Uświadamianie czytelnika – recenzja komiksu „W głowie tłumaczy” Tomasza Pindela i in.

18 czerwca 2019

Tomasz Pindel, Jacek Świdziński, Daniel Chmielewski, Robert Sienicki, Berenika Kołomycka, Fanny Vaucher, wyd. Instytut Kultury Miejskiej, Kultura Gniewu
Ocena: 7 / 10

Włoski pisarz Italo Calvino uważał tłumaczy za swoich najważniejszych sprzymierzeńców. „Przedstawiają mnie światu” – mówił w jednym z wywiadów. „Bez nich musiałbym się ograniczyć do granic własnego kraju”. Czytelnicy powinni mieć w stosunku do autorów przekładów literackich podobne odczucia. A tymczasem niezmiernie rzadko zdają sobie sprawę z ich wkładu w dzieło. Elementem kampanii uświadamiającej może być album komiksowy „W głowie tłumaczy”, który ukazał się wspólnym sumptem gdańskiego Instytutu Kultury Miejskiej i wydawnictwa Kultura Gniewu.

Można powiedzieć, że bycie w cieniu stanowi istotę tego zawodu. Panuje przekonanie, że tłumacz ma być niewidzialny. To nie o nim mamy myśleć, oddając się lekturze, a co najwyżej o autorze książki. Trudno jednak sprowadzić rolę tłumacza do mało istotnego nazwiska w stopce. Przekład dzieła literackiego to także twórczy proces – co uwidacznia się najdobitniej w wypadku tych bardziej wymagających tekstów, żeby wymienić dzieła Vladimira Nabokova, Dona DeLilla, Davida Fostera Wallace’a czy – a jakże – Terry’ego Pratchetta. Zresztą nie chodzi jedynie o książki – tu kłania się chociażby osoba Tomasza Beksińskiego i jego niemalże wzorcowe przekłady filmów i skeczy Monty Pythona. A to jedynie język angielski, który, jak wiemy, jest dość powszechnie rozumiany, przynajmniej na komunikatywnym poziomie. Pomocą w patrzeniu na literaturę z perspektywy przekładu służą organizowane od 2013 roku Gdańskie Spotkania Tłumaczy Literatury „Odnalezione w tłumaczeniu”. Co dwa lata – w ramach kolejnych edycji festiwalu – Instytut Kultury Miejskiej przygotowuje nie tylko multum spotkań z pisarzami, tłumaczami i krytykami, którzy rozprawiają o sztuce translatorskiej, ale też nową publikację pozostającą w obrębie tego zagadnienia. W tym roku – po raz pierwszy – padło na komiks. W przedsięwzięciu udział wzięli: tłumacz literatury hiszpańskojęzycznej Tomasz Pindel, który napisał scenariusz, oraz pięcioro nie mniej zasłużonych rysowników – Daniel Chmielewski, Berenika Kołomycka, Robert Siennicki, Jacek Świdziński i Fanny Vaucher. Praca kolektywna miała jak najbardziej swoje uzasadnienie – fabuła podzielona jest bowiem na kilka epizodów, można więc było pracować nad warstwą graficzną symultanicznie i stworzyć album w stosunkowo krótkim czasie.

„W głowie tłumaczy” ma formę wywiadu z tłumaczką, która opowiada odbiorcom o przekładzie literackim. Jej słów nie rejestruje jednak kamera, lecz artyści rysownicy. W końcu to nie film, lecz komiks. Cofamy się do zarania dziejów ludzkości i poznajemy początki międzyludzkiej komunikacji. Nie wiadomo, skąd się wzięły różnice językowe, ale narratorka przypomina nam biblijne wyjaśnienie związane z budową mitycznej Wieży Babel. Później przechodzi do historii przekładów literackich, w której wspomniana Biblia zajmuje istotne miejsce. Zabawnie przedstawia się wycieczka po mózgu tłumacza – przypominająca formą epizod „Co dzieje się podczas ejakulacji” z filmu „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać” Woody’ego Allena. Z kolei część – powiedzmy – osobista poświęcona jest motywacjom i dylematom zawodowym tłumacza. Szara codzienność osób trudniących się tym zawodem nie jest wcale tak romantyczna, jak mogłoby się wydawać, i nie sprowadza się jedynie do siedzenia z herbatą lub kawą przy komputerze w przytulnym pokoju własnego mieszkania. Wyzwania niosą nie tylko same teksty, ale również wymagający (bądź upierdliwi) redaktorzy i wydawcy, którzy nie zawsze skłonni są płacić na czas, a bywa też, że lubią podsuwać do podpisu nieuczciwie skonstruowane umowy.

Mało prawdopodobne, żeby tłumacz, jak przekonuje Tomasz Pindel, obierał swoją drogę życiową, myśląc o dorobieniu się niezłych pieniędzy. I poza względami artystycznymi właśnie ta mieszanka pasji do literatury i ambicji intelektualnych oraz pragnienie dotarcia z danym dziełem do ogółu powinna sprawić, że sięgając po następną książkę, zwrócimy baczniejszą uwagę na nazwisko człowieka, który dokonał tego niezwykłego procesu przełożenia świata pisarza na nasz język ojczysty. Twórcy „W głowie tłumaczy” mogą czuć się usatysfakcjonowani, bo swoje zadanie spełnili z nawiązką.

Artur Maszota

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje