Thriller dla inteligentów

8 czerwca 2018

Laurent Binet „Siódma funkcja języka”, tłum. Wiktor Dłuski, wyd. Wydawnictwo Literackie
Ocena: 7 / 10

Tłem dla powieści Laurenta Bineta jest prawdziwe wydarzenie, które miało miejsce w Paryżu 25 lutego 1980 roku. Wtedy to ceniony teoretyk semiologii, 64-letni Roland Barthes, wracał z obiadu z kandydatem na prezydenta Francji, François Mitterrandem. Po przejściu bulwaru Saint-Germain, prawdopodobnie pogrążony w rozmyślaniu, wpadł pod furgonetkę. Miesiąc później zmarł w szpitalu.

To tyle, jeśli chodzi o fakty, dalej pomiędzy nie wkrada się literacka fikcja. Zawiązuje się fabuła thrillera: pewne zdarzenia z momentu zajścia mogą wskazywać na zaplanowane działanie. Świadkowie oraz znajomi Barthesa zaczynają się zastanawiać, czy wypadek rzeczywiście był tylko wypadkiem. W kręgach akademickich krążą plotki mówiące, że potrącony naukowiec w trakcie swoich badań odkrył sposób na wykorzystanie tzw. siódmej funkcji języka. Niektórzy twierdzą, że jest to możliwość wpływania na siły natury i zmianę ich właściwości ? czyli chodziłoby o magię. Brzmi niezbyt prawdopodobnie i u wielu może wywołać co najwyżej uśmiech pobłażania. Ale jeśli wyjaśnimy, że owa funkcja języka ma pozwalać manipulować ludźmi na poziomie podświadomym, a tym samym kontrolować ich myśli i przekonywać do dowolnej tezy, wówczas robi się bardziej przyziemnie i poważnie. Jasnym chyba jest, że takie umiejętności są wielce pożądane zarówno przez ludzi znajdujących się u władzy, jak i przestępców.

Do sprawy zostaje przydzielony komisarz Jacques Bayard. Dochodzenie nie będzie dla niego łatwe, ponieważ nie potrafi się on odnaleźć w środowisku francuskiej inteligencji akademickiej. Na kartach powieści Bineta odnajdziemy postaci, które powinny być dobrze znane nie tylko specjalistom od literatury i filozofii. Są to na przykład Michel Foucault, Jacques Derrida, Roman Jakobson, John Searle oraz Umberto Eco. Środowisko językoznawców i filozofów jest dla komisarza nie tylko odstręczające z uwagi na jawny snobizm, ale też same idee prezentowane przez jego rozmówców są kompletnie niezrozumiałe. Do pomocy zostaje mu więc przydzielony młody, obyty we współczesnej semiologii doktorant Simon. Staje się on kimś w rodzaju tłumacza i przewodnika po akademickim świecie.

Roland Barthes

Nie oznacza to, że detektyw ma braki intelektualne, problem bardziej stanowi ferment panujący w środowisku intelektualistów. Bayard nie potrafi porozumieć się z „wykształciuchami”, z których co trzeci jest „pedziem”. Przynajmniej on sam postrzega w ten sposób środowisko naukowe, a jego reprezentanci cały czas dają mu nowe powody, aby opinii nie zmieniał, a wręcz pogłębiał swą niechęć. Binet opisuje elity swego kraju jako zblazowanych ludzi, odnoszących się do reszty społeczeństwa protekcjonalnie. Chcieliby sprawować rząd dusz w czasach wyzwolenia społecznego, co nie jest łatwym celem, biorąc pod uwagę ich przywary. Dysputy, które prowadzą (w powieści znajdziemy kryptocytaty z prawdziwych wystąpień albo prac przedstawionych w niej postaci), są uczone i mogą być uznane za fascynujące ? szczególnie dla osób zainteresowanych językoznawstwem ? czasami jednak (a może nawet często) wydają się być jedynie sztuką dla sztuki.

Powieść Laurenta Bineta można określić mianem thrillera dla inteligentów. A przynajmniej do takiego miana pretenduje. Stylem francuski pisarz bywa porównywany do Umberta Eco. Być może słusznie, choć u Bineta więcej jest thrillera niż powieści erudycyjnej. „Siódma funkcja języka” może jednak przypominać nieco „Cmentarz w Pradze” ? w kładzeniu nacisku na sensacyjną fabułę i atmosferę teorii spiskowej oraz budowaniu opowieści podszytej lekką satyrą i karykaturą.

Książka Bineta z całą pewnością będzie ciekawą propozycją dla osób zainteresowanych semiologią i szerzej: językoznawstwem, ale miłośnikom tradycyjnych powieści sensacyjnych, thrillerów i kryminałów również powinna się spodobać.

Rafał Siemko

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje