Wampirom z uśmiechem do twarzy

4 listopada 2017

Tadeusz Baranowski „Bezdomne wampiry o zmroku”, wyd. Kultura Gniewu
Ocena: 8 / 10

Knują i się smucą. Szukają szczęścia, choć zazwyczaj natrafiają na niefart. Okazuje się, że Dzieci Nocy ? wampiry, rzecz jasna! ? wcale nie wiodą takiego łatwego żywota. W komiksie „Bezdomne wampiry o zmroku” Tadeusza Baranowskiego poznajemy cienie egzystencji tych krwiolubnych istot. Groza ustąpiła w tym albumie miejsca humorowi, a fantastycznie spuentowane opowiastki potrafią wywrzeć szczególne wrażenie. I to zarówno na małych, jak i nieco większych miłośnikach wampirzych historyjek. Słowo krwi, znaczy ? honoru!

Tadeusz Baranowski to żyjąca legenda polskiej sztuki komiksowej. Scenarzysta i rysownik, ilustrator oraz grafik. Twórca takich tytułów, jak „Antresolka profesorka Nerwosolka”, „Podróż smokiem Diplodokiem” czy „Skąd się bierze woda sodowa”, żeby wspomnieć tylko kilka z najważniejszych publikacji artysty, to już dzisiaj kanon rodzimej kultury obrazkowej. Bardzo ciekawie w tym kontekście lokuje się album z wampirami, w którym zebrano historie z lat 1985-2009 ? czasowa rozpiętość publikacji może być już walorem samym w sobie, poznajemy przecież bogaty wycinek twórczości rodzimego mistrza. Ale nie tylko z tego względu powinniśmy zwrócić uwagę na „Bezdomne wampiry o zmroku”.

A to dlatego, że tytułowe bestyjki ? dokładnie Szlurp i Burp ? po prostu dają się lubić. To gamoniowate, nieogarnięte, ale przez to nader urocze istoty, którym Baranowski przypisał tradycyjne wampirze cechy ? alergicznie reagują na światło (owszem), osikowy kołek (jak najbardziej), ich dieta składa się z krwistych trunków (a jakże!), jednak równocześnie są nieco strachliwe wobec… ludzi. Brzydzą się też zapijaczonymi kloszardami, a przecież w jakiś sposób trzeba zaspokoić potrzeby, o czym dowiadujemy się z opowieści „Głodnemu krew na myśli”. Wariacja na temat słynnego przysłowia znajduje tutaj bardzo nieoczywistą formę!

Baranowski oprócz tego, że jest twórcą pomysłowym i dowcipnym, to jeszcze autoironicznym! Daje się to poznać po wypowiedziach Szlurpa i Burpa, którzy nie oszczędzają swojego komiksowego stwórcy. Mówiąc wprost: „żeby chociaż nasz autor miał amerykańskie nazwisko”, wampirzy duet zdaje się przekonywać, że to właśnie dzięki temu mógłby osiągnąć większą popularność na zachodzie. A co do twórczej kreatywności i pragnienia sławy ? jeden z epizodów („Szlurp & Blurp kontra Thorgal”) to doskonałe dworowanie z ikonicznej serii Van-Hamme?a i Rosińskiego, a także intertekstualna gra z popkulturą! Cudne, nie tylko dla fanów „Thorgala”, ale też zajmujących opowieści fantasy!

Baśniowy i humorystyczny charakter powiastek udało się uzyskać za sprawą kreskówkowej stylistyki, z której słynie polski klasyk. Baranowski nie szczędzi szczegółów, dbając o scenograficzne zdobienia fantastycznego świata. Intensywne cieniowanie i bogata kolorystyka pozwalają doskonale wczuć się w nastrój „Bezdomnych wampirów…”. Słowem ? jest dowcipnie, dynamicznie, z polotem i pazurem! Tudzież ? kłem. Bo przecież wampiry to drapieżniki. Przynajmniej z założenia, bo duet głównych bohaterów każe powątpiewać akurat w tę informację.

Doskonałe wyczucie w kreowaniu humoru sytuacyjnego, korzystanie z popkulturowego dorobku ? kina, literatury, komiksu ? swada, pomysłowość i talent do kreślenia magicznych rysunków ? oto wartości zbiorczego albumu „Bezdomnych wampirów…” Tadeusza Baranowskiego! Opowieści bywają slapstickowe, bezpretensjonalnie, ale niektóre z nich zabarwione są również elementami politycznej satyry („Kto z kołkiem wojuje, ten od kołka ginie”). Każdy fan krwiopijców powinien znaleźć w tym komiksie coś dla siebie. Miodne dziełko.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje