Chciałem dotrzeć do Michela ? wywiad z Guillaumem Nicloux, reżyserem filmu „Porwanie Michela Houellebecqa”

16 września 2014

Guillaume-Nicloux-wywiad
Przez lata pracował w paryskim teatrze. W kinie zadebiutował w 1990 roku filmem „Les enfants volants”, prezentowanym na Berlinale. Do jego największych sukcesów należą „Tamta kobieta” (2003) z Thierrym Lhermittem i „Kamienny krąg” (2006) z Moniką Bellucci i Catherine Deneuve. Teraz, za sprawą filmu „Porwanie Michela Houellebecqa”, ma szansę powtórzyć ten sukces. Prezentujemy krótką rozmowę z reżyserem Guillaumem Nicloux na temat jego najnowszej produkcji oraz głównego bohatera filmu, francuskiego pisarza Michela Houellebecqa.

W „Mapie i terytorium” Houellebecq umieszcza samego siebie, ale w wersji wyolbrzymionej przez media…

Guillaume Nicloux: Nie czytałem powieści.

Naprawdę?

W ogóle nie interesował mnie Michel Houellebecq. Zainteresowany byłem Michelem Thomasem [prawdziwe nazwisko pisarza]. On jest człowiekiem, nie pisarzem, a jako filmowca interesują mnie ludzie. Zależało mi więc, żeby pokazać człowieka, a nie pisarza który ma dość wyrobiony w mediach obraz prowokatora, który robi wokół siebie sporo szumu. A ja chciałem dotrzeć do Michela ? jego słabości, jego humorów, jego złych stron. Wszystkiego tego, co świadczy o człowieczeństwie, a nie jest pozą dla mediów. Chciałem z niego zrzucić ten kostium i pokazać jego najprawdziwsze, najbardziej szczere oblicze.

Proszę zwrócić uwagę, że w telewizji Michel nigdy nie jest zabawny, w filmie jest wręcz przeciwnie.

porwanie-michela-houellebecqa-wyw1

Znaliście się wcześniej, prawda?

Tak, wystąpił w jednym z moich poprzednich filmów i jakieś 15 lat temu napisaliśmy wspólnie powieść.

Czy pomysł na ten film pojawił się po zniknięciu Houellebecqa podczas trasy promocyjnej jego książki?

Nie. Myślałem o podobnym projekcie tuż po tym, jak po raz pierwszy wspólnie pracowaliśmy na planie. Od tamtej chwili zacząłem myśleć o historii, która kręciłaby się wokół Michela, ale nie pisarza, tylko prawdziwej osoby.

Czy życie w niewoli bardzo różni się od tego, które Houellebecq prowadzi normalnie w Paryżu?

Wydaje mi się, że bardzo się różni. Jego paryskie życie jest bardzo monotonne. Sam w filmie określa je mianem „smutnego”. To porwanie przywraca mu wręcz prawdziwy smak życia. Spotyka się podczas niego z zupełnie innymi ludźmi, z którymi zaczynają łączyć go zupełnie inne niż zazwyczaj relacje. Dzięki porwaniu robi rzeczy, których nie zrobiłby w innej sytuacji: kocha się z młodą muzułmanką, jedzie samochodem 220 kilometrów na godzinę, uczy się boksować…

A wszystko to w zaledwie kilka dni. Poza tym dużo pije i ma napady złości, co w Paryżu w ogóle mu się nie zdarza.

Jest panu znany termin „syndrom sztokholmski”?

Oczywiście, ale w moim filmie mamy do czynienia z jego odwrotnością.

porwanie-michela-houellebecqa-wyw2

Jak powstawał scenariusz filmu? Czy pozwalał pan aktorom improwizować, czy to Michel nadawał ton dialogom?

Napisałem główne linie dialogowe i te fragmenty staraliśmy się kręcić bez cięć. Na przykład sceny rozmów przy posiłkach kręciliśmy w jednym ujęciu, ale czterema kamerami. Aktorzy mieli narzucone tematy rozmów, jak na przykład Polska, Le Corbusier, MMA, Europa… Ale też każdy z aktorów dostawał ode mnie wskazówki, co ma powiedzieć, o których nie wiedzieli inni. Dzięki temu udało się osiągnąć wrażenie prawdziwych dyskusji, wymiany poglądów.

Co myśli pan o Houellebecqu jako pisarzu?

Dla mnie to najważniejszy obecnie francuski pisarz. Stawiam go na równi z Celinem, Jeanem Genetem, czy Julienem Gracq’em. To prowokatorzy, którzy swoją literaturą każą nam myśleć. To też postaci, które kochają media, bo nigdy nie można przewidzieć, co powiedzą albo zrobią.

Polska premiera „Porwania Michela Houellebecqa” zapowiedziana jest na 26 września 2014. Poniżej możecie zobaczyć zwiastun filmu:

Tematy: , , , , ,

Kategoria: wywiady