Wolna wola i nigeryjskie duchy – recenzja książki „Orkiestra bezbronnych” Chigozie Obiomy

17 listopada 2020

Chigozie Obioma „Orkiestra bezbronnych”, tłum. Magdalena Słysz, wyd. Albatros
Ocena: 9 / 10

Romantycznie zakochani, społecznie wykluczeni. Targani namiętnościami, szukający siebie, a także domu, do którego wrócą po rozłące… W historii Chinonso i Ndali, głównych bohaterów nominowanej do Bookera „Orkiestry bezbronnych”, odnaleźć możemy współczesne odczytanie „Odysei”. Czy to znaczy, że jej autor, Chigozie Obioma, mógłby być uważany za Homera naszych czasów?

Od tragedii dzieliło ich tak naprawdę kilka dłuższych chwil. Losy młodego Chinonso i pięknej Ndali połączyły się, gdy chłopcu udało się powstrzymać dziewczynę od samobójczego skoku z wiaduktu autostrady. Co doprowadziło ją do tak desperackiego kroku? W jakich okolicznościach nadeszła pomoc? Czy oboje byli w pełni świadomi swoich działań? Pytanie o wolną wolę jest jednym z fundamentalnych motywów „Orkiestry bezbronnych”. Podobną problematykę Obioma poruszał już w „Rybakach”, a więc swojej debiutanckiej powieści, dzięki której też dostał się do finału Nagrody Bookera.

Ciekawe jest to, że nigeryjski pisarz pozostaje może nie tyle wędrowcem – wszak na dobre osiadł w USA – co obserwatorem, który na kraj swoich przodków patrzy z dystansu. Trochę jak Chi – narrator tej powieści rozpoczynającej się na przedmieściach jednego z dużych nigeryjskich miast. To opiekuńczy duch, który jednak nie tyle kieruje, co naprowadza śmiertelników na drogę moralnego dobra. O tym, że nie jest to droga usłana różami, Chinonso przekona się, próbując dotrzeć do swojej ukochanej. Dzielą ich jednak granice – społeczne i kulturowe.

Wszystko dlatego, że według rodziny Ndali jej przeznaczenie nie jest związane z chłopakiem, który żyje na farmie wśród kur. Bieda, a co za nią idzie nierówność, jest przeszkodą. Aby wejść do lepszego świata, Chinonso sprzedaje więc wszystko, co posiada, a następnie opuszcza dom, aby zdobyć wykształcenie na uniwersytecie na Cyprze. Niczym mityczny Odys wyrusza na wojnę, w której stawką jest honor, miłość i godność. Powrotna podróż do „Itaki” jest naznaczona cierpieniem i próbami charakteru.

Obioma z dużą wrażliwością wykorzystuje archetyp wędrowca, kreśląc bardzo osobistą opowieść. Sam autor wyjechał studiować na Cyprze, gdzie spotkał mężczyznę, który dla miłości był w stanie poświęcić właściwie wszystko. Poniekąd rekonstruując historię dawnego znajomego, z nowymi motywacjami i okolicznościami, Obioma stworzył niezwykle barwną opowieść o przemianie człowieka, a przy okazji pokazał hierarchiczność nigeryjskiej kultury. To ważna lekcja historii odnosząca się do duchowości ludzi współczesnego świata.

Nie ma w „Orkiestrze bezbronnych” fałszywej melodii. To nieco melancholijna, wieloznaczna książka, nawiązująca do nigeryjskiego folkloru. Być może Obioma to faktycznie Homer XXI wieku, przynajmniej w tym sensie, że tworzy mit, dzięki któremu łatwiej zrozumieć naszą rzeczywistość – bez względu na szerokość geograficzną.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje