Uwierz w ducha

12 stycznia 2017

Valeria Luiselli „Nieważcy”, tłum. Katarzyna Okrasko, wyd. W.A.B.
Ocena: 8 / 10

Pisarze mają magiczną zdolność zaginania czasu, przekonuje jeden z bohaterów „Nieważkich”. Nie trzeba długo zastanawiać się nad słusznością tego twierdzenia ? a z pewnością nie dłużej niż tych kilkadziesiąt minut, które dzielą czytelnika od ostatnich zdań książki Valerii Luiselli. Autorce udało się stworzyć powieść błyskotliwą, w której treść i forma biją się o palmę pierwszeństwa (i nie jest to zarzut, wręcz przeciwnie). Po lekturze nie da się dokładnie określić, kiedy mają miejsce opisywane zdarzenia. Ale to samo tyczy się także i innych pytań, które zazwyczaj porządkują książkowe fakty: gdzie, kto, po co i jak to się kończy? Wiemy natomiast, jak cała opowieść się zaczyna: od fascynacji pewnej kobiety nieżyjącym poetą, która powoli przeradza się w obsesję. W pewnym momencie dwa światy: fikcyjny i realny zaczynają się u niej przeplatać. Czy to nieuchronna droga do obłędu?

Główna bohaterka i narratorka powieści „Nieważcy” jest żoną i matką dwójki dzieci. Zajmuje się domem i stara się pisać. Dawniej prowadziła jednak zupełnie inne życie. Mieszkała w Nowym Jorku, pracowała w niewielkim wydawnictwie, gdzie była odpowiedzialna za dział latynoamerykański: czytała i podrzucała szefowi propozycje wydawnicze z tego rejonu świata. W toku tych poszukiwań trafiła któregoś dnia na poetę Gilberto Owena. Z lektury jego listu do przyjaciela dowiedziała się, że w 1928 roku mieszkał w Nowym Jorku. Co więcej, całkiem niedaleko jej domu. Poszła więc tam i wspięła się po schodach na dach budynku (oprócz cmentarzy i parków, dachy to jej ulubione miejsca do czytania i rozmyślania). Na szczycie znalazła uschniętą roślinkę. We wspomnianym liście poety pojawiała się informacja o drzewku, które stało na jego parapecie. Niewiarygodne zrządzenie losu przekonuje bohaterkę, że musi to być to samo drzewko. Znaki się mnożą, bo okazuje się, że drzwi na dach miały klamkę tylko z jednej strony i młoda kobieta zmuszona jest spędzić na budynku noc w towarzystwie uschniętej roślinki i ducha Owena. I ta noc zmienia wszystko, bo duch poety wcale nie ma zamiaru dać spokoju bohaterce. Gilberto Owen zaczyna opanowywać powoli jej myśli, by po latach stać się inspiracją do napisania książki ? tej właśnie, którą czytelnik trzyma w ręku.

Valeria Luiselli usuwa się w cień i oddaje pierwsze skrzypce swej bohaterce. To jej książkę czytamy, a może raczej luźne notatki powoli się na owo dzieło składające. Są to opisy zdarzeń, minihistorie, impresje, krótkie komentarze, tworzące skomplikowaną mozaikę, którą czytelnik musi skrupulatnie ułożyć w całość. Bohaterka pisze o sobie, ale także o Gilbercie Owenie. Tworzy jego biografię, ale nie do końca jest pewne, jak wiele ma ona wspólnego z rzeczywistością. W pewnym momencie życie i głosy dwójki bohaterów zaczynają się przenikać, aż ostatecznie to poeta przejmuje kontrolę i narrację. Jego opowieść staje się jakby negatywem pierwszej części książki, co nadaje fabule niezwykłą kompozycyjną klamrę. I wtedy w głowie czytelnika pojawiają się wątpliwości: czy to nie Owen jest pisarzem, twórcą tej opowieści i to nie on wymyślił naszą bohaterkę? A może obydwoje są prawdziwi i po prostu wiodą życie po dwóch stronach lustra, a ich duchy spotykają się w tym tajemnym miejscu, które znajduje się na styku świata żywych i martwych?

„Nieważcy” to powieść na wskroś poetycka. Po pierwsze napisana pełnym liryzmu językiem, niespiesznym, melancholijnym, który nadaje historii onirycznego, trochę magicznego klimatu. Ale nawet sama konstrukcja przypomina tomik wierszy: każdy z krótkich rozdziałów traktować można jako małą kompozycyjną całość, nad którą warto pochylić się nieco dłużej, nim przejdzie się do następnej. Przez to wszystko „Nieważcy” wymykają się prostym literackim kategoryzacjom. Nie można o tej książce powiedzieć po prostu „powieść”, aż prosi się, by postawić przy niej jakiś przymiotnik – „niecodzienna”, a może nawet lepiej „awangardowa”. Z pewnością jednak jest to literatura najwyższej próby i jeśli tylko jest się tym straceńcem, który wierzy w świat duchów i potrafi dostrzec poezję w promyku słońca odbijającym się od rozbitego na ulicy szkła, książka ma szansę zyskać ważne miejsce na osobistej liście tych 100 najważniejszych.

Katarzyna Figiel

Tematy: , , ,

Kategoria: recenzje