Zafałszowane i toksyczne relacje w PRL-u – recenzja książki „Miłe Natalii początki” Olga Rudnicka

24 maja 2019

Olga Rudnicka „Miłe Natalii początki”, wyd. Prószyński i S-ka
Ocena: 7,5 / 10

Jarosław Sucharski potrafi kłamać i manipulować. Zdarza mu się, choć rzadko, mówić również prawdę. Wszystko ma jednak swoją cenę. O tym, jak wielką, pisze Olga Rudnicka w powieści „Miłe Natalii początki”, która odsłania – no właśnie – początki kryminalnego cyklu „Natalii 5”. Sucharski jest bowiem ojcem piątki niezwyczajnych kobiet o tym samym imieniu.

Bohatera obyczajowej opowieści z sensacyjną domieszką poznajemy, gdy ma niespełna dziesięć lat. Jest wyjątkowo bystry, charyzmatyczny, zdolny i ambitny. Zwraca uwagę. Zainteresował się nim Kazimierz Kozbroda, oficer służ bezpieczeństwa, początkowo major, później generał, który postanowił zostać opiekunem Jarka. Nieformalnym, bo młodzian jest półsierotą – wychowuje się z matką i babcią. Kobiety są w życiu chłopca wyjątkowo ważne. W przyszłości będą stanowić dla niego zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Olga Rudnicka w ciekawy sposób określa społeczne role żeńskiej części naszego społeczeństwa począwszy od połowy lat 60. ubiegłego stulecia, aż do czasów współczesnych. Na kartach powieści znajdziemy nadopiekuńcze matki, toksyczne karierowiczki, niewiasty śmiałe i pruderyjne, proste i skomplikowane. W różnorodności tkwi siła.

Złożoną postacią jest zresztą sam Jarosław Sucharski. Szczególna więź łącząca go z Kozibrodą pozwala nam zastanowić się nad relacją mistrz-uczeń i ojciec-syn. Sucharski był bowiem wychowywany na człowieka biegłego w interesach, znawcę historii sztuki i dyplomacji, którego do własnych celów wykorzystać – choć nie jest to najtrafniejsze określenie – chciał esbek. Relacja pomiędzy bohaterami zbudowana jest na przyjaźni, poczuciu bezpieczeństwa, ale też rosnącej ambicji. Zasadnicza intryga sensacyjna wiąże się zaś z wyjątkowo cennymi eksponatami, przede wszystkim dziełami Picassa, których wartość miała procentować także po obaleniu komunistycznego systemu… Olga Rudnicka wykazała się w tym względzie pomysłem i udowodniła warsztatową sprawność. Polityczne gierki na szczytach władzy są odpowiednio zniuansowane i po prostu angażujące.

Bardziej interesująca niż gra, w której uczeń może przerosnąć mistrza, jest jednak warstwa obyczajowa. Jarosław Sucharski sportretowany został bowiem jako kłamca i bigamista, ale też osoba niejednoznacznie zła, raczej pogubiona. W realiach socjalistycznej Polski odnajduje chwilowe przyjemności u boku kobiet, z którymi stara się tworzyć związki, a nawet małżeństwa. Dowodem na spełnienie – choćby chwilowe – jest owoc poczęcia. Córki o imieniu… Natalia. Żadna z nich nie wie jednak, że ma siostrę. Przynajmniej do czasu… ale to już historie, którym Olga Rudnicka uwagę poświęca w swoim popularnym cyklu, począwszy od powieści „Natalii 5”.

Autorka potrafi w przekonywujący sposób oddać skomplikowany świat Jarosława S. – przemytnika i dyplomaty, męża i kochanka, inteligenta i głupca zarazem – który ewidentnie nie radzi sobie z określeniem życiowych priorytetów. „Miłe Natalii początki” to powieść gatunkowo lekka i przyjemna w odbiorze, choć poruszająca ważkie sprawy, intrygująca, bo ukazująca zafałszowane relacje. Obyczajowa lustracja stanowiąca udany wstęp do kryminalnego cyklu Olgi Rudnickiej.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje