Starannie przemyślana dekadencja

28 marca 2019

Sylvia Plath „Szklany klosz”, tłum. Mira Michałowska, wyd. Marginesy
Ocena: 7 / 10

Dlaczego Sylvia Plath tak wyraźnie i stanowczo zapisała się na kartach historii literatury? Czemu wstydem jest nie znać jej imienia i nazwiska, jeśli ktoś uważa się za miłośnika książek? Co sprawiło, że pewnego dnia uszczelniła okna i drzwi w kuchni, odkręciła gaz, otworzyła piekarnik i wygodnie ułożyła w nim swą głowę?

Twórczość Plath zyskała miano literatury konfesyjnej, gdyż głównie składa się z wewnętrznych przeżyć, myśli i doświadczeń. Słowa były jej wyznaniem wiary; zaznaczeniem swej obecności w świecie, który zdawał się być iluzją ? szklanym kloszem, z którego nie mogła się wydostać i jednocześnie, w którym wolała pozostać.

„Szklany klosz”, wydany w 1963 roku pod pseudonimem Victoria Lucas, uważany jest za powieść autobiograficzną. Główna bohaterka ? dziewiętnastoletnia Esther ? przyjeżdża do Nowego Jorku na miesięczny staż do redakcji jednego z najbardziej poczytnych miesięczników dla kobiet. Wydawać by się mogło, że ma wszystko, co powinna posiadać dobrze zapowiadająca się kobieta drugiej połowy XX wieku. Inteligencję, urodę, maniery, nienaganny strój i słownictwo oraz przyszłościowego partnera. Pewien jednak element w tej idealnej układance nie został nieuwzględniony, a powoduje kolizję, która siłą swego uderzenia rozszczepia spójny na pozór obraz na niezliczoną ilość autonomicznych elementów. Jest nim sama Esther ? jej wewnętrzne, rozdarte i przestraszone ja.

Książkę podzielić można na dwa etapy ? pierwszy, to czas spędzony w Nowym Jorku, gdzie poznajemy bohaterkę z nieszablonowym i wyzwolonym, jak na tamte lata, kobiecym myśleniem. Myśleniem i zachowaniem, które mimo wszystko, posiada również znamiona infantylności i lekkości okresu dojrzewania, ale też kształtowania się wewnętrznych mechanizmów obronnych i destrukcyjnych. Drugi etap to czas powrotu w rodzinne strony ? moment całkowitego rozpadu jednostki. To tutaj czytelnik zanurza się w osobowość Esther i rozpoczyna wyboistą podróż po meandrach ludzkiej, jakże skomplikowanej i nieszablonowej, psychiki. A podróż ta nie jest przyozdobiona w wyszukane i poetyckie słowa czy metafory. Wyznania Plath są szczere i autentyczne, a język, którego używa, jest prosty i dosadny, przez co tak bardzo angażujący.

„Szklany klosz” to portret kobiety, która nie zdołała udźwignąć ciężaru obrazu siebie w oczach innych, jak i własnych. Bała się przegrać i jednocześnie podjąć ryzyko. Zdawać by się mogło, że jedna porażka przesądziła o całym dalszym jej losie zawodowym i osobistym. Lecz owa porażka była jedynie momentem, który pozwolił jej niepewności znaleźć bezpieczny grunt; grunt, który umożliwił jej wewnętrznemu rozdarciu i obawie przed niespełnieniem zapuścić korzenie i swobodnie się rozwijać. Czytając książkę, ma się wrażenia, że Esther o siebie nie walczy, że nie chce zmiany. Bohaterka stworzyła obraz osoby, która zdaje się kreować własny dekadentyzm, zafascynowana tym, jak przejawia się on u innych. Stworzyła taki wizerunek siebie, utwierdziła się w nim i zamknęła w szklanym kloszu, z którego nie potrafiła się wydostać do końca swych dni.

Sylvia Plath do dnia dzisiejszego uważana jest za jeden z ważniejszych głosów ruchu feministycznego. Jej myślenie o roli i miejscu kobiety w społeczeństwie wyraźnie odbiegało od modelu życia, w który powinny były wpisywać się kobiety jej czasów ? strażniczki domowego ogniska. Słowa, myśli i podejmowane przez nią decyzje zapowiadały nadchodzącą rewolucję obyczajową.

„Szklany klosz” czytany po raz kolejny po latach już nie zadaje czytelnikowi tak bolesnych i uświadamiających emocjonalnie ciosów. Pokazuje za to, jak bardzo zmieniła się kultura, jak depresja i inne zaburzenia psychiczne stały się obecne w naszym życiu, jak ? w pewnym znaczeniu tego słowa ? „oswoiliśmy” się z nimi. Czy żyjąc w dzisiejszych czasach, Sylvia Plath również popełniłaby samobójstwo? Czy gdyby dzisiaj debiutowała taką powieścią, jej głos byłby równie dobrze słyszalny?

Paulina Janota

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje