Wolność w klatce – komiksowy obraz Korei Północnej – recenzja komiksu „Pjongjang” Guya Delisle’a

18 listopada 2018

Guy Delisle „Pjongjang”, tłum. Katarzyna Szajewska, wyd. Kultura Gniewu
Ocena: 9 / 10

Pjongjang to stolica i największe miasto Korei Północnej, a równocześnie tytuł komiksu stworzonego przez Guya Delisle’a. Opublikowane przez Kulturę Gniewu dzieło to literacko-graficzny zapis pobytu autora w reżimowym państwie.

Dlaczego – jak w tytule – można mówić o wolności w klatce? Otóż Delisle miał okazję odbyć zawodową podróż do stolicy Korei Północnej, gdzie pracował jako artysta nadzorujący podwykonawców w tamtejszej wytwórni filmów animowanych. Kanadyjczyk żył na prawach wolnego człowieka, można powiedzieć: obywatela świata, jednak trasy, którymi poruszał się podczas dwumiesięcznego pobytu w odizolowanym państwie, zostały już z góry ustalone. Był więc człowiekiem wolnym, ale w pewnym sensie zamkniętym w klatce.

Delisle nie miał większych szans na to, żeby poznać prawdziwy Pjongjang, a to dlatego, że każdy jego ruch był nieustannie obserwowany. W wyprawach od hotelu do pracy czy od muzeum sztuki na cześć Kim Dzong Ila do kina lub innej placówki kulturalnej imienia Kim Ir Sena czujnie pilotowali go „towarzysz przewodnik” oraz „towarzysz tłumacz”. Chwile wolności autor smakował podczas rozmów z innymi obcokrajowcami na imprezach branżowych, a także – i to chyba najbardziej – w momentach ciszy, kosztując prozę Orwella (a konkretnie „Rok 1984”).

Wybór akurat takiej lektury jest, rzecz jasna, nieprzypadkowy, bo łatwo przecież jest wysnuć analogie pomiędzy antyutopijnym dziełem Brytyjczyka a rzeczywistością Pjongjangu, stolicy socjalistycznej republiki, która tak naprawdę jest totalitarną dyktaturą, państwem dziwnym, tajemniczym, pełnym absurdów i przerażającym. W swoim komiksowym dzienniku Delisle bardzo sprawnie łączy kronikarski zapis z cytatami z Orwella – analizuje wybrane fragmenty odnoszące się do kultu władzy, braku prywatności, społecznej fasadowości i wszechobecnej propagandy.

Kanadyjski artysta zebrał okruchy z codziennej egzystencji w Korei Północnej i doprawił je humorem, tworząc coś, co można by określić mianem „koreańskich bareizmów”, w których wyśmiewa totalitarną nowomowę. „Pjongang” jest jednak komiksem, w którym zawiera się gorzka prawda o życiu w opresyjnym, nieludzkim państwie, gdzie człowiek stanowi niewiele znaczący numerek. Nic dziwnego, że komiks Delisle’a swego czasu uznano w USA za jedną z najciekawszych pozycji z kategorii literatury faktu, zdobył też nominacje do Nagród Eisnera i trafił na prestiżową listę najlepszych komiksów tygodnika „Time”.

„Pjongjang” to opowieść, która nie pozostawia obojętnym, jest też po prostu niezwykle ciekawym zapisem podróży do obcego, niezbadanego świata. Znajdziemy w nim też wspaniałą myśl: „Do jakiego momentu możemy manipulować umysłem jednostki? Wiele będziemy mogli dowiedzieć się na ten temat, gdy ten kraj się otworzy lub upadnie”. Zanim to jednak nastąpi – poznajcie komiks, który otwiera drzwi do państwa za żelazną kurtyną. Zdecydowanie warto.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje