nie zrobisz, to zginiesz. Więc próbujesz tak bardzo, jak to tylko możliwe. A jeśli jesteś czarodziejem, jednym z najlepszych albo najlepszym, to kto wie, być może masz szansę. Druga część pomysłu wiąże się z dewizą „jeden przeciwko wszystkim”.

Wiem, że cenisz twórczość m.in. Tolkiena oraz Lema. Jednak jestem ciekaw, kogo jeszcze, oprócz twórców fantastyki, lubisz czytać?

Choćby Dashiela Hammeta, Ericha Marię Remarque’a, Raymonda Chandlera, Johna McDonalda, Neala Ashera i wielu innych.

Jak myślisz, skąd bierze się tak wielka popularność literatury fantastycznej? Zarówno współcześnie, jak i przed laty.

Uważasz, że naprawdę jest taka popularna? Nie jestem tego do końca taki pewny. Historie o związkach czy typowe thrillery są według mnie bardziej popularne. To dla mnie nieszczęście ? zarówno jako dla czytelnika, jak i pisarza! (śmiech)

Czy możesz mi powiedzieć, nad czym obecnie pracujesz?

Mogę. Jest to powieść z Baklym. Roboczy tytuł to „Szukając śmierci”. Najtrudniejszym zadaniem jest zabicie człowieka, który nie jest zainteresowany własnym życiem. A jeśli jest w dodatku maszyną do zabijania od pięt aż po czubek głowy… może to wywrócić cały świat do góry nogami. Ale fabuła opowieści jest znacznie bardziej skomplikowana niż to, co tu przedstawiłem. Czarodzieje testują broń ostateczną, klany ninja walczą o władzę, nadchodzi wojna… Ot, zwykła historia fantasy. (śmiech)

Przepytywał: Marcin Waincetel

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: wywiady