Wspominając Haśkę

16 października 2015

haska-poswiatowskaMariola Pryzwan „Haśka. Poświatowska we wspomnieniach i listach”, wyd. Marginesy
Ocena: (brak)*

Choć od jej śmierci minęło blisko pół wieku, wciąż cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem miłośników lirycznej strony literatury. Dowodzić tego mogą ostatnie publikacje: zeszłoroczne „Uparte serce”, a teraz „Haśka”. Wprawdzie ta druga to jedynie wznowienie, ale wzbogacone o niepublikowane w poprzednim wydaniu materiały, które, jak to Marginesy mają w zwyczaju, podane zostały w okazałej szacie graficznej.

Poświatowska odeszła młodo. Jej osoby jednak, w odróżnieniu od kolegów po piórze, nie otoczył nimb legendy. Nie targnęła się na własne życie, nie zatraciła w maratonach alkoholowych bądź narkotycznych. Przyczyna odejścia była zgoła mniej efektowna. Zawiniło serce ? choroba wykryta w wieku dziewięciu lat, która odcisnęła piętno na całym jej krótkim życiu. Stan małej Haśki (a w zasadzie Heli, bo pod takim imieniem się urodziła) był na tyle poważny, że po dwóch latach przestała chodzić do szkoły. Uczyła się w domu razem z matką. I jeździła od lekarzy do lekarzy, wolny czas poświęcając na pisanie wierszy.

Choć choroba z pewnością była przekleństwem, to pośrednio dzięki niej Poświatowska zaczęła publikować. Zaprzyjaźniony lekarz, chcąc odsunąć od młodej dziewczyny myśli o śmierci, zdecydował się na niekonwencjonalną terapię. Zauważywszy, że pacjentka garnie się do poezji, nałogowo czyta i pisze wiersze, przyprowadził do niej Wisławę Szymborską. Przyszła noblistka, wówczas już zauważana autorka z książkowym dorobkiem i dziennikarka „Życia Literackiego”, miała pomóc dziewczynie zostać poetką i tym samym wypełnić jej głowę myślami o twórczości. Udało się. Poświatowska zadebiutowała w ogólnopolskiej prasie, potem przyszły autorskie książki: jedna, druga. Młoda poetka stała się sensacją artystyczną Krakowa, zaczęli lgnąć do niej aktorzy, muzycy, poeci. Kariera literacka mogłaby trwać długo, a może i doczekać międzynarodowego uznania. Niestety, w zawartych w tej książce wspomnieniach choroba oraz związane z nią operacje powracają jak refren, wieszcząc nieuniknione – nawet z punktu widzenia lekarzy – zakończenie.

Autorkę „Haśki”, Mariolę Pryzwan, trudno nazwać typową pisarką. Nie ma w tym stwierdzeniu nic obraźliwego, zwłaszcza że ona sama raczej do tego miana nie pretenduje, gdyż na większości swoich książek poprzedza nazwisko adnotacją „zebrała i opracowała”. Można powiedzieć, że Mariola Pryzwan pełni więc rolę skrupulatnej archiwistki, która z pasją przekopuje się przez stare gazety, książki, audycje radiowe, nawiązuje kontakt z bliskimi interesujących ją postaci z firmamentu literatury, filmu i estrady, nierzadko sobie tylko znaną metodą nakłaniając ich do zwierzeń, do których inni nakłonić ich by nie zdołali. Tak jest chociażby z zawartymi w tym tomie wspomnieniami niewidomego poety Ireneusza Morawskiego, adresata „Opowieści do przyjaciela”, którego łączyła z Poświatowską więź o wiele głębsza niż tylko przyjaźń. Przez lata konsekwentnie odmawiał mówienia publicznie o swych relacjach z Haśką. Dla Marioli Pryzwan zrobił wyjątek, wierząc, że może obdarzyć ją zaufaniem.

Wspomnienia zawarte w „Haśce” nie są ułożone chronologicznie. W wypowiedziach wciąż powracają te same tematy ? choroba, operacja, wiersze. Książka jednak rzuca też nieco światła na tę bardziej ludzką, a mniej natchnioną stronę Poświatowskiej. Dowiadujemy się, jak obsesyjnie dbała o urodę, do tego stopnia, że przyklejała sobie na czoło kawałki taśmy klejącej, aby nie porobiły jej się zmarszczki. Zamiłowaniem darzyła też modne ubrania, co uwidacznia się choćby na licznie zebranych w książce fotografiach. Ireneusz Morawski zauważa ? choć czyni to bardzo ostrożnie ? że Poświatowska była egoistyczna i egotyczna. Dowodzą tego jej listy. Skupia się w nich głównie na sobie, swoich doznaniach. Ta przypadłość wzięła się zapewne z choroby. Problemami zdrowotnymi Haśki żył cały jej dom, wszystko podporządkowane było potrzebom słabowitej dziewczyny. Ba, żyła nimi cała Polska, śledząc na łamach „Przekroju” listy poetki do matki i lekarza, wysyłane ze Stanów, gdzie udała się na operację. Trochę szkoda, że Mariola Pryzwan nie dokopała się do archiwów PRL-owskich władz. Procedury związane z udzielaniem zgody na wyjazdy zagraniczne Poświatowskiej mogły pozostawić w dokumentacji interesujący ślad. Mimochodem potraktowano romans Haśki z dużo młodszym partnerem i wynikłą z tego próbę samobójczą oraz owiane tajemnicą relacje z Jerzym Kosińskim. Chciałoby się, aby tej ludzkiej strony poetki było tu jeszcze więcej. W książce zabierają jednak głos głównie jej najbliżsi, którzy najwyraźniej nie chcą wypowiadać się o zmarłej w mniej jednoznaczny sposób. Jednych ta pomnikowość może zniechęcić, inni potraktują lekturę jako kolejne spotkanie z twórczością poetki, która była wolna od kontrowersji i sensacji.

Artur Maszota

*Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje