Wiwisekcja rosyjskiego terroru

6 lutego 2014

Dzienniki rosyjskieIgort „Dzienniki rosyjskie (Zapomniana wojna na Kaukazie)”, wyd. Timof i cisi wspólnicy
Ocena: 8 / 10

23 października 2002 roku w moskiewskim teatrze doszło do jednego z najbardziej tragicznych ataków terrorystycznych w dwudziestym pierwszym wieku. Grupa zdeterminowanych czeczeńskich bojowników z oddziału Mowsara Barajewa zabarykadowała się w budynku z niewinnymi widzami musicalu „Nord-Ost” (w sumie w teatrze było wtedy ponad 920 osób). Rolę pośrednika podczas negocjacji z oddziałem komando powierzono znanej dziennikarce śledczej, Annie Politkowskiej ? niewygodnej dla rządu specjalistce od kwestii kaukaskich Czeczenów. Ostatecznie, akcja mająca na celu ocalenie zakładników zakończyła się krwawą rzezią (zginęło stu trzydziestu trzech cywili i prawie wszyscy terroryści). Niespełna cztery lata po tych dramatycznych wydarzeniach Politkowska została zastrzelona w windzie bloku, w którym mieszkała. Opowieść graficzna „Dzienniki rosyjskie (Zapomniana wojna w Kaukazie)” autorstwa Igorta to godny hołd złożony nieprzekupnej dziennikarce, a także odważna próba wiwisekcji rosyjskiego terroru.

Igort, a konkretnie Igor Tuveri, to człowiek instytucja ? zręczny rysownik, uważny scenarzysta i zawzięty wydawca, który znacząco wpłynął na rozwój branży komiksowej w rodzimych Włoszech. Jako jeden z pierwszych europejskich twórców, z wielką pompą zaczął publikować swoje komiksy w Kraju Kwitnącej Wiśni (popularna w Japonii seria „Amore et Yuri”). W 2002 roku Igort zabłysnął powieścią graficzną „5 to liczba doskonała” (wydaną u nas w 2008 roku nakładem Kultury Gniewu), gdzie ukazał przejmujące losy sędziwego mafiosa w stanie spoczynku, Peppino Lo Cicero. Owa historia to zjawiskowy portret brutalnej zemsty niegdysiejszego zabójcy, w którym niebagatelną rolę odgrywają sny i fantasmagorie Peppino oraz pozostałych bohaterów komiksu. Od dłuższego czasu trwają przymiarki to zekranizowana tego oryginalnego dramatu obyczajowego z gangsterską otoczką. W ostatnim czasie w naszym kraju wydano dwa niebywale dosadne, autentyczne i mroczne albumy włoskiego artysty ? „Dzienniki ukraińskie” i recenzowane „Dzienniki rosyjskie”. Oba świetnie wpisują się w nurt komiksowego reportażu, stanowiąc przy tym ważny głos w dyskusji o sytuacji społeczno-politycznej naszych wschodnich sąsiadów.

Dzienniki rosyjskie - rysunek

Twórca „Dzienników rosyjskich”, jak na prawdziwego dziennikarza przystało, spędził prawie dwa lata na Ukrainie i w Rosji, prowadząc szereg rozmów z osobami wiedzącymi sporo o okrucieństwie wyrządzanym przez wojsko i policję z rozkazu władzy. W recenzowanym albumie z aptekarską precyzją obrysował główne założenia oraz historyczne fakty i zawiłości konfliktu zbrojnego rosyjskiego wojska z partyzanckimi oddziałami Czeczenów. Igort odwiedza miejsce, w którym zabito znaną działaczkę, wyrażając swe ubolewanie z powodu jej przedwczesnej śmierci. Wygłasza przy tym jakże wstrząsającą opinię dotyczącą wolności słowa w kraju rządzonym twardą ręką przez Putina: „Umrzeć za prawdę, mając 48 lat. To zdarza się w dzisiejszych czasach w Rosji. Umrzeć za publikację niewygodnych faktów”.

Oprócz przybliżenia czytelnikom sylwetki Anny Politkowskiej wnikliwy scenarzysta prezentuje równie ponure losy innych działaczy: dziennikarki Anastazji Baburowej czy adwokata torturowanych Czeczenów, Stanisława Markiełowa. Ich również pozbawiono życia w imię chorych ideałów i zatuszowania obrazu rzeczywistości. Igort na przykładzie młodego Musy ukazuje krzywdy, jakie bezlitośni żołnierze wyrządzili ludziom czeczeńskiego pochodzenia. Obóz filtracyjny w Czernokozowie, w którym przetrzymywano Musę i jego współbraci, to istne pandemonium, gdzie życie ludzkie nie ma żadnego znaczenia, a zezwierzęcenie strażników przyjmuje niebotyczne rozmiary. Gwałty na nieletnich, męka brutalnie ranionych nieszczęśników, piekielna ścieżka, na której dochodziło do częstokroć śmiertelnych pobić przez rzeszę fanatyków. Trudno uwierzyć, że takie zdarzenia mają współcześnie rację bytu i to w państwie powszechnie uważanym za cywilizowane. Włoski demaskator dociera także do byłego żołnierza, który dokładnie opowiada o bezwzględności oraz haniebnych czynach, odciskających trwałe piętno na jego duszy.

W „Dziennikach rosyjskich” wzorowo wypadają sugestywne ilustracje Igorta, idealnie oddające ponury ton opowieści. Artysta bezbłędnie przetwarza znane dzieła malarskie o antywojennym wydźwięku. Na jednym z kadrów dostrzegamy wiekową kobietę zastygłą w panicznym bezruchu nad zwłokami zmasakrowanego, pozbawionego głowy, syna. Tuż za staruszką włoski rysownik przedstawił własną wersję słynnego obrazu „Guernica” Pabla Picassa. Takich apetycznych smaczków znajdziemy w albumie co niemiara. Chwała oficynie Timof i cisi wspólnicy za bardzo dobre wydanie komiksu. Wrażenie sprawiają: grube, solidne i specjalnie pożółkłe strony, jakby żywcem przeniesione ze zmurszałego albumu, oraz sepiowa kolorystyka.

„Zapomniana wojna w Kaukazie” to rzetelne, koszmarne, pozbawione szans na zmianę niekorzystnego stanu rzeczy odwzorowanie głównych grzechów rosyjskich deputowanych oraz bezduszności służb porządkowych w stosunku do Czeczenów. Igort próbuje znaleźć historyczne źródła tego niekończącego się konfliktu, choć wyłącznie nakreśla niektóre zdarzenia i postaci (Al-Mansur, Lew Tołstoj czy współcześnie, Szamil Basajew), nie wgłębiając się zbytnio w podawaną tematykę. W przeciwieństwie do niedawno wydanych „Najlepszych wrogów” Davida B. i Jean-Pierre’a Filiu graficzny reportaż Włocha ma bardziej emocjonalny charakter, a zebrane w nim wiadomości mogą być zbyt ogólnikowe dla badaczy tego zjawiska. Co i tak nie umniejsza końcowej, wysokiej oceny „Dzienników rosyjskich”.

Wiwisekcja Igorta zakończyła się powodzeniem. Nie ma zatem co owijać w bawełnę ? źle się dzieje w państwie rosyjskim.

Mirosław Skrzydło

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje