Sexbomb you can (not) turn me on?

23 marca 2015

seksbomby_prluKrzysztof Tomasik „Seksbomby PRL-u”, wyd. Marginesy
Ocena: (brak)1

Pierwsza polska seksbomba pojawiła się na ekranach kin w 1937 roku. Jak przystało na lata 30. wystąpiła w długiej sukni (jednak śmiało odsłaniającej dekolt), zmysłowych rękawiczkach i z wachlarzem z piór, który ? igrając z widzem ? raz zasłaniał nagie partie, raz kusił. Kim była ta dama? Otóż, nie była to dama. W ogóle nie była to… kobieta. Mowa bowiem o wspaniałym przedwojennym aktorze Eugeniuszu Bodo, który w filmie „Piętro wyżej” został ucharakteryzowany na Maę West i zaśpiewał „Sex apeal”. W czasach powojennych wiodło się już przeciętnemu widzowi trochę lepiej. Jeżeli nawet podzielał wrażenia inż. Mamonia z „Rejsu”, iż w „polskim kinie to jest tak: nuda, nic się nie dzieje” na płaszczyźnie fabularnej, to mógł szukać ratunku w warstwie wizualnej. Mówiąc wprost: mógł cieszyć zmysły seksbombami PRL-u. Pytanie, jak szerokie było ich grono, mogłoby zapewne i dziś rozpalić emocje do czerwoności (a może i do rękoczynów). Nie szukajmy więc draki, tylko sprawdźmy, co ma do powiedzenia znawca tematu – Krzysztof Tomasik.

W swojej książce postanowił opowiedzieć o: Kalinie Jędrusik, Beacie Tyszkiewicz, Barbarze Brylskiej, Grażynie Szapołowskiej i Katarzynie Figurze. Każdej z aktorek poświęcił pokaźny rozdział. Już we wstępnie autor zapowiada jednak, że nie rozmawiał z żadną z nich i skonstruował książkę na podstawie wydanych publikacji (biografii, książek, artykułów prasowych, filmów). I nie byłoby w tym nic złego, gdyby „Seksbomby…” zostały napisane skrzącym dowcipem językiem w felietonowym stylu lub przybierały eseistyczną formę rozważań nad sposobem funkcjonowania seksbomby ? ikony w polskiej kulturze lat 60.-80. Niestety, omasik proponuje nam pracę typowo odtwórczą, bardzo skąpo okraszoną odautorskimi komentarzami, refleksjami czy analizami. Autor bardzo szczegółowo omawia filmografię swoich bohaterek, opisuje poszczególne role oraz nierzadko perypetie związane z ich obsadzeniem ? jednak przedstawiając nam bardziej monografię z krótkim opisem niż studium.

Jak na książkę o seksbombach przystało, nie poprzestaje na aspektach filmowych i śmiało wkracza w życie prywatne bohaterek. I co byśmy nie mówili o esejach, filmoznawczych studiach i oczekiwaniu intelektualnych refleksji ? w każdym z nas drzemie ciekawość, jak toczą się dni gwiazd po naszej stronie ekranu. Tomasik serwuje nam tu wiele informacji, które raz staną się anegdotką zachowaną na spotkanie ze znajomym-fanem polskiego kina, raz zachęcą do dalszych poszukiwań, a jeszcze innym razem sprawią, że na naszych policzkach pojawią się wypieki tudzież rumieńce wstydu. Czasami bowiem autor przekracza granicę między ciekawostką a newsem na miarę plotkarskiego portalu. To ostatnie jest szczególnie widoczne w rozdziale o Kalinie Jędrusik, w którym spekuluje na temat jej nienarodzonego lub wcześnie zmarłego dziecka. Tanią (i niewyjaśnioną na łamach książki) sensację próbuje też wzbudzić, podkreślając tajemniczy konflikt między Beatą Tyszkiewicz i Andrzejem Wajdą.

Choć styl i treść tej pozycji nie zawsze nas uwodzą, jedno trzeba przyznać ? kompozycja jest pełna powabu. Miłym zaskoczeniem jest klamrowe ujęcie opowieści. W trakcie lektury dowiadujemy się bowiem, że ostatnia opisywana aktorka (Katarzyna Figura) zagrała w teatralnym przedstawieniu pierwszą z nich: Kalinę Jędrusik. Autor zdradza też nam, jak drogi innych artystek przecinały się i łączyły niczym w kobiecej tajemnej sztafecie, tworząc pewien zamknięty krąg. Takie ujęcie ich wzajemnych relacji bardzo zgrabnie koresponduje z wnioskiem autora, iż era polskich filmowych seksbomb właściwie zakończyła się wraz z epoką, a pojawiające się później aktorki w podobnym stylu (np. Ewa Gawryluk) szybko zgasły na kinowym firmamencie i ich kariery nie mogą być porównywalne z sukcesami starszych koleżanek. Jeśli mowa już o formie ? na uwagę zasługuje również wizualny aspekt książki. Jak na wydawnictwo Marginesy przystało, okładka swym graficznym motywem, w tym przypadku neonu, nawiązuje do peerelu, a wewnątrz pozycji znajdziemy całe mnóstwo zdjęć, plakatów i skanów wycinków prasowych, co niewątpliwie wzbogaca i urozmaica portrety aktorek.

Rzetelna filmografia, ale pozbawiona socjologicznego i kulturowego tła. Sporo ciekawostek dotyczących aktorek, również tych plotkarskich. Zgrabna kompozycja, piękne wydanie. Sięgać więc, czy nie sięgać ręką na półkę po tę pozycję ? oto jest pytanie. Gdyby była to jedna z zaledwie kilku książek o peerelowskich gwiazdach ? zajęłaby całkiem dobre miejsce w mojej bibliotece. Ale księgarnie są wprost zalane tekstami o aktorkach, artystkach, elitach, niebieskich ptakach minionej epoki ? a co za tym idzie, mamy ogromną skalę porównawczą tego typu publikacji. Wygraną w rankingu jeszcze bardziej utrudnia znajomość książek o artystycznym świecie tamtych lat, wydanych przed literackim bumem na peerel. Ot, chociażby „Szpetnych czterdziestoletnich” Agnieszki Osieckiej czy wspomnień o kolegach Romana Śliwonika. Na tym tle „Seksbomby” jawią się jako baza wiadomości, ról i ciekawostek. Jeśli potrzebujemy garści informacji przeplatanych faktami z życia prywatnego gwiazd ? śmiało zasiądźmy na fotelu z publikacją Krzysztofa Tomasika. Jeśli jednak chcemy wraz z przewróceniem ostatniej kartki mieć wrażenie, że wychyliliśmy niejedną pięćdziesiątkę w SPATiF-ie lat 60. i 70. (choć nasz kieliszek okaże się być zamknięty w barku), zdecydowanie polecam innych autorów. Chociażby Sławomira Kopra, który osadza swoich bohaterów w bogatym, pełnym anegdot i wcale nie szarym kontekście społeczno-kulturowym peerelu.

Czy „Seksbomby PRL-u” są TYLKO czy AŻ bazą wiadomości i ciekawostek ? to już zależy od oczekiwań i indywidualnego gustu Booklipsowiczów. Czy ta lektura nas podnieca, czy po prostu ? nie budzi w nas silnych emocji? Nie musicie odpowiadać wprost. Wystarczy zaśpiewać za Tomem Jonesem: Sexbomb, sexbomb you are sexbomb, baby you can (not) turn me on?

Natalia Hennig

1Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje