Walka o własną niezależność – recenzja książki „Północna zmiana” Hanny Greń

1 kwietnia 2021

Hanna Greń „Północna zmiana”, wyd. Czwarta Strona
Ocena: 8 / 10

Hanna Greń to pisarka ceniona i doskonale znana na naszym rynku wydawniczym z powieści umiejętnie łączących elementy obyczaju z kryminałem. Jej najnowsza książka udowadnia ponad wszelką wątpliwość, że z dużą wprawą porusza się na pograniczu gatunków.

Główną bohaterką osadzonej w latach 80. XX wieku „Północnej zmiany” jest Inga Piątkowska. Stawiająca pierwsze kroki ku dorosłości dziewczyna bynajmniej w życiu nie ma łatwo – nie dość bowiem, że na co dzień musi znosić toksyczną atmosferę w domu, to wciąż krwawiącą raną jest dla niej niespodziewane samobójstwo najlepszego przyjaciela. Rezolutna Inga nie zamierza się jednak poddawać. Nowa praca, nowe znajomości i nieoczekiwana szansa na poprawę życiowych warunków to wszystko, czego potrzebuje, by uparcie piąć się do góry. Podobnie jak dla kraju nad Wisłą, kipiącego od niechęci do obecnego ustroju, to ma być dla niej czas zmian. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie nieoczekiwane morderstwo, które w tajemniczy sposób wiąże się z jej przeszłością, skarb ze szczerego złota i ktoś, kto uparcie dąży do realizacji własnych, samolubnych planów.

Fabuła „Północnej zmiany” umiejscowiona jest w kluczowym dla Polski okresie i Hanna Greń wyciska z tego faktu ile się da, wiarygodnie budując świat przedstawiony. Dopiero formująca się „Solidarność”, pierwsze nieśmiałe próby sprzeciwu wobec opresyjnego aparatu władzy i wciąż niepewność co do kolejnych dni – to codzienność, z jaką muszą mierzyć się bohaterowie, a obok dramatów wielkiego formatu, równie istotne są dla pisarki te mniejsze, dotyczące każdej postaci z osobna. W związku z czym całość rozkręca się stosunkowo powoli i dopiero, gdy czytelnik na dobre zdąży zadomowić się w otoczce lat 80., Greń postanawia zastosować fabularną woltę. Od momentu, gdy w powieści pojawia się trup, „Północna zmiana” dość wyraźnie się zmienia: akcja przyspiesza, na arenę wprowadzone zostają nowe postaci, a wcześniej ledwie zasygnalizowane wątki zaczynają splatać się w spójną historię.

„Północna granica” to więc – mimo dość jednoznacznego początku – nie tylko malowniczy zapis dziejów i obyczajowy dramat, ale prawdziwy miks gatunków, zawierający w sobie równie wiele elementów rasowego kryminału i pojawiających się w tle wątków przygodowych. Dzięki takiej rozpiętości podjętych tematów Greń może stopniować napięcie do woli i dokładnie tak się dzieje: jedna odpowiedź prowadzi do kolejnych pytań, a każde małe zwycięstwo rodzi dodatkowe wątpliwości. Co istotniejsze jednak, poszczególne poboczne historie przeplatają się tu w sposób na tyle płynny, że w zasadzie nie sposób mówić o momentach przestoju. To zresztą nadal nie wszystko: im dalej w las, tym bardziej sytuacja się gmatwa, czego wyrazem jest kilka fabularnych zwrotów w finałowym akcie powieści.

Polubić można „Północną granicę” jednak nie tylko za pełną cokolwiek nieoczekiwanego rozmachu historię, ale i poszczególnych bohaterów. Prym wiedzie tu rzecz jasna znajdująca się w centralnym punkcie opowieści ambitna, niezwykle zaradna Inga, ale drugi plan zdaje się nie odstawać ani na krok i to niezależnie od tego, na którą stronę barykady zdecydowalibyśmy się spojrzeć. I tak, zdroworozsądkowy milicjant Jurek Jagielski od pierwszego pojawienia się na kartach powieści wzbudzi naszą sympatię, a podczas kolejnych tyrad wiecznie niezadowolonej matki Ingi będziemy zaciskali pięści w bezsilnej złości. Podobnych osobowościowych kontrastów w „Północnej zmianie” znajdziemy jeszcze co najmniej kilka, a kolejne charaktery odmalowane są na tyle szczegółowo, że nawet jeśli nie będziemy w stanie z nimi sympatyzować, dostaniemy szansę spojrzenia na pewne aspekty historii z ich punktu widzenia.

W przypadku najnowszej książki Hanny Greń możemy zatem mówić o pełnym sukcesie. Nie tylko „Północna zmiana” okazuje się zupełnie niezgorszym kryminałem, ale przede wszystkim fascynującą podróżą w burzliwy okres historii naszego kraju, uzupełnioną galerią interesujących postaci. O ile więc nie spodziewacie się lektury mającej za zadanie przede wszystkim ścinać krew w żyłach, a atrakcyjną koncepcją wydaje się wam książka z pogranicza gatunków, o zawodzie nie może być mowy.

Maciej Bachorski

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje